Droga po życie
AGATA RUJNER
Rozważania Drogi krzyżowej
Stacja I: Jezus na śmierć skazany
Co czułeś, Jezu, gdy zobaczyłeś, że Piłat umywa ręce i jednak czeka Cię Golgota? Były w Tobie resztki nadziei, że Ojciec wysłucha Twoją modlitwę z Ogrójca? Czułeś strach, ból, rozczarowanie, złość? Cokolwiek w Tobie się działo, umiałeś to przyjąć i zdecydowałeś się iść po śmierć. Jezu, tyle razy walczę ze znacznie mniejszymi wyrokami. Tyle razy są one konsekwencją moich decyzji, a nie niesprawiedliwością. Tyle razy chcę zdezerterować, zanim jeszcze droga się rozpocznie. Uciekam przed śmiercią ciała i jego ograniczeniami, przed starzeniem się, przed oddawaniem czasu dla innych, przed niewygodą, poświęcaniem się. Uciekam przed uczuciami, przed relacjami. Daję się wsadzić do wielu więzień świata, ale nie do „więzienia” więzi z Tobą i ludźmi. Uciekam w świat wirtualny, byle nie czuć i nie musieć się zmierzyć z rzeczywistością. Naucz mnie Twojej zgody na to, co przynosi życie.
Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Bierzesz krzyż na ramiona i w ramiona. Ciężar. Drzazgi. Nie uważasz, że to głupie? Nierozsądne? Niepotrzebne? Zgodzić się na takie cierpienie? Na tak haniebne narzędzie śmierci? Czy wątpisz w sens tej Ofiary? Jezu, tyle razy mój krzyż mnie uwiera, drażni. Nie chcę go. Nie potrzebuję. Mój rozum zna o wiele lepsze rozwiązania niż wzięcie krzyża na ramiona. Mam lepszy plan. Wtedy patrzę na Twój krzyż i widzę Twoją miłość. Patrzę na krzyż i odkrywam, że moje pomysły są tylko iluzją. Twój krzyż miał imię. Mój też ma. Ma konkretny kształt, dotyczy konkretnych rzeczy, spraw, obnaża prawdę o mnie. Naucz mnie przyjmować krzyż w codzienności.
Stacja III: Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Jeszcze się na dobre nie zaczęło, a już leżysz. Przygniotło Cię zadanie? Myślałeś, że będzie łatwiej? Słyszysz, jak się śmieją dookoła, jak szydzą? Słyszysz także mój głos… Po co Ci to było? Dlaczego? Dla kogo? Jezu, nie poddałeś się. Każdy krok jest coraz trudniejszy, a po pierwszym upadku pojawia się pewnie jeszcze lęk, że to nie był upadek ostatni. A jednak wstajesz z trudem i idziesz dalej. Tyle razy wydaje mi się, że już nie mam siły: na życie, na pracę, na relacje, na szukanie Twojej woli, na odrzucanie grzechu, na wybieranie dobra, na wybaczanie. Tyle razy upadam, zanim jeszcze na dobre rozpocznę. Naucz mnie wstawać bez obmyślania, co dalej.
Stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę
Kogo to spotkanie boli bardziej: Ciebie czy Ją? Czy w Twoim spojrzeniu mogła wyczytać: „Przepraszam, Mamo”? Czy w Jej oczach było pytanie: „Jak Bóg mógł mi to zrobić?”. Zgodziła się być Twoją Matką, zniosła tak dużo przez całe Twoje życie, a teraz czeka Ją jeszcze bezradne przyglądanie się Twojej śmierci… Czy to nie za wiele jak na prostą kobietę? Mogła mieć do Ciebie żal. Jednak w tym spotkaniu była miłość, bez słów, bez pytań. Miłość mimo pękniętego serca. Jezu, tyle razy rodzinne relacje są tak skomplikowane, że spotkanie z matką sprawia ból i przypomina krzywdę, nie daje ukojenia i pokoju. Tyle razy niewypowiedziany żal nie pozwala na wsparcie i troskę. Tyle razy niezrozumienie odbiera możliwość prostego kochania. Naucz mnie kochać bez oczekiwań.
Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
Odrobina ulgi w tej sytuacji jest prawie jak szczęście, chociaż Szymon nie miał pewnie zadowolonej miny. Nie chciał Ci pomagać. Bał się. Może trochę się brzydził? Ty jednak nawet z nieporadnych odruchów dobra możesz tworzyć więcej. Tyle razy robię coś z przymusu; bo takie są zasady, bo tak trzeba, bo tak wypada. Z żadnych szlachetnych pobudek. Czasem ze strachu, że jak postąpię inaczej, to poniosę konsekwencje. Jezu, Ty z najmniejszej szczeliny w sercu potrafisz uczynić bezmiar. Naucz mnie pomagać bez szemrania.
Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi
Zalany krwią pewnie niewiele widzisz. A jednak wiesz, kto wyciera Ci twarz. Wasze spojrzenia się spotykają. Jej bezinteresowny gest dodaje Ci sił? To odwaga czy już szaleństwo – przepychać się między tłumem i żołnierzami? Skąd w niej ta determinacja? Jezu, tyle razy nawet dobre uczynki robię na pokaz. Pokonuję trudy, ale szukam poklasku. Klękam przed Tobą, ale bez czystej miłości w sercu. Nie umiem być jak Weronika. Szukam pochwał, wdzięczności. Naucz mnie czynić dobro w milczeniu.
Stacja VII: Jezus po raz drugi upada pod krzyżem
To się musiało stać. Znowu upadłeś. Jeszcze czujesz na sobie zapach pomocnej dłoni Weroniki, przez moment było lżej. Tym bardziej boli ten upadek. Pojawił się znienacka. Jesteś w połowie drogi i leżysz na ziemi. Cały we krwi, piasku. Opluwany. Bity. Kopany. Jeśli masz siłę jeszcze myśleć, to czy czasem nie pojawia się w Tobie zwątpienie? Kryzys środka drogi? Do początku tak daleko. Przekonanie, że wypełniasz wolę Ojca, może zmienia się w myśl, że to błąd i nie dasz rady. Do końca też daleko, a przecież wiesz, że czekają Cię jeszcze gorsze rzeczy. Jezu, tyle razy rezygnuję w trakcie działania, gdy wydaje się, że trudności są zbyt duże, a rekompensata niezadowalająca. Idee dodające sił przestają być atrakcyjne, a cel jest zbyt odległy. Może by tak już nie wstawać? Mieć satysfakcję z tego, co się już osiągnęło…? Ty jednak wstałeś. Naucz mnie wytrwałości.
Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty
Jeszcze Ci tego brakowało. Płaczki. Puste współczucie bez realnej pomocy. Tania litość wynikająca z ich własnej niemocy. Bezsensowne zawodzenie. A jednak, choć przecież musiało Cię to irytować, zamiast je odpędzić, okazujesz miłosierdzie i wskazujesz kierunek, skąd mają pochodzić łzy. Jezu, tyle razy w niewłaściwy sposób skupiam się na innych. Nie, by ich wspierać i rozwijać. Prowadzę puste rozmowy, narzekam, użalam się nad losem. Tyle razy nie widzę prawdziwej biedy, tego, co mogłoby prowadzić do oczyszczających łez, do szczerego żalu, do nawrócenia. Nie podejmuję działania, by zmieniać siebie i otoczenie na lepsze. Naucz mnie rozpoznawać nad czym warto płakać.
Stacja IX: Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
Jesteś już tak blisko, prawie u celu, wykończony. Męka powoli się kończy. Ten upadek wydaje się morderczy. Z bólu być może niewielu już słyszysz. Cienki, jednostajny pisk w uszach. Oczy zaszły mgłą. Każdy oddech jest wysiłkiem ponad miarę. Krzyż przygniata Cię do ziemi. Serce bije pewnie tak szybko, że nie możesz skupić myśli. Dlaczego to wszystko? Czy tak kończy się Miłość? Jezu, tyle razy zagłuszam siebie, by nie słyszeć, nie widzieć, nie czuć. Poddaję się pod naporem środowiska, oczekiwań, trendów. Odpuszczam. Unikam. Chowam się. Nie pozwalam sobie na upadki, bo wiem, że porażka przygniata zbyt mocno. Wiele razy nie wierzę, że wstanę. Naucz mnie skupiać się na celu, nie na walce.
Stacja X: Jezus z szat obnażony
Doszedłeś. To sukces. Ledwo stoisz na nogach. Wśród śmiechu ściągają z Ciebie ubranie. Jesteś nagi. Przyjąłeś na siebie nawet ten wstyd. Wszystkie nasze rany związane z seksualnością i z jej nieuporządkowaniem. Krzywdy, gwałty, zły dotyk, który pozostawia nieścieralne ślady. To wszystko odbija się w Twojej nagości. Gdzie jesteś, kiedy krzywdzone są dzieci? Kiedy niewinni i bezbronni zostają pozbawieni swojej czystości? Gdzie? Stoisz właśnie pod krzyżem obnażony z szat i łączysz się z ich cierpieniem. Mówią, że Matka Najświętsza zdjęła chustę z głowy i prosiła setnika, żeby Cię okrył. Jezu, tyle razy odwracam głowę, zamiast zdjąć z niej chustę. Uciekam w dywagacje, wyjaśnienia, zamiast pomóc ofiarom. Naucz mnie chronić to, co nagie.
Stacja XI: Jezus do krzyża przybity
Oto Twój tron. Czy tak kończą królowie? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że powoli odczuwasz ulgę. Wiesz, że już niedługo będziesz znowu z Ojcem, że Miłość pokona śmierć i grzech. Ale jednak wbijane gwoździe przebijają też to przekonanie. Doświadczasz opuszczenia, osamotnienia, trwogi śmierci. Wiesz, jak to jest, gdy wszystko wydaje się bez sensu. Wiesz, jak to jest, gdy Bóg się ukrywa. Mimo wszystko pozwalasz, by Cię przybito, by mój grzech stał się narzędziem Twojej śmierci. Jezu, tyle razy cierpienie mi Ciebie zasłania. Tyle razy tęsknoty i potrzeby sprawiają, że czuję się sama. Nie zasłużyłam, żebyś tam za mnie wisiał. Tyle razy Twój krzyż wydaje mi się oczywistością, czymś, co mi się należy, co było proste – jesteś Bogiem, wiedziałeś po co przychodzisz, zgodziłeś się dobrowolnie, wiedziałeś, co będzie dalej. Przechodzę nad tym jakby to był bezduszny plan zajęć. Naucz mnie wdzięczności za Twój krzyż.
Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu
A myśmy się spodziewali, że to się inaczej skończy. Tyle oczekiwań, nadziei, planów. A Ty bezbronnie wydałeś z siebie ostatni oddech. Wszystko się skończyło. Dałeś Matce nowe dzieci, prosiłeś, by Bóg nam wybaczył. I skłoniłeś głowę. Dotknąłeś granicy śmierci. Jezu, tyle razy przechodzę obojętnie nad Twoim bezinteresownym darem dla mnie. Tyle razy nie dostrzegam powodów do radości. Skupiam się na tym, że sprawy nie dzieją się według mojej wizji, zbyt mało szukam Twojej woli. Naucz mnie dostrzegać dobro w nieoczekiwanych miejscach.
Stacja XIII: Jezus zdjęty z krzyża
Hałas ucichł. Już prawie nikogo nie ma. Teraz rozlega się przenikliwa cisza. Cisza, która wręcz krzyczy, jest natrętna. Nie daje zebrać myśli. Nie ma dokąd przed nią uciec. Twoje bezwolne ciało zdjęte jest z krzyża. Tak bardzo poranione, powoli robi się zimne. W tej ciszy jesteśmy sobie najbliżsi. Ona nas łączy i łączy nas krzyż. W tej ciszy jesteśmy Kościołem. Skupieni przy Twoim Ciele. Jezu, tak często zagłuszam ciszę i niszczę jedność, chcę, by moje zdanie i opinie były docenione, uznane. Tak często chcę mieć rację. Tak często przyjmuję Eucharystię, a buduję mury. Naucz mnie słuchać, milczeć i rozumieć.
Stacja XIV: Jezus złożony do grobu
W pośpiechu składają Cię do grobu. Nieporadnie owijają chustami. Z wysiłkiem zasuwają kamień. Pewnie wracają do domu zgarbieni, płaczący, patrząc w ziemię. Jak dalej żyć? Co myśli człowiek, gdy traci wszystko, co kochał i w co wierzył? Co czuje człowiek, gdy odchodzi spod krzyża? Teraz to ich czeka największa próba. Wytrwać do zmartwychwstania. Przywoływać w pamięci to, co widzieli, czego uczyłeś, czego doświadczyli. Jezu, tyle razy wspominam niedomagania, rany, krzywdy, a zapominam o dobru, pięknu, o prawdzie. Naucz mnie dobrej pamięci o rzeczach złych i cierpliwości podczas prób.
-
Rodzina
M + J = (nie)zwykli małżonkowie
ON (J.) – mężczyzna z niezwykłym charyzmatem. Człowiek, który zmienił bieg historii. Skromny, spokojny. Pracowity. Nie ustawał w działaniu i modlitwie. Całe życie poświęcił żonie i Synowi. Ona (M.) – wszystko postawiła na jedną kartę. Macierzyństwo stało się Jej życiową karierą. Wzór kobiecości i matczynej miłości. Zawsze kobieca, zadbana.>> Więcej << -
Świadectwa
Narodziłem się na nowo
Roman Buciński ze Szczecina od blisko ćwierć wieku jako bosman pływa na statkach handlowych. Gdy był młodym marynarzem, bardzo wierzył w swoje siły. Nie bał się katastrofy morskiej, przekonany, że z każdej się uratuje…>> Więcej << -
Wiara i życie
Zuzia ‒ jedna na milion
Ta opowieść jest o dziewczynce, która wniosła w życie innych wiele dobra, mimo że urodziła się poważnie chora i w każdej chwili może umrzeć. To także historia o tym, w jak niezwykły sposób działa nasz Pan, posługując się tym, co po ludzku słabe, kruche i niedoskonałe. Taka jest bowiem Jego niezgłębiona miłość do człowieka.>> Więcej << -
Wiara i życie
Czas oczekiwania odkryty na nowo
Bożego narodzenia, które dziś wydaje się nam oczywistością, wyczekiwano od czasów zamknięcia bram raju. Całe pokolenia rodziły się i umierały w tej tęsknocie, którą niesamowicie oddaje pieśń Rorate caeli. Aż pewnego dnia w małym i niepozornym miasteczku Betlejem w ciemności rozbłysło światełko…>> Więcej << -
Świadectwa
W koronie cierpienia i miłości
Cierpienie towarzyszy nam od pierwszych chwil życia. Czasami traktujemy je jak przeszkodę, czasami jak drogę łaski, prowadzącą wprost do Serca Ukrzyżowanego. Jednak im większy jest nasz trud, z tym większą miłością Bóg przygarnia nas do siebie.>> Więcej << -
Formacja różańcowa
Robótki dla nieba
Maryja uczy nas, że drogą do Jezusa powinniśmy iść swoim tempem – dzień po dniu, krok za krokiem. Dlatego Matka Boża najpierw daje nam do rąk różaniec, a dopiero potem otwiera nasze serca.>> Więcej << -
Wiara i życie
Walka duchowa
Dobro uczynione przez bliźnich może wydawać się nam rzeczą oczywistą i łatwą. Tymczasem często jest wynikiem trudnych decyzji i zmagań wewnętrznych.>> Więcej << -
Wiara i życie
Wierzę w Tego, który żyje!
Tajemnica śmierci oraz szacunku wobec naszych zmarłych jest częścią kultury rozwiniętej, a jeszcze mocniej wybrzmiewa w chrześcijaństwie. Wiąże się na pewno z zadumą i smutkiem, ale przede wszystkim z wyznaniem wiary w żyjącego Chrystusa. Nie inaczej jest w krajach misyjnych. O swoim doświadczeniu przyjęcia tajemnicy życia i śmierci opowiedziała mi s. Iwona, pracująca wówczas w Burkina Faso.>> Więcej << -
Prosto z misji
U stóp Matki Bożej w Kibeho
U stóp Matki Bożej w Kibeho>> Więcej << -
Czytelnia
VIII Ogólnopolski Dzień Modlitwy Żywego Różańca
24 października będziemy przeżywać VIII Ogólnopolski Dzień Modlitwy Żywego Różańca.>> Więcej << -
Świadectwa
Różaniec uzdrowił moją duszę
Dzięki niezwykłej mocy różańca w moim życiu wiele się zmieniło. Stałem się człowiekiem świadomym swojej wartości, a wiara jest dla mnie dziś najważniejszym aspektem życia – mówi 37-letni Tomasz DARIA GŁOWACKA W pełni dojrzał już do tego, aby stać się ikoną Stwórcy, choć do Boga szedł, przemierzając bardzo wyboiste ścieżki. Człowiek, istota pełna sprzeczności, wielu ułomności i naznaczona licznymi wadami, jest …>> Więcej << -
Czytelnia
Wybieram życie
Rozmowa z RAFAŁEM PORZEZIŃSKIM dziennikarzem radiowym i telewizyjnym; autorem, prowadzącym, wydawcą programów publicystycznych oraz producentem. Od marca 2018 r. na antenie TVP1 prowadzi społeczny talk-show pt. „Ocaleni”, poświęcony walce z uzależnieniami. Jest trenerem terapii uzależnień oraz szczęśliwym mężem i tatą trzech córek Każde nawrócenie jest trudne, ale jednocześnie wspaniałe i wyjątkowe. Rafał Porzeziński ma dar odkrywania tych niezwykłych historii. Spotyka ludzi, którzy zostali dotknięci przez Boga i uratowani, rozmawia …>> Więcej << -
Czytelnia
Zanurzeni w tajemnicy
Modlitwa różańcowa powstawała przez wiele wieków. Jest skarbem wzbogacającym życie modlitewne Kościoła. Ma określoną formę zewnętrzną, z którą łączy się rozważanie tajemnic życia Jezusa i Maryi. KS. STANISŁAW SZCZEPANIEC Ważna jest zarówno zewnętrzna forma tej modlitwy, jaki i jej duchowa treść. Nie powinno się zatem pomijać ani powierzchownie traktować żadnego jej aspektu. Wielkim przeżyciem może być zwrócenie się w tej modlitwie do Ojca niebieskiego. Rozważanie …>> Więcej << -
Modlitwa
Droga krzyżowa „w obronie Życia”
„Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja nich się stanie!” (Łk 22, 42)>> Więcej << -
Wiara i życie
Kochać Boga i wspierać misje
Rozmowa z ks. abp. Henrykiem Hoserem SAC wizytatorem apostolskim o charakterze specjalnym w Medziugorie, biskupem seniorem warszawsko-praskim, pallotynem, wieloletnim misjonarzem, sekretarzem pomocniczym Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.>> Więcej << -
Wiara i życie
Spotkać anioła
Każdy z nas doświadczył choroby – jedni tej łagodnej, przebytej w domu, inni –w warunkach szpitalnych, jeszcze inni zmagają się z nią od lat. Są także tacy, których dotyka choroba kogoś bliskiego.>> Więcej <<
Partnerzy medialni











