Kościół był pełen ludzi. Anna dyskretnie rozejrzała się dokoła. Byli z nią tu dziś wszyscy jej przyjaciele i bliscy. Tylko Justynki zabrakło, ale Anna wierzyła, że córka Agaty patrzy na nią z nieba i uśmiecha się tak samo pięknie jak kiedyś. Ksiądz Jan zbliżył się do ambony. Poczuła na sobie jego rozradowany wzrok. Spojrzała na Krzysztofa, wsunęła mu rękę pod ramię. Poczuła bijące od niego ciepło i zapach lawendy, który zawsze działał na nią uspokajająco.
„Wielbi dusza moja Pana – ksiądz Jan rozpoczął kazanie znanymi jej z Biblii słowami Maryi – i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy”.
Anna uniosła głowę, spojrzała na obraz z wizerunkiem Matki Bożej. Maryja patrzyła na nią dziś w sposób szczególny Anna znała to spojrzenie, towarzyszyło jej w najważniejszych chwilach życia: podczas Pierwszej Komunii świętej, bierzmowania, i ślubu. Westchnęła głęboko. Nagle stanął jej przed oczami tamten, pełen niewypowiedzianej radości, dzień. Stała przed ołtarzem z Andrzejem, cała w bieli, wypełniona po brzegi miłością do Boga i przyszłego męża. Była pewna, że Bóg szykuje dla niej wspaniały i długi czas szczęśliwego małżeństwa. Szeptała słowa modlitwy, prosząc o dar rychłego potomstwa. I Bóg ją wysłuchał. Po kilku miesiącach w jej łonie poruszyło się dzieciątko i szczęście Anny nie miało granic. Codziennie przychodziła do kościoła, by u stóp Maryi odmówić różaniec, by oddać się Jej szczególnej opiece.
– Maryja wielbiła Boga jak nikt inny na ziemi, choć niełatwo było Jej podążać za Jezusem. Tę postawę Maryi naśladowała siedząca tu Anna, która pomimo cierpienia nigdy nie zwątpiła w Bożą miłość – kontynuował kazanie kapłan.
Anna pochyliła głowę. To prawda, że nie odeszła od Boga, choć tak bardzo ją doświadczył, gdy po kilku miesiącach małżeńskiego szczęścia Andrzej zginął w wypadku samochodowym, a ona – ogarnięta rozpaczą – poroniła. Spędziła wtedy wiele godzin na modlitwie w kościele. Było jej ciężko, ale nigdy nie przestała wierzyć i ufać w dobroć Boga. Któregoś dnia ksiądz Jan podniósł ją z klęczek i zapytał, czy nie pojechałaby z nim do Fatimy. Zgodziła się. Tam poznała Justynkę, kaleką dziewczynkę, i jej mamę Agatę. Od razu stały się sobie bliskie. Anna zaczęła pomagać nowym znajomym, była silna i młoda, a małą trzeba było nosić na rękach albo pchać na wózku. Bardzo się cieszyła, że jest komuś potrzebna, wiedziała, że to Maryja postawiła przed nią nowe, niezwykle zadanie…
Anna wzdrygnęła się, słysząc nagle głośne oklaski. Powinna uważniej słuchać kazania, a nie poddawać się wspomnieniom.
– To tobie wszyscy dziękują za to, co dobrego zrobiłaś dla wszystkich dzieci i ich rodzin – Krzysztof powiedział Jej do ucha.
Zmieszała się. To przecież była Msza święta dziękczynna z okazji pierwszej rocznicy ślubu jej i Krzysztofa, a nie czas na pochwały. Ale gdy spojrzała na twarze przyjaciół, przestała się złościć. Wstała, zbliżyła się do mikrofonu.
– Tak naprawdę pomaganie wam wszystkim to zasługa Justynki. To ona nakłoniła mnie do czytania dzieciom bajek, do wystawiania teatrzyków, organizowania wycieczek do kina. Ona sypała pomysłami i propozycjami wyjazdu na piknik, do lasu, nad wodę, wystawiania jasełek w kościele i śpiewania w scholii. Byłam tylko narzędziem w jej rękach – powiedziała.
Anna poczuta, jak po policzku płyną jej łzy. Tak, to dzięki Justynce spędziła w ośrodku dla niepełnosprawnych wiele lat. Tam poznała Krzysztofa, ojca Franka, którego rehabilitowano u nich po amputacji nogi. Anna nie myślała, że będzie umiała pokochać kogoś tak samo jak Andrzeja. A jednak rok temu się pobrali. Dziś dziękowali Bogu za ten piękny czas wspólnego małżeńskiego życia. Franek uśmiechał się do nich szczęśliwy, że Anna umiała zastąpić mu nieżyjącą mamę i że traktowała go Jak własnego syna.
„Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie służebnicy swojej” – ksiądz Jan słowami Magnificat kończył kazanie i w tym właśnie momencie Anna poczuła w sobie dziwne poruszenie. Znieruchomiała. Przytknęła dłoń do brzucha. Nie, to przecież było niemożliwe, lekarz nie dawał im żadnej nadziei. Ale drgnienie powtórzyło się, więc Anna uniosła wzrok, by z oczu Maryi odczytać Boży zamysł. Fatimska Panienka patrzyła na nią z takim ciepłem i taką czułością, że Anna nie miała już żadnych wątpliwości.
– Będziemy mieli dziecko – z uśmiechem na ustach szepnęła do Krzysztofa.
Zdumiony odwzajemnił jej uśmiech i objął mocno ramieniem. Anna położyła obie dłonie na brzuchu, jakby tym gestem chciała podzielić się ze wszystkimi dobrą nowiną i z niewymowną wdzięcznością popatrzyła w oczy Maryi…
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Apostata
Krystyna Sztramska
Bohaterowie opowiadań z tomu Apostata znajdują się w sytuacjach z życia wziętych. Przeżywają zmagania wewnętrzne nieobce nam i naszym bliskim: jedni wychodzą z nich zwycięsko, inni przegrywają, losy kolejnych pozostają dla nas nierozwiązane. Dyskretnie podane cytaty z Katechizmu Kościoła Katolickiego osadzają ich problemy w kontekście Dekalogu. (...)