„Msza Święta nie jest spektaklem! To wyjście na spotkanie z męką i zmartwychwstaniem Pana” – mówił nam papież Franciszek. Czy my wciąż w to wierzymy?
W październiku 2011 r. w Teatrze Dramatycznym m.st. Warszawy miała miejsce premiera Mszy w reżyserii Artura Żmijewskiego. Spektakl stanowił inscenizację Mszy katolickiej – wierne jej odtworzenie przez aktorów, podczas gdy publiczność miała stanowić lud wierny Czy prowokacja, jak niektórzy określali spektakl, się powiodła? Czy pokazała widzom i nam, widzom widzów, jakąś prawdę o nas samych? Polska opinia publiczna rzuciła się wtedy w polemikę o skrajnych stanowiskach. Jedno jest pewne – podczas Mszy Żmijewskiego reakcje widzów – jak pisał Paweł Sztarbowski – były beznamiętne lub też brak było „jakiejkolwiek poważniejszej reakcji”.
„Każde słowo wypowiadane podczas inscenizacji Artura Żmijewskiego wywoływało we mnie niemal reakcje na skórze, w trzewiach – pisał Sztarbowski – miałem wrażenie, że mógłbym sam tę mszę z pamięci odprawić. I nie odezwałem się ani słowem, nie poszedłem do komunii, nie śpiewałem pieśni, które bardzo lubię. (…) Aktywne uczestnictwo w inscenizacji Mszy (…) byłoby działalnością bluźnier- czą, wymagającą przekroczenia barier” („Msza” Żmijewskiego. Świadectwa po premierze, „Dwutygodnik” 2011, nr 69).
NIETYKALNA ŚWIĘTOŚĆ
To tylko jedna z opinii. Dzisiaj może niewielu już pamięta Mszę Żmijewskiego. A sama premiera z jej „nietknięciem świętości” – przynajmniej przez zewnętrzną obojętność i niewłączenie się widowni w inscenizację – pokazała nam, że nawet dla niewierzących Msza (ta prawdziwa, nie teatralna) często wciąż pozostaje tabu. I choć „tabu” może nam się kojarzyć negatywnie, to jedna z prostszych definicji mówi po prostu, że to „nietykalna świętość” (por. sjp.pwn.pl). I w tym rozumieniu Msza Święta jest dla nas, katolików, tabu – jest nietykalną świętością i zawsze nią pozostanie, bo „Pan jest tam z nami, jest obecny” – mówił papież Franciszek w jednej ze swoich katechez poświęconych Eucharystii. „Eucharystia jest cudownym wydarzeniem, w którym uobecnia się Jezus Chrystus, nasze życie. Uczestnictwo we Mszy Świętej to «przeżywanie po raz kolejny Męki i zbawczej śmierci Pana. Jest to teofania: Pan uobecnia się na ołtarzu, aby być ofiarowanym Ojcu dla zbawienia świata»” (homilia, Dom Świętej Marty, 10.02.2014).
DIALOG
Nie, liturgia nie jest spektaklem… choć te dwie rzeczywistości mają ze sobą wiele wspólnego. Jednak nie chodzi nam tu o studium porównawcze. Nam chodzi o modlitwę, a „czym jest naprawdę modlitwa?” – pyta nas papież Franciszek. „Jest to przede wszystkim dialog, osobista relacja z Bogiem, a człowiek został stworzony jako byt relacyjny, który znajduje swoje całkowite spełnienie wyłącznie w spotkaniu ze swoim Stwórcą. Droga życia prowadzi do spotkania z Panem”.
W Eucharystii spotykają się Bóg i człowiek. I rozmawiają. Nie ma lepszego czasu, nie ma lepszego, bardziej świętego dialogu niż ten, w którym jest zarówno słowo, jak i milczenie. Słowo dialogu kierowane do ludu przez kapłana celebrującego in persona Christi oraz słowo kierowane do Boga przez lud celebrujących wespół z kapłanem. Bo nigdy nie możemy zapominać, że „wierni (…) na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii” (Lumen gentium, 10).
I milczenie dialogu – bo tego, co niewyrażalne, nie da się oddać słowami. „Modlitwa, jak każdy prawdziwy dialog, jest także umiejętnością przebywania w milczeniu” – mówił papież w kolejnej z katechez o Eucharystii. „W dialogu są obecne chwile milczenia. Milczenia razem z Jezusem”.
PRZEŁAMANE TABU
Jan Ewangelista napisał: „Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,53-54). A jednak bluźnierstwo! A jednak złamanie tabu, „nietykalnej świętości”. Jak my, grzeszni, możemy dotykać, ba!, jeść Ciało naszego Pana?! Możemy i jesteśmy do tego przynagleni.
Jednak i tu widzimy dialogiczność, ponieważ „o ile to my mamy ruszyć w procesji, aby przyjąć Komunię Świętą, to w istocie Chrystus wychodzi nam na spotkanie, aby nas upodobnić do siebie” – naucza papież Franciszek. „Karmienie się Eucharystią oznacza dać się przemieniać w to, co przyjmujemy. Pomaga nam to zrozumieć św. Augustyn, gdy mówi o świetle, które jak się jemu zdało, pochodziło od Chrystusa: «Ja jestem pokarm dorosłych, dorośnij, a będziesz mnie pożywał; i nie wchłoniesz mnie w siebie, jak się wchłania cielesny pokarm, lecz ty się we Mnie przemienisz» (Wyznania). Za każdym razem, gdy przystępujemy do Komunii Świętej, upodabniamy się bardziej do Jezusa, bardziej przemieniamy się w Jezusa. Jak chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Pana, tak ci, którzy otrzymują je z wiarą, zostają przemienieni w żyjącą Eucharystię”.
MILCZENIE
On stał się grzechem, On stał się bluźnierstwem i skandalem – zgorszeniem i głupstwem. On złamał tabu i dał się zobaczyć, dotknąć, zjeść. A my to celebrujemy i uobecniamy w każdej liturgii. Bo dał nam siebie i nas przemienia. Rozumiesz to…?
Może jednak w reakcji publiczności na Mszę Żmijewskiego była jakaś intuicja prawdy. Oni milczeli może z zawstydzenia własną niechcianą reakcją, głębokim dyskomfortem, a może z niezrozumiałego dla nich ściśnięcia we wnętrznościach i poczucia tabu. My milczymy z niezrozumiałej dla nas radości, poczucia bliskości, miłości i szczęścia, że oto Bóg nam się daje za darmo, nie każąc płacić za bilet wstępu na salę teatralną.
I może będą się śmiać, będą drwić i robić inne spektakle z udziałem chrześcijan. To było i nadal będzie. A my, wciąż przemieniani na wzór Chrystusa, będziemy milczeć w Bosko-ludzkim dialogu…
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Maj 2023 r.