Badania potwierdzały – oboje byli niepłodni. Jednak stał się cud i poczęło się dzieciątko, a potem kolejne i kolejne.
Oboje wychowali się w tradycyjnie wierzącej rodzinie. Krzysztof był ministrantem, a potem lektorem. Monika natomiast stale poszukiwała Boga.
– Miałam duży głód wiary. Zawsze pragnęłam Bożej bliskości. Na studiach dołączyłam do duszpasterstwa akademickiego. To tam doświadczyłam, jak Bóg kocha. Stało się to w czasie rekolekcji, podczas modlitwy przebaczenia. Właśnie wtedy doświadczyłam bardzo głęboko Bożej miłości. To było „Boże narodzenie” w moim sercu. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie większej miłości niż ta, która mnie wtedy zalała. Teraz wiem, jak Bóg kocha i jak można być czule przez Niego przytulonym – wyjaśnia Monika.