Każdy, kto przeżył nawrócenie, chciałby zanieść Boga także innym. Czasem to się nie udaje. Czy popełniamy jakieś błędy?

Zadaniem chrześcijan wszystkich czasów jest świadczenie o poznanej miłości i jej konsekwencjach dla całego świata. Prawda ta jasno wynika z Ewangelii i jest powszechną zasadą w świecie wspólnoty zbawionych, czyli Kościoła. Problematyczne jest jednak zawsze pytanie: jak to czynić?

JAK GŁOSIĆ DOBRĄ NOWINĘ?

Czy należy poszukiwać nieustannie coraz to nowych środków wyrazu i przekazu? Czy postępować w sposób narzucający się innym? Czy przez głośne przypominanie światu o swojej obecności wyrywać ludzi z błogostanu nieznajomości kerygmatu? Być może i to jest konieczne. Jednakże świat, poruszony przez głośny przekaz chrześcijański, wcześniej czy później powie: „Sprawdzam! Pokażcie, jak sami realizujecie Ewangelię w waszej społeczności”. I nie będzie to żaden „atak krwiożerczych antyklerykałów”, ale poszukiwanie uzasadnienia dla wyborów chrześcijan co do form głoszenia Dobrej Nowiny i świadczenia o niej własnym życiem.

W tym miejscu zazwyczaj zaczynają się schody. Patrząc na współczesne nam przekazy o Kościele w mediach i w rozmowach prywatnych, często zauważamy, że pierwszą reakcją wyznawców Chrystusa jest próba schowania głowy w piasek z wyrazem wstydu na twarzy lub też gwałtowne i niespokojne poszukiwanie jakichś form usprawiedliwienia. Niestety zła nigdy się nie wytłumaczy, gdyż ono uderza w podstawy godności człowieka. Pokora połączona z chęcią naprawy jest w tym przypadku bardziej na miejscu. Oczywiście podstawą pokory jest prawda, dlatego rzetelne rozeznanie sytuacji i prawdziwości oskarżeń jest jak najbardziej pożądane. Jednak jest jeszcze coś, co warto wziąć pod uwagę. Otóż każda taka sytuacja sprawia, że powinniśmy wyciągnąć wnioski odnośnie do własnego życia.

ŹRÓDŁO CHRZEŚCIJAŃSKIEJ MIŁOŚCI

A życie wspólnoty uczniów Chrystusa to nie sielanka. Jesteśmy ludźmi. I chociaż zostaliśmy obdarowani łaską Pana, to jednak nie działa ona automatycznie i wymaga od nas współpracy, szczególnie w dziele przemiany nas samych. Zasada: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (por. Hbr 10, 38-39), jest dla nas wymaganiem, którego nie można pominąć. Pozostaje pytanie, jak najskuteczniej zreformować Kościół, aby stał się czytelnym znakiem dla współczesnych? Papież Benedykt XVI, rozważając życie i dzieło św. Pio z Pietrelciny, zauważył, że „tylko dusza ściśle zjednoczona z Ukrzyżowanym zdolna jest przekazać, także tym, którzy są daleko, radość i bogactwo Ewangelii”. W naszym życiu bardzo często ubolewamy nad innymi, uznając ich za przyczynę zła czy nieszczęścia.

Tymczasem życie wewnętrzne wspólnoty chrześcijańskiej nie zaczyna się od ustanowienia reguł wzajemnych odniesień czy relacji władzy, ale od wewnętrznego zjednoczenia każdego wierzącego z Jezusem. Wszystko, cokolwiek w naszej wspólnocie ma miejsce, pochodzi z naszego wnętrza, jak o tym zapewnia Pan Jezus. Dzieje się tak, ponieważ konstytutywnym elementem chrześcijańskiej egzystencji jest udział w wewnętrznym życiu Boga. Posyłając do naszych serc Ducha, który przenika głębokości Boga samego, jednoczy On nas ze sobą nawzajem. Nie siłami tego świata, ale jednością Trójcy Świętej. W każdej Mszy Świętej modlimy się, aby Bóg doprowadził nas do „pełnej jedności”. Ta jedność nie jest społeczną integralnością chrześcijan, ale zjednoczeniem przez Boga i w Bogu. Z tego wypływa jedność Kościoła, który żyjąc sakramentami, uobecnia miłość Boga najpierw we własnym łonie, a następnie w świecie, stając się „sztandarem jedności”.

ABY WSZYSCY POZNALI PANA

Stawiając więc pytanie o świadectwo chrześcijan we współczesnym świecie, nie można od nich żądać tylko quasi-wojskowego drylu i jedności na wzór dobrze opanowanej musztry. Jedność i miłość wewnątrz Ciała Mistycznego Chrystusa wypływa ze zjednoczenia każdego z nas z Jezusem. Właśnie to wewnętrzne zjednoczenie daje podstawę właściwych relacji pomiędzy członkami Ciała, a co za tym idzie – stanowi dla świata najczytelniejszy wyraz prawdy ewangelicznej.

Ewangelizatorzy są powołani do tego, aby jako pierwsi szli tą Drogą, którą jest Chrystus.

Nie oznacza to wszak braku sporów między uczniami Pana. Jednak w kontekście dążenia do zjednoczenia z Jezusem wszystkie trudne elementy życia wspólnoty Kościoła nabierają całkiem innego znaczenia. Walka ze złem nie jest już batalią polegającą na wyrzynaniu w pień innych, ale nabiera charakteru leczniczego, gdy z miłością pochylamy się nad bratem. Dążenie do doskonałości życia Kościoła nie ma wymiaru tylko perfekcyjności, jak w teście białej rękawiczki, lecz staje się pragnieniem, aby wszyscy poznali Pana.

PIĘKNO SPOTKANIA

Dbałość o prawdę nie jest sporem intelektualno-akademickim, lecz stanowi przemożną chęć otwarcia oczu na nadzieję naszego powołania. Wykazywanie błędów nie prowadzi do triumfu nad przeciwnikiem, ale staje się szansą na odkrycie przezeń dobra. Wszystkie te sytuacje stanowią wyraz realnej troski każdego ucznia Pana o dobro współbraci. Starożytna maksyma o chrześcijańskim życiu: „Patrzcie, jak oni się miłują”, zdaje się nabierać właściwego znaczenia, gdyż nie oznacza wyimaginowanej Arkadii na tej ziemi, lecz wspólne kroczenie w stronę „nowego nieba i nowej ziemi” (por. Ap 21, 1).

W encyklice Deus caritas est papież Benedykt przypomniał: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, ale natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”. To spotkanie staje się zarzewiem właściwego życia chrześcijańskiego, gdyż dzięki niemu, jak dodaje Benedykt XVI, „nowi ewangelizatorzy są powołani do tego, aby jako pierwsi szli tą Drogą, którą jest Chrystus, ażeby inni mogli poznawać piękno Ewangelii, która daje życie. A tą Drogą nie idzie się nigdy samotnie, lecz razem z innymi: jest to doświadczenie wspólnoty i braterstwa, proponowane ludziom, których spotykamy, aby podzielić się z nimi naszym doświadczeniem Chrystusa i Jego Kościoła”. Aby widząc życie chrześcijańskie, chwalili Ojca, który jest w niebie (por. Mt 5, 16).

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – WRZESIEŃ 2024 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Katechizm życia duchowego kard. Robert Sarah

Katechizm życia duchowego
kard. Robert Sarah

Aby przywrócić Bogu należne Mu miejsce w naszym życiu i życiu Kościoła, kardynał Robert Sarah nie proponuje innej drogi niż droga Ewangelii: siedem sakramentów, przez które Chrystus nas dzisiaj dotyka, wytycza duchowy szlak, na który Autor zaprasza nas językiem pełnym autentyzmu i misyjnej mocy.

Share.