Podczas bierzmowania młodzi, dziękując swoim nauczycielom, powiedzieli: „Nie martwcie się, że na owoce waszej pracy trzeba będzie jeszcze troszkę poczekać”.

Zauważyli też: „Kiedyś, jak dorośniemy, lepiej zrozumiemy i docenimy cały wasz trud i będziemy wspominać, jak dobrych i wspaniałych nauczycieli Bóg postawił na naszej drodze”. To prawda. Zanim będzie można zerwać z drzewa słodki owoc, najpierw wiosną pojawiają się pąki, potem kwiat. Sam nieraz doświadczyłem, że warto było poświęcić swój czas, odpowiadać na niekiedy oczywiste pytania, wysłuchać młodych, a czasem też się zdenerwować, by dopiero po latach usłyszeć słowo „dziękuję”.

Kiedy rozmawiam z ks. Darkiem Kowalczykiem z Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, widzę, ile radości jest w jego kapłańskim sercu, gdy opowiada o wspaniałych sukcesach stypendystów Fundacji. To owoc wsparcia finansowego i formacyjnego (nauczanie Jana Pawła II) młodych, zdolnych ludzi z biedniejszych katolickich rodzin.

Kiedy młodzież i dzieci rozpoczynają nowy rok szkolny – pełen zmian w programie nauczania, reform, które rodzą wiele obaw w sercach i umysłach nauczycieli, katechetów i rodziców – podejmujemy temat „owocowania”. Jakie owoce przyniesie kolejnemu pokoleniu Polaków nowy model nauczania i wychowania? Pisząc ten tekst, nie wiem, o co jeszcze musimy wspólnie zawalczyć – Kościół, rodzice, nauczyciele – aby nie zostało zaprzepaszczone to „duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska”. Tego przecież kazał nam strzec św. Jan Paweł II.

Myślę też o owocach naszej codziennej modlitwy różańcowej. Pewnie, że po ludzku wielu z nas chciałoby zobaczyć je od razu. Potrzeba jednak wytrwałości. Sam Jezus mówi: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 13). Pamiętam rozmowę z mężczyzną, który po 40 latach przyszedł do spowiedzi. Kiedy zapytałem go, co go do tego skłoniło, powiedział: „Proszę księdza, ja nawet przed pogrzebem mojej matki nie byłem u spowiedzi, chociaż to jej zawdzięczam, że dzisiaj tu jestem. Ona przez całe życie modliła się za mnie na różańcu, abym się zmienił. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu dzisiaj”.

Kochane Mamy, Babcie, może dopiero po Waszej śmierci będziecie mogły zobaczyć owoc Waszych starań. Nie traćcie więc nadziei, trwajcie na modlitwie za Kościół, w intencjach Ojca Świętego, za swoje dzieci i wnuki, za naszą umiłowaną Ojczyznę. Naprawdę warto! Modlitwa nigdy nie pozostaje bezowocna, bo Bóg najlepiej wie, kiedy, komu i jaki owoc ma przynieść.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – WRZESIEŃ 2024 r.

Share.

Redaktor naczelny „Różańca”.