Często zapominamy o tym, że Różaniec składa się z rozważania i modlitwy. W Różańcu jest wszystko: nie tylko historia zbawienia, całe Pismo Święte, ale także całe moje życie. Jeżeli rozważa się poszczególne tajemnice Różańca, to powiedzenie tylko: tajemnica druga bolesna – biczowanie Pana Jezusa, to za mało. To nie jest rozważanie. Trzeba przeprowadzić medytację tajemnicy, siebie zobaczyć w tajemnicach, mieć świadomość, że zwiastowanie, narodziny, biczowanie, zmartwychwstanie to obrazy, przez które Jezus do mnie przemawia, a one rozgrywają się we mnie. Jezus mówi mi też o sobie.

Kiedyś zapytałem: Panie Jezu, do biczowania Ciebie przyznaję się, ale czy ja Cię kiedyś oplułem? I usłyszałem w sobie odpowiedź: A wtedy, kiedy z Kościołem byłeś na bakier, pamiętasz, jak w towarzystwie opowiadałeś kawały o księżach? I co, nie opluwałeś Mnie wtedy? Faktycznie, miałem cały arsenał, słynąłem z tego. Ale, Panie Jezu – kontynuuję – w Hostii oplułem Cię kiedy? I wtedy zrozumiałem, że gdy mówię źle o innych ludziach, opluwam Jezusa w drugim człowieku, bo Jezus w nim żyje. Obgadując kogoś, obgaduję jednocześnie Jezusa. Jezus daje mi poznać, że człowieka od Boga nie można oddzielić, że uderzając człowieka w twarz, choćby słowem, uderzam samego Boga.

Niektórzy ludzie bardzo dużo się modlą, odmawiają nawet cały Różaniec, a nie rozwijają się religijnie, duchowo nie wzrastają. Dlaczego? Może mają problem z przebaczeniem? Jeżeli człowiek nie przebaczy drugiemu człowiekowi, nie rozwinie się duchowo. Jeśli ktoś nas skrzywdził, a my mu nie przebaczyliśmy, to jak mamy szczerze odmówić modlitwę Ojcze nasz ze słowami: „…i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”? Bóg nic nie może zrobić z nami, dopóki nie podejmiemy trudu przebaczenia tym, co nam zawinili. Przebaczenie to nie tylko kwestia mojej chęci wybaczenia, to proces, w którym sam Bóg będzie dokonywał uleczenia mojego serca. Bóg – nie ja sam! Żeby mogło do tego dojść, muszę modlić się w tej sprawie, przypominać ją sobie na modlitwie, nie bać się wejść w nią z Bogiem, wyobrazić sobie osobę, której nie mogę przebaczyć, jak Jezus ją przytula i spróbować powiedzieć: – Jezu, przebacz tej osobie, ja jej przebaczam. Przebaczenie to nie jest jednorazowy akt woli, to nie emocja! W zależności od tego, jak głębokie jest zranienie, proces ten może trwać nawet parę lat. Ale z chwilą, kiedy podejmuję decyzję o wybaczeniu, modlę się za człowieka, który mnie skrzywdził, za moje zranienie, to już następuje proces odnowy duchowej. Jeśli człowiek nie pracuje nad sobą, nie jest pojednany, to nie tylko nie rozwija się duchowo, ale i najbliżsi nie mogą z nim wytrzymać. Jest wtedy antyświadectwem, bo jest w nim coś, co jest chore, co się psuje… Różaniec bardzo może pomóc w uleczeniu, bo Jezus przeszedł wszystkie sytuacje, które i ja przechodzę. On wie, jak cierpię, jak sobie nie radzę, i chce mi pomóc. Czeka tylko na moją zgodę.

Z odmawianiem Różańca jest jak z ćwiczeniami fizycznymi, im częściej i dokładniej ćwiczę, tym szybciej biceps mi rośnie. Im szczerzej się modlę, tym bardziej mój duch nabiera tężyzny. Jeżeli moja modlitwa jest płytka, to nie przyniesie owocu – mnie nie da owocu, a nie Panu Bogu! Żeby modlitwa wydała owoce, musi być coraz bardziej intymna, to jakby zakochiwanie się w sobie nawzajem, wpatrywanie się w siebie. Różaniec na początku jest tylko ćwiczeniem duchowym, potem terapią. Wielbienie Boga przyjdzie z czasem. Może dzisiaj Jezus dla Ciebie jest tylko postacią historyczną, ale z biegiem czasu stanie się najbliższym Przyjacielem i Oblubieńcem Twojej duszy.

Share.

„Różaniec” jest miesięcznikiem formacyjnym. Znajdziesz w nim treści, które pomogą Ci wzrastać na drodze życia duchowego. Głównym rysem pisma jest maryjny wymiar duchowości katolickiej.