Z „Różańcem” po parafiach – trochę inaczej niż zawsze
Jak na naszą wielką rodzinę różańcową przystało, chciałam się podzielić moim radosnym doświadczeniem wspólnoty. Ale chyba nie zgadniecie, o jaką wspólnotę chodzi… Tak mi się wydaje. Dlaczego? Gdyż to jest wspólnota, która jest częścią nas wszystkich, Drodzy Czytelnicy. Otóż podczas mojego wyjazdu urlopowego w rodzinne strony – zdradzę, że pochodzę z Białostocczyzny – spotkałam gorliwe Czytelniczki „Różańca” z Dąbrowy Białostockiej i okolic. Radość moja była jeszcze większa, gdy 26 czerwca 2011 r. po powrocie z pieszej pielgrzymki z Grodziska do sanktuarium Matki Bożej w Różanystoku, podczas której spotkałam m.in. Mariannę Popiełuszko, Mamę bł. ks. Jerzego, oraz jego siostrę i brata, Celina Gniedziejko – pochodząca z mojej rodzinnej miejscowości – w imieniu swoim i ks. Andrzeja Górskiego zaprosiła mnie na spotkanie z matkami, które modlą się na różańcu za swoje dzieci, tworząc Żywy Różaniec Rodziców. Wyobraźcie sobie, że w parafii św. Stanisława, biskupa i męczennika, liczącej ok. 7 tys. wiernych, powstaje już szósta róża różańcowa. A jak wyglądało to nasze spotkanie, na które po Mszy świętej w uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła, Nieszporach o Najświętszym Sakramencie, litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa i procesji eucharystycznej podczas oktawy Bożego Ciała przyszło do sali na plebanii liczne grono mam zatroskanych o los swoich dzieci? Po modlitwie i słowie ks. Andrzeja Górskiego, opiekuna róż różańcowych, podzieliłam się świadectwem o swoim zgromadzeniu, jego Założycielu, bł. ks. Ignacym Kłopotowskim, i apostolstwie różańcowym. Pytaniom nie było końca… O Loretto, o powołanie, o „Różaniec”… Tak spragnionych słowa i skupionych słuchaczy dawno już nie spotkałam. Jednak czas płynął nieubłaganie, zapadł zmrok i trzeba było je zakończyć. Odśpiewaliśmy więc wspólnie Apel Jasnogórski i inne pieśni maryjne. I tym akcentem oraz wpisem do kroniki życzliwie się pożegnaliśmy. Chwała Panu za to spotkanie, podczas którego umacnialiśmy się w wierze, nadziei i miłości.
s. Wioletta Ostrowska CSL