Jakiś czas temu do biura hospicjum zgłosili się młodzi ludzie z pytaniem, czy ich goście weselni, zamiast kwiatów wręczanych zwyczajowo nowożeńcom, mogliby obdarować naszych podopiecznych maskotkami.
Propozycja została zaakceptowana, stosowną informację narzeczeni umieścili w zaproszeniach. Wkrótce otrzymaliśmy pokaźny transport pluszowych misiów, lalek, „przytulanek”. Niestety, czar prysł szybko. Okazało się bowiem, że sporo zabawek było… brudnych, zniszczonych, starych. Przykro to mówić, ale większość nie nadawała się do użytku i wylądowała na śmietniku. Co myśleli „darczyńcy”, świadomi przecież, kogo obdarowują? Czy według nich chore dziecko nie poczuje zapachu stęchlizny? Jak będą się czuli jego rodzice? Czy odeszli ze świadomością, że „dopełnili” obowiązku? Nie mnie oceniać. Smutno tylko.