Kochani moi,
wszyscy stanęliśmy u stóp Matki Bożej w Loretto,
aby podziękować Jej za to, że jesteśmy tak wielką rodziną,
która modli się na różańcu i czyta „Różaniec”,
i prosić Ją, aby ocaliła świat przez naszą modlitwę różańcową!

Wciąż nie mogę skończyć czytać Łukaszowej Ewangelii o zwiastowaniu…

– Bądź pozdrowiona, pełna łaski. Pan jest z Tobą.
Jesteś błogosławioną między wszystkimi niewiastami.
– Kim ty jesteś, co do mnie mówisz? Ja się ciebie boję.
– Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.
To Ty poczniesz i porodzisz syna, któremu dasz imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.
– Nic z tego nie rozumiem. Jak się to wszystko stanie? Przecież ja nie znam męża.
– Duch Święty Cię zacieni, moc Najwyższego Cię osłoni,
a Ten, który się z Ciebie narodzi, będzie Synem Boga. Nie z woli męża, lecz z Boga się narodzi.
– Co to znaczy: zasłoni, zacieni? Nic z tego nie rozumiem.
Ale jeśli ty naprawdę jesteś wysłannikiem Boga,
to ja jestem tylko służebnicą Pańską. Niech mi się stanie według słowa twego. (…)

Bądź pozdrowiona, o Najświętsza Panno, i od nas,
zgromadzonych w polskim Loretto.
Ty jesteś taka śliczna na obrazach. (…)
Jesteś wniebowziętą i ukoronowaną Królową
aniołów, świętych i nas wszystkich tu, na ziemi.
Znam Ciebie z kart Ewangelii.
Nie mogę się napatrzeć, jak jesteś piekna,
obleczona w słońce, a na głowie korona z gwiazd dwunastu.
Samym pięknem jesteś, o Maryjo!

Znam Ciebie więcej. Jestem Polakiem.
Ojców naszych śpiew, pierwszy hymn narodu mojego
to Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja. (…)
Bogurodzica Dziewica – (…) pod Grunwaldem, pod Chocimiem, pod Wiedniem…
I wtedy, kiedy Polska była wielką,
i wtedy, kiedy chyliła się ku upadkowi
– a pierwszym symptomem był niepokój o Jasną Górę.
Cała Polska oddała się we władztwo najeźdźcy.
Jeden tylko klasztor (…) ośmielił się sprzeciwić. (…)
Nie ustawała modlitwa białego zakonnika
przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej:
Dzieci moje! Jeszcze się kiedyś okaże, że Najświętsza Panienka
mocniejsza jest od szwedzkich kolubryn!
I to się bardzo szybko okazało.
Dla mnie to był cud. Cudowna obrona Jasnej Góry.
I cudem było to, że naród powstał, że jest.
A król, (…) wracając z wygnania, (…)
wypowiedział wiekopomne śluby:
Wielka Boga Człowieka Matko, (…)
Ciebie za Matkę i Królowę mojego narodu obieram.
Nikt nie odwołał ślubów królewskich,
każdy król elekcyjny pytał Matkę Boską,
czy może nosić polską koronę.
Jeden nie spytał – był świadkiem pogrzebu Rzeczypospolitej. (…)

Ci najszlachetniejsi – jedni zostali przykuci do taczek Sybiru,
śniła im się Matka Boska Częstochowska – jak w obrazach Grottgera,
a inni – poszli w Wielką Emigrację na Zachód.
Mickiewicz uczył ich pacierza:
Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
i w Ostrej świecisz Bramie!. (…)
Norwid, mój biedny tułacz,
tak żebrał u Matki Bożej:
Maryjo, Pani aniołów, u Ciebie o Twej Korony prosim zmartwychwstanie
i niech się litość Syna Twego stanie na ziemi naszej, tak jako jest w niebie.
A Zygmunt Krasiński, ten z Opinogóry,
chyba najbardziej kochał Matkę Boską.
Jego modlitwę trzeba by zawiesić
nad wejściem do Parlamentu Europejskiego,
żeby pamiętali i żeby się tak modlili:
Maryjo, ten świat się rozpadł i rozdziera siebie,
lecz żadna z jego podniebnych połów już się nie modli, o Matko, do Ciebie.
My jedni tylko, paląc się na stosie, wciąż ślemy modły w Twój bezmiar daleki.
Poznaj, Królowo, poddanych po głosie i bądź nam matką teraz i na wieki.

A do Loretto (…) trzeba jechać przez Radzymin.
Jeszcze biskupi nie skończyli Te Deum,
nie odśpiewali Magnificat Matce Boskiej Zwycięskiej,
a już odwieczny wróg stanął aż pod Warszawą.
W Wyszkowie na plebanii było dowództwo Armii Czerwonej.
Pod Kolumną Zygmunta modlił się Achilles Ratti – nuncjusz, późniejszy papież,
modlił się kardynał Kakowski i rzesze warszawiaków,
a księża rozgrzeszali wszystkich, bo jutro będzie rzeź. Nikt z nas nie ocaleje.
Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny!
Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas!
A od strony Radzymina, Ossowa słychać było wybuchy armatnich bomb… (…)

Ksiądz Skorupka z chłopcami z gimnazjów warszawskich,
którzy jeszcze w ręku karabinu nie mieli, poszedł na tamtą stronę.
I zawołał na dzieciaków: Za Boga i Ojczyznę!
Tylko nie zauważyli, że ksiądz się potknął.
Na drugi dzień major Suchowolski pośród niezebranych snopów zobaczył jego martwe ciało.
Był w komży, w fioletowej stule i z krzyżem w ręku.
Miał roztrzaskaną z tyłu głowę. Za Boga i Ojczyznę…

Pielgrzymi kochani,
a po co ja Wam przywołuję te wszystkie dawne historie
o świetności i klęskach naszych?
Bo wszystkie są naznaczone miłością Matki Boskiej
i modlitwą mojego narodu do Tej, która jest dana ku jego obronie.

Marszałek Piłsudski, rozmawiając z prymasem Kakowskim, mówił:
Eminencjo, ja nie wiem, jak myśmy tę wojnę wygrali (…).
To był Cud nad Wisłą i Matka Boska nas ocaliła!
Och, ty trudna Polsko!

A potem przyszły wszystkie inne – radosne i bolesne chwile.

Powstanie warszawskie…
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Serce pękło. Musiało pęknąć.
A Matka Boska z biało-czerwoną opaską poszła do lasu,
do tych, którzy śpiewali pieśni partyzanckie. (…)
I to minęło.

A potem, kiedy się nam wydawało, żeśmy wolni,
przyszły najtrudniejsze czasy.
Pan Bóg dał nam jednak wielkiego prymasa,
który w pewnym momencie powiedział: Non possumus.
Prymasie Wielki, za to się siedzi w więzieniu…

Nie byłoby na Stolicy Piotrowej Polaka,
gdyby nie Twoja wiara, Księże Prymasie,
która nie cofnęła się przed więzieniem i cierpieniem.
U Pana Boga nie ma przypadków.
Wszystko jest logiką Boga.

A dziś, kto z was wierzył, że o godzinie dwunastej zaświeci w Loretto słońce?

Czytał dziś lektor o tym, jak Paweł po raz trzeci był w więzieniu.
I to w takim, z którego się nie wychodzi żywym.
Pisze drugi list do swojego umiłowanego ucznia:
Umiłowany synu mój. Koniec życia mego dobiega.
Toczyłem dobry bój. Wiary dochowałem. (…)
Przyjedź do mnie szybko. Chciałbym cię jeszcze zobaczyć, (…)
chciałbym się ucieszyć twoją wiarą,
której nauczyłeś się od babci Lois i matki Eunice (por. 2 Tm).

Pielgrzymi kochani,
ja myślałem, że ten Wielki Paweł spyta biskupa Tymoteusza:
Jakie ty masz stopnie naukowe?
Jak ty awansowałeś w hierarchii kościelnej?
A Wielki Paweł pyta:
Tymoteuszu, czy ty masz wiarę taką jak babcia?
Czy ty masz wiarę taką jak mama?

– Nie, Pawle, nie mam…

Może po to trzeba chodzić na pielgrzymki,
może po to trzeba przyjeżdżać do Loretto,
żeby tutaj, w głębi lasu, zapatrzyć się i zasłuchać w Tę,
która jest Matką daną nam ku obronie… (…)

Od dziecka jestem sierotą i wiem, jak to boli nie mieć do kogo powiedzieć: Mamo! (…)

Przyjechałem do Loretto, żeby się zapatrzeć w oczy Matki Boskiej.
I całą drogę sobie układałem, co ja Ci powiem, moja Najpiękniejsza.
Różo Duchowna, Domie Złoty, Wieżo z kości słoniowej, co ja Ci powiem?
Poukładałem sobie wszystko i… język kołkiem stanął.
Przecież Ona wszystko wie,
przecież przenika mnie aż do głębi mojego serca i moich myśli.

Nie maż się. Uczyłam cię, żebyś był mocny.
Nie narzekaj teraz. Wracaj do domu i bądź mocny.
I ja już wiem, i to musi mi na cały rok starczyć – trzeba być mocnym.

Pielgrzymi kochani,
wy, którzy czytacie „Różaniec” i modlicie się na różańcu.
Ja wiem, że to jest najkrótsza droga do Pana Boga – przez Maryję.
Ten współczesny świat koniecznie chce iść odwrotnie niż do Boga.
Nawet mądra, bogata Unia Europejska nie chce w swoim traktacie słowa Bóg.

Beze Mnie nic nie możecie uczynić! (…)

To jak to będzie dalej z nami?
Trzeba przyjeżdżać do Loretto – nie mnie pytać, pytać Loretańską.

Ja wiem, że pośród tych, którzy przystąpili do Komunii świętej,
pośród tych, których bierzmuję,
pośród tych, którzy posługują przy ołtarzu
i pośród was, którzy odmawiacie różaniec,
urosną nowi ludzie. I będą mocni.

Przyjdzie nowych ludzi plemię, jakich dotąd nie widziano.
Tylko musisz mieć różaniec w ręku i Boga w sercu. (…)

I stanie ktoś w Brukseli, i stanie ktoś na trybunie Sejmu polskiego,
już nie będą się kłócić o gospodarkę i o kryzysy,
będą się kłócić o jedno. Bo świadek Boga powie:
To mówi Pan: Nie zabijaj nikogo i nigdy!
Nie mów fałszywego świadectwa! Nie cudzołóż! (…)

Odchodzę stąd z nadzieją,
że wyście widzieli, jak powstaje „Różaniec”

ten napisany przez Siostry.
Siostry to robią na kolanach, Siostry to zszywają z modlitwą.
I gdy dotykam „Różańca”, to wiem,
że jest tak święty, że jest tak dobry,
że jeśli w którymś domu się znajdzie,
to tam jest coś z modlitwy Loretanki,
tam jest coś z pracy Loretanki.
Dobrze, żeście się stali Rodziną Loretańską.

Dziękuje ci, Loretanko, całuję Twoje ręce.
Wy się tylko za nas modlicie.
W Was jest nasza nadzieja, ocalenie, nasza siła.
Zostańcie z Bogiem!

Share.

„Różaniec” jest miesięcznikiem formacyjnym. Znajdziesz w nim treści, które pomogą Ci wzrastać na drodze życia duchowego. Głównym rysem pisma jest maryjny wymiar duchowości katolickiej.