Życie jest trudne – tyle nieszczęść dookoła, problemów w nas samych. Czy mimo to możemy być szczęśliwi już na ziemi?

Lubię latarki. W nocnej szafce trzymam dwie albo trzy, podobnie w samochodzie. Nie wyjeżdżam rowerem na miasto, jeżeli z przodu i z tyłu nie mam przynajmniej dwóch sprawnych lampek. Oprócz tego w szufladzie leży pudełko zapałek i kilka woskowych świec. Niektórzy znajomi troszkę żartują sobie ze mnie. Ja jednak wiem, co robię. Kilka razy w roku wyłączają prąd na całej ulicy, niekiedy na osiedlu. Wtedy najmniejsza nawet latarka jest na wagę złota.

KRYZYSY BĘDĄ ZAWSZE

Kryzysy rodzinne to dni ciemności. Czasem ciemność zapada powoli jak zmierzch. Czasem pojawia się nagle niczym awaria. Część kryzysów w małżeństwie można przewidzieć, inne solidnie „budujemy” latami swoją obojętnością czy egoizmem, jeszcze inne przychodzą bez zapowiedzi i w najmniej odpowiednim momencie. Jak sobie z tym radzić?

Po pierwsze: pogódźmy się z faktem, że kryzysy zawsze będą istniały. Pewnego dnia zrobi się ciemno jak podczas zaćmienia słońca. Poczujemy się bezradni, może wpadniemy w panikę albo w rozdrażnienie. Przypomnijmy sobie wówczas, że kryzys to rzecz dość powszednia.

Spójrzmy na przykład Świętej Rodziny. Pierwsze kryzysy przyszły, zanim małżeństwo zostało do końca sformalizowane. Najpierw Bóg zapytał Maryję ustami Archanioła, czy może porzucić własne marzenia i czy zgodzi się, by z wiatrem uleciały plany małego domku z winnicą i gromadką dzieci. Potem zgryzota spadła na Józefa. Co się stało z miłością jego życia? Do kogo powędrowało serce Maryi? Czyje dziecko urodzi jego żona i kto powinien je wychować? A potem było już tylko gorzej: wędrówka do Betlejem, poród w szopie, ucieczka przed zabójcami Heroda, wygnanie do Egiptu. Można dołożyć do tego wiele innych utrapień, które nie są wprost wymienione w Biblii, ale które na pewno stały się udziałem Józefa i Maryi. Zdobywanie środków dla rodziny i codzienne podejmowanie odpowiedzialności za Mesjasza było dla Józefa ciężką pracą. Maryja natomiast przez większą część swego ziemskiego życia pozostała wdową (o trudach wdowieństwa pisaliśmy niedawno na łamach naszego miesięcznika). To tylko kilka z milionów powodów, aby stracić radość życia i zwątpić w sens starania się o cokolwiek.

ODDZIELIĆ ŚWIATŁO OD CIEMNOŚCI

Niegdyś bywałem w amerykańskich hotelach. Nie wiem, jak to wygląda obecnie, ale jeszcze do niedawna zmęczony podróżny zamiast latarki mógł znaleźć w nocnej szafce swojego pokoju egzemplarz Pisma Świętego. To było jego światło. W języku biblijnym światło to coś więcej niż blask lampy albo nawet słońca. Światło to mądrość życia, to umiejętność dokonywania wyborów, to w końcu warunek istnienia. Pierwsza rzecz stworzona przez Boga to właśnie światło: „Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!». I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności” (Rdz 1, 3-4). Światło stało się niejako początkiem życia, pierwszym warunkiem jego zaistnienia. Światło było także pierwszym „podmiotem”, który stał się Bogu posłuszny. Dlatego Bóg zobaczył, że światło jest dobre, a ciemność martwa. Martwy, czyli ciemny jest każdy, kto sprzeciwia się Bogu.

W języku biblijnym światło to coś więcej niż blask lampy albo nawet słońca. Światło to mądrość życia, to umiejętność dokonywania wyborów, to w końcu warunek istnienia.

Światło towarzyszy cały czas Izraelowi. Ognisty krzak przekonał Mojżesza, by powrócił do Egiptu, gdzie w najlepszym wypadku czekała na niego śmierć. Ognisty słup prowadził naród przez pustynię – gdzie, nomen omen, światła nie brakuje – ale światło słońca nie było w stanie ocalić Izraela. Największe sukcesy naród osiągnął, gdy poszedł za słowem Boga, czyli najczystszą postacią światłości. Również ostatni rozdział ostatniej księgi biblijnej przypomina tę ważną prawdę: „A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków” (Ap 22, 5).

ŚWIATŁO W MAŁŻEŃSTWIE

Święta Rodzina przetrwała kryzysy. Nie można jednak mylić przyczyn ze skutkami: nie dlatego przetrwała kryzysy, że była święta, ale dlatego stała się święta, że poszła za słowem Boga. Czy można zabezpieczyć swoją rodzinę przed kryzysami? Owszem, można, a nawet trzeba. Wiele rodzin buduje dla siebie zabezpieczenia finansowe, ubezpieczeniowe, zdrowotne. Inni powierzają rodzinę opiece Boga, odmawiają litanie i różańce, przyzywają Anioła Stróża. To bardzo dobre praktyki. Nie gwarantują nam jednak spokojnego życia bez zmartwień. Dlaczego? Dlatego, że takie życie nie istnieje. Świat zbyt daleko odszedł od Boga, więc ludzie muszą zmagać się ze skutkami grzechu i pychy. Walka toczy się wszędzie, dotyka nawet bardzo wierzące rodziny.

Psychologia wypracowała różne strategie pokonywania kryzysów. Warto czytać książki na ten temat, może uda się wykorzystać jakieś wskazówki. Nie zakładajmy, nie łudźmy się, że nasz dom i nasza rodzina będzie tą pierwszą, której nie dotkną żadne poważne problemy. Przede wszystkim jednak trzymajmy się mocno latarni Bożego słowa. To nie musi być wyłącznie egzemplarz Biblii w nocnej szafce, niczym w amerykańskim hotelu, chociaż pomysł sam w sobie jest bardzo dobry. Biblia to dopiero początek. Ważnych jest też kilka innych podstawowych elementów życia rodzinnego, począwszy od wspólnej modlitwy, a nawet rachunku sumienia i „prze- prośnego” wieczoru. To prawdziwe oddzielanie światła od ciemności. Niezwykle pomocne jest uczestnictwo we wspólnotach Kościoła. Na dłuższą metę cenne jest, gdy dom przesiąknie kulturą chrześcijańską.

W światłości Bóg powoływał do istnienia całe swoje stworzenie na czele z człowiekiem. Uczynił człowieka istotą szczęśliwą, nawet po grzechu pierworodnym, bo człowiek czuł, że nić wiążąca go ze Zbawicielem nie została zerwana na zawsze. Niech Boże Narodzenie przypomina nam, że światłość ciągle schodzi na ziemię: do małżeństw, do naszej przyszłości. Wpuszczajmy światło do rodziny.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – GRUDZIEŃ 2024 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Małżeńskie ABC według św. Jana Pawła II
Elżbieta Marek

Alfabet teologii ciała zaczerpnięty z „Miłości i odpowiedzialności” oraz wybranych katechezach środowych św. Jana Pawła II. Hasła uporządkowane według alfabetu w prosty i przystępny sposób opowiadają o małżeństwie i ludzkiej miłości. Zawsze warto wracać do źródła i przekładać treści trudne i mało zrozumiałe na prosty język. Takim właśnie tłumaczeniem ważnej nauki Jana Pawła II o małżeństwie i rodzinie jest ta książka. Doskonały prezent dla narzeczonych i małżonków.

Share.

Redaktor naczelny miesięcznika „Tak Rodzinie”, wykładowca Akademii Katolickiej w Warszawie.