Święty Łukasz w dwunastym rozdziale swojej Ewangelii zamieszcza dość dziwaczny dialog Jezusa z faryzeuszami. Oskarżają Go o to, że mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy.
Jak najprościej pokonać człowieka – „mocarza”, bo przecież za takich lubimy się uważać? Najpierw trzeba go związać: jego myśli, pragnienia, dążenia, chęć dociekania prawdy. Najlepiej w taki sposób, aby nie był tego świadom. Wkodować mu przekonanie, że skoro może wszystko, łącznie z zakwestionowaniem praw moralnych, kreacją świata „po swojemu”, jest w pełni wolny. Ograniczyć pole manewru w taki sposób, by za bezcelowe uważał starania o „jakieś tam niebo” czy świętość. Wtedy szatan może z nim zrobić, cokolwiek zechce.
WOLNOŚĆ I GRANICE
Doczekaliśmy czasu, w którym granice zdają się nie istnieć. Świat jako „globalna wioska” pozwala nam je przekraczać w sposób dotąd niespotykany. Internet, Google, sieci społecznościowe, sztuczna inteligencja – teoretycznie – poszerzają przestrzeń wolności, pomagają wybierać wartości, systematyzować wiedzę o świecie. Tak nam się wydaje. Ale czy tak jest?…
Czy nie jest to złudzenie zakamuflowane fasadą pozornej wolności – atrapą, za którą kryje się koszmarny zamordyzm, totalitaryzm mający chrapkę nie tylko na zawartość naszych portfeli, lecz także na nasze dusze? Toczy się ukryta wojna. Walczą nie armie żołnierzy, ale cyfrowe boty, aplikacje skanujące najmniejszy ruch w sieci, każde kliknięcie. Algorytmy analizują zainteresowania, preferencje konsumenckie. „Uprzejmie” podsuwają treści, idee, mody, potencjalnych znajomych, pomysły na to, „co wypada” nowoczesnemu człowiekowi, sugerują, z czego zrezygnować, bo jest szczytem obciachu. Cenzurze poddawane jest wszystko, co niepoprawne politycznie, tworzy się „szklane sufity”. „Ktoś” dba o dobre samopoczucie użytkownika. Tak się aranżuje wirtualny świat, żeby jego poczucie własnej wartości było uzależnione od liczby lajków pod postem (z nowym selfie), reakcji znajomych na FB czy Instagra- mie… To nasz świat.
Jak zmienia się myślenie człowieka karmiącego się codziennie przez wiele godzin treściami podsuwanymi przez TV, Netflixa, inne platformy streamingowe jawnie zaprzężone w ideologiczny kierat? Posłuchajcie młodych ludzi, najmniej odpornych na manipulacje i kłamstwo. Ale nie tylko ich. Nie, nie ma żadnego przymusu – na wzór znanego z historii kulturkampfu, komunistycznej cenzury, nie ma rewolucji w myśleniu – jest pełnia wolności! Oglądasz i wybierasz, co chcesz! Żyjesz, jak chcesz! Rozumiesz świat, jak chcesz! I… zapadasz w sen.
Anglicy nazywają to zasadą salami slide – to metoda odkrawa- nia plasterków salami. Cieniutkich, niewidocznych, a jednak skutecznie zmniejszających ciężar całości. Tak samo jest z wolnością.
CO DALEJ?
Przestajesz zauważać, że to, co do tej pory było dla ciebie ważne, przestaje takim być. Podoba ci się coś, co dotąd cię mierziło. Zaczynasz rechotać z kabareciarzami z rzeczy i spraw, które jeszcze niedawno były dla ciebie święte. No bo to przecież nic złego – pośmiać się z Kościoła, spowiedzi, pielgrzymki. Korona nikomu z głowy nie spadnie. Włączasz w sobie „wewnętrznego cenzora”, gdy trzeba stanąć w obronie wartości. Kiwasz głową, gdy koledzy podczas przerwy śniadaniowej przy kawie nie zostawiają suchej nitki na „obrońcy pedofili” z Wadowic. Poszerzasz sobie granice grzechu – balansujesz na coraz cieńszej linie. Zaczynasz się bać. Czujesz wstręt do siebie. Ciągle jesteś wolny. Ale… ta wolność bez granic okazuje się destrukcyjna. I nabierasz przekonania, że staje się coraz cięższa, zabiera ci siłę, czyni niemym.
Wolność – tę prawdziwą, nie jej nędzną podróbkę – da się zbudować tylko na prawdzie. Ten proces oznacza zmaganie, konieczność podejmowania wyborów, ofiarę, ból.
„Dziś niewola stała się niewidzialna” – wieszczył przed blisko pięćdziesięciu laty Tadeusz Konwicki. „Dawniej zniewolonym przysługiwało prawo krzyku. Dziś niewolnikom zapewnia się prawo milczenia, niemoty. Krzyk przynosił ulgę, krzepił zdrowie, jak noworodkowi, hartował na przyszłość. Milczenie, niemota degenerują duszę, zabijają” (Kompleks Polski).
Samospełniające się proroctwo? Taka jest prawda o naszych czasach.
Ratownicy mówią, że gdy człowiek tonie, dzieje się to w ciszy. Długi czas, gdy nie pracują już płuca i serce, umysł rejestruje obrazy z zewnątrz, jest świadom grozy sytuacji, patrzą oczy. Ale nie można wykonać żadnego ruchu! I nic nie da się zrobić. Potworne doświadczenie…
WIDZIEĆ I SŁYSZEĆ
Wolność – tę prawdziwą, nie jej nędzną podróbkę – da się zbudować tylko na prawdzie. Ten proces oznacza zmaganie, konieczność podejmowania wyborów, ofiarę, ból. Z prądem rzeki płyną tylko śmieci. „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być” – pisał św. Jan Paweł II w Tryptyku rzymskim.
Wolność to królewski przywilej. Masz prawo do swojego zdania i tego, by zostało wzięte pod uwagę, do życia na własnych zasadach – bez coraz bardziej nieznośnej political correctness, prób poprawiania przeszłości w ramach tzw. culture cancel, klękania przed nowymi lewicowymi idolami, bezkrytycznego przyjmowania pomysłów na nowy porządek świata. Masz prawo do krzyku i buntu.
By utrzymać wolność, potrzebna jest mądrość. Ponieważ w ludzkim wymiarze ciągle ją zdobywamy, szukamy jej, warto posłuchać Tego, który jest źródłem mądrości. Kiedy bierzemy do ręki Dekalog, rozpoczyna go swoista preambuła: „Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej z domu niewoli”. Jahwe przedstawia się, pokazuje motywację działania: Ja jestem Tym, który cię wyprowadza z niewoli ku wolności (symbolizowanej przez Ziemię Obiecaną). I dlatego, aby owa droga była pewna, daję ci przykazania – one opisują twoją wolność, zabezpieczają przed jej degradacją i falsyfikacją. Czynią autentyczną, pomocną w demaskowaniu zła i wybieraniu dobra. Zagubiliśmy tę mądrość.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – WRZESIEŃ 2023 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Katechizm życia duchowego
kard. Robert Sarah
Aby przywrócić Bogu należne Mu miejsce w naszym życiu i życiu Kościoła, kardynał Robert Sarah nie proponuje innej drogi niż droga Ewangelii: siedem sakramentów, przez które Chrystus nas dzisiaj dotyka, wytycza duchowy szlak, na który Autor zaprasza nas językiem pełnym autentyzmu i misyjnej mocy.