Ktoś kiedyś powiedział, że przypadki są tylko w gramatyce. To prawda. Kiedy bowiem patrzymy na nasze życie, możemy odnieść wrażenie, że często układa się ono tak, jakby było z góry zaplanowane.
Czasem wszystko dzieje się tak, jak gdyby Bóg wybierał specjalnie takie, a nie inne okoliczności, aby się objawić ludziom i pozwolić im rozpoznać Jego miłość oraz powołać ich do głoszenia Dobrej Nowiny innym. Wystarczy tylko skorzystać z Bożej propozycji, z Jego zaproszenia. Nie inaczej było w życiu Założycielki Żywego Różańca.
MISYJNE HISTORIE
Paulina Jaricot wychowywała się w Lyonie, we Francji, mieście znanym z produkcji i handlu różnymi tkaninami. Jej ojciec także robił karierę w przemyśle włókienniczym i dzieci często słuchały opowieści o ludziach z dalekiej Azji, którzy prowadzili z nim interesy. Opowiadano im historie o męczennikach, którzy oddali życie za Chrystusa w dalekich Chinach lub Japonii. Życie świadków Chrystusa było naznaczone wielką ofiarą, ale przede wszystkim miłością, którą bezinteresownie chcieli się dzielić, pomagając wszystkim ubogim i cierpiącym. Dzieci czerpały więc pozytywne wzorce i bawiły się, wymyślając własne działania misjonarskie w dalekiej Azji.
Odnosząc te wydarzenia do współczesności, możemy zauważyć, jak bardzo brakuje obecnie opowiadania dzieciom historii z dziejów Kościoła, z życia świętych. To one inspirują je do dobrych zachowań. Ze smutkiem należy stwierdzić, że nierzadko zostawia się je po prostu przed telewizorem lub ekranem komputera.
POWOŁANIE DO MISJI
Można śmiało powiedzieć, że dzięki tym historiom Paulina i Fileasz odkryli powołanie misyjne. Uwrażliwiano ich na konieczność głoszenia nauki Chrystusa w rejonach, w których jeszcze Go nie znano. Dzieci uczyły się patrzeć na Kościół w szerokim spectrum jego działalności.
My zaś nierzadko utożsamiamy Kościół z parafią właściwą dla miejsca naszego zamieszkania, z naszym proboszczem, z siostrą zakrystianką lub organistą; z tymi, którzy siedzą obok nas w ławkach świątyni, ewentualnie z biskupem, który pojawia się podczas bierzmowania. I to wszystko prawda; musimy jednak pamiętać, że wspólnota wierzących wykracza poza granice naszego otoczenia.
Życie Pauliny Jaricot uczy patrzenia dalej i dostrzegania potrzeb nieznanych nam braci. Ona sama nie mogła znieść, że tysiące dzieci nie znają dobrego Boga. Doświadczenie własnego spotkania z Bogiem i odczuwanie Jego bezinteresownej miłości stało się inspiracją, żeby dzielić się tym darem z innymi. Nie mogąc sama pojechać w rejony, w których ludzie Boga jeszcze nie znają, zaczęła we własnym środowisku mówić o Nim i zaszczepiać misyjny zapał.
OBLICZA KOŚCIOŁA
Dzisiaj w epoce Internetu łatwiej jest dostrzec naszych braci, którzy z jednej strony nieustannie są prześladowani w wielu krajach, a z drugiej swoją postawą radykalizmu ewangelicznego zasiewają ziarno Ewangelii. Bardzo często oni zmagają się z problemami dla nas obcymi.
Ksiądz z Nikaragui pisał do mnie niedawno o tym, że przez kilka miesięcy pilnowali Najświętszego Sakramentu w obawie przed jego profanacją przez lewicowe bojówki. Ponadto opisywał ataki na księży i świątynie katolickie. Z kolei ksiądz z Kolumbii dzielił się radością wierzących, którzy pragną pokoju po latach wojny z kartelami narkotykowymi. W Kościele doświadczają oni, że Bóg jest większy niż ich codzienne trudności.
Mariański misjonarz z Kamerunu wspominał o tym, że zakupił kilkaset egzemplarzy Pisma Świętego, aby dzieci i młodzież mogli studiować Słowo Boga. Często spotykają się oni z kolegami z kościołów protestanckich lub sekt, dobrze znającymi Biblię. Ta wiedza staje się ich orężem, a naszym braciom czasami brakuje argumentów w dyskusji. Od kilku miesięcy spotykają się więc na warsztatach biblijnych.
Te i inne doświadczenia pokazują, że łaska wiary jest uniwersalna. Każdy bez względu na miejsce zamieszkania i kulturę, z której się wywodzi, może odkrywać miłosierne oblicze Ojca niesione przez Jego uczniów, czyli nas.
INDYWIDUALNE WSPARCIE DLA MISJI
Paulina Jaricot już w dzieciństwie odkryła w sobie tę wrażliwość i chęć niesienia Chrystusa na cały świat. Nieraz droczyła się z bratem, który zarzekał się, że kiedy dorośnie, pojedzie na misje do Chin, nie zabierając jej ze sobą. Stwierdziła wówczas, że może, nie opuszczając Francji, wspierać wszystkich, którzy głoszą Ewangelię na krańcach świata. Sprawiły to przekorne słowa Fileasza: „Biedactwo! No cóż, w gruncie rzeczy, czy musisz płynąć aż za morza? Czy nie możesz wziąć grabi, żeby zgarniać góry złota i wysyłać mi je w beczkach, bym mógł ratować setki tysięcy dzieci, które co roku umierają nieochrzczone w Chinach?”. Paulina – zainspirowana pomysłem brata – najpierw zorganizowała akcję „jednego pieniążka tygodniowo”, której plon zamierzała przekazywać na dzieło misyjne. Zgromadziła wokół tej idei grono dziesięciu przyjaciółek. Przyjęła równocześnie założenie, że każda z nich znajdzie kolejne dziesięć. W ten sposób powstało Dzieło Rozkrzewiania Wiary, które stało się wsparciem dla misjonarzy.
Misje odkryte przez założycielkę Żywego Różańca nie są jedynie działaniami podejmowanymi w dalekich krajach przez kapłanów. Dla niej stają się konkretnym czynem. Każdy dziesiątek Różańca w intencji misji jest wypełnieniem nakazu Jezusa i przybliża nas do Niego. Paulina w jednym z listów pisała o tym, że modlitwa różańcowa może być ogromną pomocą w dziele misyjnym: „Jeśli to możliwe, rozciągnijmy różaniec między nimi [duszami, które są na drodze do zatracenia] a przepaścią, by w nią nie wpadły. W tym pragnieniu jestem w Jezusie i Maryi cała Wasza”.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Ciasna brama Powieść o Paulinie Jaricot
Dorota Krawczyk
Paulina Jaricot urodziła się w bogatej rodzinie przemysłowców lyońskich. Rozpościerały się przed nią wielkie możliwości i szerokie perspektywy. W młodości założyła dzieło wspierania misji – dzisiejsze Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary – oraz popularne na całym świecie stowarzyszenie modlitewne – Żywy Różaniec.