Homilia Jego Ekscelencji Arcybiskupa Henryka Hosera SAC, Biskupa Warszawsko-Praskiego, wygłoszona 10 lutego 2009 roku w kaplicy sióstr loretanek w Warszawie-Rembertowie z okazji Jubileuszu 100-lecia „Kółka Różańcowego” – „Różańca” (1909–2009)
Czcigodni Kapłani, Drogie Siostry, Dostojni Goście, Bracia i Siostry w Chrystusie.
(…) Dzisiaj ta szczególna uroczystość daje nam okazję do przypomnienia postaci błogosławionego Ignacego Kłopotowskiego – jednej z tej długiej listy osób Bogu wiernych, które przyczyniły się do uświęcenia świata.
W pierwszym numerze swego czasopisma, już stuletniego, pisał: „W imię Boże rozpoczynamy, Czytelnicy, swą pracę dla Was – pracę, która sercu naszemu drogą jest i miłą”. Tak, ta praca była w centrum jego czystego serca, o którym jest dzisiaj mowa w Ewangelii (Mk 7, 1-13 – przyp. red.).
Jezus uczył nas czystości serca. W tych polemikach z faryzeuszami, którzy żyli czystością rytualną, zewnętrzną, sformalizowaną, ale mieli serce kamienne, nawet w stosunku do własnych rodziców, Jezus uczy nas czystości serca. Uczy nas tego serca, które jest bliskie Boga. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
To jest również najgłębsza motywacja błogosławionego Ignacego Kłopotowskiego. I rzeczywiście – wybrał sobie narzędzie swojej pracy, bo w nowym czasopiśmie czytelnik znajdował artykuły o tym, czym jest różaniec (narzędziem tym był różaniec) i tematy, kiedy powstał, jak rozważać tajemnice różańcowe; refleksje o tym, że różaniec jest skarbem rodziny – tej ikony Boga w świecie, i porady, jak zorganizować koło Żywego Różańca, bo przecież od tego wzięła nazwę jego inicjatywa czasopisma różańcowi poświęconego. Jest przekonany, że takie pisemko było „potrzebnym, a nawet koniecznym”.
Dzisiejsza uroczystość zobowiązuje nas najpierw do uroczystej anamnezy, do tego, by sięgnąć do minionych lat i stuleci i iść historią różańca. Dlatego też wspominamy św. Dominika, wspominamy tych wielkich świętych na różańcu niejako wychowanych, jak św. Grignon de Montfort, i dochodzimy również do tego momentu historii, gdy powstały koła Żywego Różańca.
Na tym przykładzie chciałbym, byśmy prześledzili nasz artykuł wiary, który wypowiadamy i w pacierzu, i we Mszy św.: Wierzę w świętych obcowanie. Dokonuje się ono nie tylko w wymiarze niebieskim, ale dokonuje się również w wymiarze ziemskim i historycznym. Bo przecież Żywy Różaniec został stworzony z inspiracji Pauliny Jaricot, założycielki Dzieła Rozkrzewiania Wiary, które z nominacji papieża Piusa XI stało się papieskie w 1922 roku. Siedem lat po powołaniu do istnienia Dzieła Rozkrzewiania Wiary Pulina poczuła, że nadszedł czas, by powołać drugą inicjatywę, a więc całą sieć kół Żywego Różańca, po to, by między innymi przyczynić się do ewangelizacji coraz bardziej zlaicyzowanej Francji. W jednym i drugim celu i zamiarze, na stoku wzgórza, które nosi dominującą nad Lyonem bazylikę Matki Bożej de Fourvière, nabywa dom, który nazywa Domem Loretańskim. Loretańskim, ponieważ chciała zakorzenić swoje inicjatywy właśnie w charyzmacie maryjnym, tym najstarszym – sięgającym Nazaretu, sięgającym Domku Nazaretańskiego. Ten dom istnieje do dzisiaj. (…) To miejsce musi być dzisiaj również wspominane.
Tym bardziej, że gdy Paulina zachorowała ciężko na serce i nie mogła się poruszać o własnych siłach, zwłaszcza po przeżyciach rewolty w 1831 roku, udała się na pielgrzymkę transalpejską do Włoch. Jechała wozem konnym, na krześle, na którym ją przenoszono. Pierwszym etapem była miejscowość Paray-le-Monial – żeby dotrzeć do miejsca objawień Serca Jezusowego, i dalej, tym pojazdem konnym, w towarzystwie kilku osób, dojechała do Chamonix, przedostała się przez Alpy i skierowała w pierwszym rzędzie do Loretto, do tego Domku Nazaretańskiego, do Matki Bożej Loretańkiej. Tam pozwolono jej na całonocną adorację w Domku Nazaretańskim. I dopiero stamtąd wyruszyła do Rzymu.
Jej stan zdrowia już był tak kiepski, że gdy przebywała w klasztorze Trinità dei Monti, u sióstr Sacré-Coeur, właśnie w pobliżu siedziby Kongregacji misyjnej, papież Grzegorz XVI dwa razy ją osobiście odwiedził w jej pokoju, w którym leżała chora. Nie była w stanie sama udać się na audiencję papieską. I papież właśnie zauważył, że jej osoba jest wyjątkowa przez to, że dba o misje i o rozpowszechnienie modlitwy różańcowej.
A pisała o tym Paulina w liście do generała zakonu dominikanów w ten sposób: „wydaje mi się, że nadszedł czas, by zrealizować zamysł od dawna istniejący – założenia stowarzyszenia dla wszystkich, którzy będą połączeni w modlitwie w sposób prosty, praktyczny i łatwy, który pozwoli w ciągu nawet kilku minut na codzienne rozmyślanie tajemnic życia i śmierci Jezusa”. I dalej wyjaśnia: „cały różaniec zawiera piętnaście tajemnic, piętnaście dziesiątek podzielonych na trzy grupy tajemnic. Należy więc znaleźć piętnaście członkiń (bo zrzeszała najpierw kobiety) i każdej przydzielić cztery zadania:
- pierwsze – codzienne odmawianie jednej dziesiątki;
- drugie – rozważanie tajemnicy odpowiadającej tej dziesiątce przez tę członkinię wylosowaną;
- trzecie – znalezienie pięciu nowych członkiń, które również pozyskają kolejne członkinie;
- czwarte – wpłacenie pięciu franków rocznie na rozpowszechnianie dobrej prasy.
Gdy to przeczytałem, uświadomiłem sobie, że Bóg w swej trosce o uświęcenie serca ludzkiego i jego oczyszczenie, w XX wieku powołał Ignacego Kłopotowskiego, by dzieło to kontynuował. Rozpowszechnianie modlitwy różańcowej jako dzieła uświęcenia i jednocześnie promocja dobrej prasy – to jest właśnie historyczne i ziemskie wypełnianie tej prawdy o świętych obcowaniu.
Jesteśmy dzisiaj Bogu za to wdzięczni, że tak wielki charyzmat przenosi się z pokolenia na pokolenie i że dzisiaj z kolei siostry loretanki przeniosły ten sam charyzmat do XXI wieku. I znów historia jest pouczająca, bo przecież bł. Ignacy Kłopotowski wydawał wiele czasopism i książek – przypomnijmy niektóre tytuły, a więc: dziennik „Polak-Katolik”, tygodniki „Posiew” i „Przegląd Katolicki” oraz miesięczniki „Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie” i „Głos Kapłański” – i omadlał wszystkie te inicjatywy i prace, niejako nie wypuszczając z rąk różańca. Bo wiemy, że gdy szedł z Pragi przez most Kierbedzia – dzisiejszy most Śląsko-Dąbrowski – na Krakowskie Przedmieście, gdzie pracował, to szedł z różańcem w ręku. I gdy z kolei pięć lat przed śmiercią wszystkie czasopisma, które stworzył, wraz z drukarnią i księgarnią oddał na własność archidiecezji warszawskiej, to sobie i siostrom – co zostawił? „Kółko Różańcowe”. I to „Kółko Różańcowe” jak fortuna kołem się toczyło, dzieląc z naszym narodem wszystkie jego chwile wielkie i tragiczne.
Jego wydawanie zostało przerwane przez pierwszą wojnę światową. Kolejne wznowienie zostało przerwane przez wojnę bolszewicką, która dokonywała się tu, na tych terenach, na których się znajdujemy. Zostało później przerwane przez drugą wojnę światową. I wznowione zaraz po wojnie ogromnym wysiłkiem sióstr (…). I wreszcie nadszedł tragiczny dla tego dzieła rok 1953 – zmarł największy chyba zbrodniarz w historii, jakim był J. Stalin. Siostry odmówiły zamieszczenia w czasopiśmie „Kółko Różańcowe” nekrologu o śmierci zbrodniczego tyrana. Pismo zostało zawieszone przez komunistów na długie, długie lata. Jeżeli moje informacje są prawidłowe, odrodziło się ono już pod nazwą „Różaniec” w 1995 roku. (…)
W tej siedzibie, w Rembertowie, kontynuowane jest wydawanie czasopisma, które dzisiaj nie tylko wzbudza podziw swoją wspaniałą szatą graficzną, ale i swoją zawartością. To dzieło, wynikające również z dynamiki świętych obcowania, jest dziełem Ducha Świętego. Jak każde dzieło charyzmatyczne. Tym, który uświęca ten świat, jest posłany przez Jezusa Duch Święty.
Dzisiaj w tymże Duchu Świętym rozradowaliśmy się dlatego, że możemy Bogu dziękować za Jego wielkie dary. Co więcej, te dary są dla nas wszystkich obietnicą. Obietnicą następujących przyszłości, realizacji, dzięki którym będziemy Bogu mogli również dziękować za to, co nam w przyszłości przygotował i przyniósł. To się dokona wówczas, gdy będziemy wierni założycielskiemu charyzmatowi. Gdy okażemy się wierni również przez czystość naszego serca. Gdy ujrzymy, że charyzmat bł. Ignacego Kłopotowskiego, który przekazał swym duchowym córkom, jest charyzmatem ponadczasowym. Jest charyzmatem, który ma trwać, i który ma świat uświęcać. To dzieło jest tak bardzo potrzebne dzisiaj – w świecie zagubionym, w świecie – powiedzmy sobie – nieszczęśliwym.
Jest coraz więcej osób, które wątpią w siebie, które wątpią w swoje człowieczeństwo, które zapytują – po co żyć? Czy życie ma sens? I właśnie to dzieło różańca świętego jest ogromnym dziełem katechetycznym i misyjnym, które nas wprowadza w samą istotę tajemnic naszego Zbawienia, tak niedawno – dzięki Ojcu świętemu Janowi Pawłowi II – wzbogaconymi o wspaniałe tajemnice światła.
Niech zatem to światło, które od Boga płynie, nas wszystkich oświeca i czyni nas lepszymi i szczęśliwymi w oczach Bożych i naszych własnych oczach. Amen.