Życie nieraz potrafi nas tak zaskoczyć, że myślimy: „nie tak miało być”. Może podobnie czuła się Maryja, kiedy rodził się Jezus.
Zmęczenie długą podróżą, poszukiwanie miejsca na nocleg, brak troskliwych kobiet, które mogłyby Ją wesprzeć w chwili porodu i zaopiekować się Nią. A jednak tamtej nocy przychodzącemu na świat Jezusowi niczego nie zabrakło pośród tych bardzo skromnych warunków. Dlaczego? Bo był przyjęty z nieskończoną miłością przez Maryję i Józefa. To Jej kochające serce, ciepłe spojrzenie, czułe dłonie, delikatny głos były pierwszą i najwspanialszą kołyską dla Nowonarodzonego. Mając u boku św. Józefa, Maryja nie musiała się o nic zamartwiać, mogła mu w pełni zaufać, że odpowiednio zatroszczy się o Nią i Dzieciątko.