Dziś chcielibyśmy pochylić się nad przypowieścią o miłosiernym Ojcu lub – według uznania – o synu marnotrawnym. Dla mnie fraza „o miłosiernym Ojcu” brzmi lepiej. Przecież została opowiedziana po to, aby uświadomić nam, czym jest miłosierdzie Pana Boga, o którym uczeni w Piśmie nieco już zapomnieli. Nie chodzi w niej o piętnowanie krnąbrnej postawy syna, który zapragnął wolności.
NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ
Zacznijmy od początku. Przypowieść tę odnajdziemy w Ewangelii św. Łukasza: Łk 15, 11-32. Rozpoczyna się od krótkiej rozmowy. Młodszy syn prosi ojca o wypłatę części majątku, która na niego przypada. Zdezorientowany ojciec spełnia prośbę syna. Zwróćmy uwagę na ówczesny kontekst prawny. Majątek po rodzicach dzieci dziedziczyły dopiero po ich śmierci. Zatem krnąbrny syn traktuje ojca, jakby już nie żył. A ten – zamiast uderzyć go w policzek, zamknąć w piwnicy albo przynajmniej zapłakać – bez słowa przekazuje mu majątek i pozwala opuścić dom. Zastanawiające i jednocześnie godne szacunku. Ojciec nie zatrzymuje syna, żadną formą (przemocową) nie udowadnia swojej miłości. Ta scena nawiązuje do tych wszystkich sytuacji, w których rodzice lub dziadkowie płaczą z bólu spowodowanego odejściem młodych od wiary i zaprzestaniem wyznawania wpajanych wartości.
„Odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie” (Łk 15, 13). Nie znamy szczegółów dotyczących wydatków. Nie możemy więc oskarżyć go o grzeszne czyny, co zarzucił mu starszy syn. Jednak chłopak tak bardzo zachłysnął się wolnością, że doszło wręcz do bezdechu. W końcu pieniądze się skończyły i jedyną ofertą pracy był wypas świń, co w tamtejszej kulturze uchodziło nie tyle za najbardziej upokarzające, ile za najbardziej nieczyste zajęcie.
JUŻ NIE JESTEM GODZIEN
Życie to nie bajka, szczególnie wtedy, gdy skończyły się pieniądze. Po dogłębnej refleksji nad sytuacją, w jakiej się znalazł, oraz analizie porównawczej, jak traktowani są najemnicy taty, podjął oczywistą decyzję powrotu do domu. Zadziwiająca jest skrucha młodego człowieka, który planuje powiedzieć ojcu: „Już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” (Łk 15, 19). Tym bardziej że wcześniej potraktował ojca tak, jakby ten umarł.
Z kolei ojciec, gdy tylko zobaczył marnotrawne dziecię, natychmiast wybiegł mu naprzeciw. Może wcześniej stał na werandzie i wypatrywał marnotrawnego? Może to był codzienny rytuał? Czyli pozwolił mu uciec z domu, a następnie stał w oknie i wyglądał jego powrotu. Jakie to mądre i niezrozumiałe zarazem…
BYŁ UMARŁY, A ZNÓW OŻYŁ
Jak kończy się historia z przypowieści, dobrze wiemy. Zachęcam, abyśmy spróbowali poczuć to, czego doświadczył od ojca młodszy syn. Na tym polega szaleństwo Bożego miłosierdzia i łaskawości wobec każdego grzesznika, mniejszego i większego.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – MAJ 2024 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Katechizm życia duchowego
kard. Robert Sarah
Aby przywrócić Bogu należne Mu miejsce w naszym życiu i życiu Kościoła, kardynał Robert Sarah nie proponuje innej drogi niż droga Ewangelii: siedem sakramentów, przez które Chrystus nas dzisiaj dotyka, wytycza duchowy szlak, na który Autor zaprasza nas językiem pełnym autentyzmu i misyjnej mocy.