W istniejącej już od prawie stu lat warszawskiej parafii pw. Najświętszego Zbawiciela działa dziś dwadzieścia jeden róż. „Tak jak wszystkie koła świata – mówi opiekunka parafialnych róż, pani Teresa – odmawiamy Różaniec. Nasz szczególny przywilej to codzienna modlitwa w kaplicy przed wizerunkiem Matki Bożej. Tutaj doświadczamy życzliwego wstawiennictwa Maryi”.
HISTORIA RÓŻ OD ZBAWICIELA
Pierwsze zorganizowane grupy odmawiające w parafii Różaniec pojawiły się w latach siedemdziesiątych. Swoją wielką odnowę koła różańcowe przeżyły w czasie przygotowań do misji parafialnych przed Wielkim Jubileuszem. „Wtedy w bocznej kaplicy naszego kościoła, gdzie umieszczona jest przepiękna kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej – mówi pan Zdzisław, zelator, a zarazem opiekun parafialnych kół różańcowych – księża zaczęli codziennie wystawiać Najświętszy Sakrament. Cały dzień ludzie, którzy licznie odwiedzają nasz śródmiejski kościół (często przed rozpoczęciem pracy albo po jej zakończeniu, a studenci pobliskiej Politechniki i Wydziału Pedagogicznego UW w przerwach między zajęciami), mogli tu adorować Jezusa Eucharystycznego”. W tym czasie zrodziła się też inicjatywa, by w kaplicy Matki Bożej prowadzić codzienną modlitwę różańcową. To była Boża myśl. Ludzie chętnie zaczęli gromadzić się na wspólnej modlitwie. Wielu z nich odczuło, że łatwiej im modlić się razem, dlatego zostawali na Różańcu po Mszy świętej o 17.30 lub przychodzili pół godziny przed drugą Mszą wieczorną o 18.30. Zainicjowaną przed misjami praktykę codziennej modlitwy różańcowej w kaplicy utrzymano na stałe. Mimo że prowadzi ją jedna róża, to zazwyczaj włącza się około czterdziestu osób.
Wielu ludzi dopiero w kołach Żywego Różańca uczy się, jak odmawiać tę znaną modlitwę. Dużą trudnością jest dla nich rozważanie poszczególnych tajemnic. „Wszystkim członkom – mówi zelatorka najmłodszej, trzymiesięcznej róży – rozdałam książeczki z krótkimi rozważaniami tajemnic. Chętnie wykorzystujemy też teksty biblijne, fragmenty Dzienniczka św. Faustyny, Rozważania z Ojcem Świętym, Modlitewnik Jasnogórski oraz teksty z miesięcznika «Różaniec». Niektórzy zelatorzy układają własne rozważania”. „Gdy się głęboko przemyśli tajemnice Różańca – dzieli się swoim doświadczeniem pan Zdzisław – to ta modlitwa nie tylko nie nudzi, ale bardzo umacnia. Z wdzięcznością można wtedy mówić: Dziękujemy Ci, Matko Zbawiciela, za to miejsce modlitwy w śródmiejskim kościele, za prowadzenie nas do Twego Syna, zwłaszcza obecnego w Najświętszym Sakramencie, za wysłuchanie tylu modlitw zanoszonych do Ciebie w tej kaplicy, za wezwanie świata do nawrócenia i pokuty”.
UŚMIECH MATKI BOŻEJ
Co przyciąga ludzi do kaplicy? Z pewnością potrzeba serca. „Tu modlą się ludzie, którzy mają problemy – mówi pani Hania. – Bo jak się je ma, to idzie się tu, do Matki Bożej. Ona zawsze wysłucha – dodaje, wskazując na liczne wota przyniesione tu w dowód wdzięczności za ocalenie życia, pomoc w rodzinnych problemach, szczęśliwą operację. – To tu siostra z trzeciej róży wymodliła uzdrowienie dla wnuka chorego na raka. W tej intencji modliły się wszystkie róże w parafii. I modlitwa została wysłuchana. Teraz także polecamy Maryi osobę chorą na nowotwór. Może wolą Boga jest zdrowie tego dziecka?” – zastanawia się pani Hania.
Wiele osób możliwość wspólnego odmawiania Różańca w kaplicy Matki Bożej poczytuje sobie za szczególny dar. Wiszący tu obraz ze względu na liczne łaski udzielane modlącym się warszawiakom Papież Jan Paweł II koronował w czasie ostatniej pielgrzymki do Polski. „Lubię się tu modlić, patrzeć na twarz Czarnej Madonny – zwierza się jedna z zelatorek. – Choć taka dostojna, poważna, to jednak w czasie modlitwy uśmiecha się do nas. Początkowo myślałam, że tak mi się tylko wydaje, że jest to uzależnione od tego, jak pada światło. Nawet zmieniałam miejsca. A mimo to nadal widziałam uśmiech Maryi, piękny, pełen życzliwości… Cieszę się, ile razy go widzę. Ale niekiedy zauważam też na twarzy Jasnogórskiej Pani troskę. Wtedy zastanawiam się, czy Jej czymś nie zasmuciłam. A może Maryja martwi się wydarzeniami w świecie…? Taka Maryja – raz zasmucona, a innym razem uśmiechnięta – jest mi bardzo bliska. Łatwo z Nią się modlić i Jej wszystko zawierzać”.
ORGANIZACJA KÓŁ
Koła Żywego Różańca w parafii Najświętszego Zbawiciela są dobrze zorganizowane. „Nic nie zastąpi dobrej informacji – mówi pan Zdzisław zajmujący się przygotowywaniem harmonogramu, według którego poszczególne róże raz w miesiącu prowadzą modlitwę. – Przygotowany plan wręczam zelatorom oraz wywieszam w parafialnej gablocie. Dzięki temu nikt się nie gubi ani nie miga od prowadzenia modlitwy – żartuje. – Gdy zelatorka nie może przygotować rozważań, chętnie ją zastępuję. Ta służba – dodaje już poważnym głosem – jest dla mnie radością. To przecież przysparzanie chwały Bogu”.
Z wielkim oddaniem i rzetelnością pan Zdzisław pełni funkcję opiekuna dwudziestu jeden róż parafii Zbawiciela. Wspomaga w tym zadaniu panią Teresę, główną zelatorkę, i ks. Lecha Sitka, duszpasterza grup Żywego Różańca. Tych troje osób czuwa nad organizacją kół różańcowych w parafii. W każdą pierwszą sobotę miesiąca odbywają się spotkania, które rozpoczyna Msza święta. W czasie spotkań zelatorzy dzielą się problemami i radościami związanymi z prowadzeniem róż. Ustalają pielgrzymki do miejsc świętych – Lichenia, Łagiewnik, Częstochowy, Kodnia, a nawet do Ziemi Świętej. Zazwyczaj w ciągu roku grupy Żywego Różańca organizują dwie lub trzy takie pielgrzymki. „Moja przygoda z kołami Żywego Różańca – wspomina pani Teresa – rozpoczęła się od parafialnego wyjazdu do Łagiewnik. Odmawialiśmy Różaniec, śpiewaliśmy pieśni, zwracaliśmy się do siebie słowami: bracie, siostro. Dzięki temu znikała trema, dobrze czuliśmy się ze sobą” – dodaje. „Zwyczaj nazywania współpielgrzymów bratem czy siostrą – wtrąca pan Zdzisław – przypomina, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga. Pomaga nam dostrzegać, że grupa Żywego Różańca jest dla nas Bożą rodziną, tworzy serdeczną, pełną wzajemnej troski atmosferę”. Członkowie poszczególnych kół nie tylko modlą się za siebie, ale także dbają o kontakt między sobą. Gdy ktoś z nich choruje, czy to w domu, czy w szpitalu, nie pozostaje sam. Może liczyć nie tylko na modlitwę, ale także na odwiedziny czy pomoc w robieniu zakupów.
NOWE RÓŻE
Najwięcej nowych róż pojawiło się po intensywnej modlitwie o nawrócenia, a gdy o. Szymon Niezgoda OP wygłosił do kół Żywego Różańca kazanie, zgłosiło się około sześćdziesięciu osób. „Chętnych zapisywaliśmy po Mszy świętej przy specjalnie do tego przygotowanych stolikach” – wspomina pani Hania. Kandydaci uzupełnili już istniejące koła oraz utworzyli trzy nowe grupy. W ten sposób ponownie odkryto dany założycielce kół Żywego Różańca, Paulinie Jaricot, charyzmat modlitwy w intencji misji i o nawrócenia. „Liczymy na to, że charyzmat ten podejmą ludzie młodzi” – dzieli się swoją nadzieją i troską o przyszłość kół ich opiekun, pan Zdzisław. Co tydzień przychodzi na spotkania młodzieżowe, by przypomnieć o mocy modlitwy różańcowej i zachęcić do jej odmawiania. „To z młodymi Kościół wiąże swoje nadzieje – wyjaśnia – im trzeba przekazać radość płynącą z modlitwy różańcowej i zachęcić ich, by podjęli wezwania Matki Bożej z Fatimy i Lourdes”.
ANNA NAŁĘCZ