Koniec życia to chwila, która pokazuje prawdę o osobie, która umiera, i o tych, którzy przy niej czuwają. To moment ważny, czasami podniosły, innym razem prosty.
Jezus umierał na krzyżu sam, ale nie osamotniony. Tak, to prawda, Apostołowie strwożeni uciekli, Piotr się wyparł Pana, a Judasz Go zdradził. Jednak blisko Jezusa zostali pod krzyżem Maryja, Jan i kilka kobiet – uczennic. Jezus, nawet umierając, wciąż myślał o innych: o swojej Mamie, o uczniach, o każdym z nas. Z jednej strony na pewno nie chciał, aby Maryja pozostała zupełnie sama, był kochającym i odpowiedzialnym Synem. Z drugiej – nie chciał, aby rodząca się pod krzyżem wspólnota Kościoła samotnie przechodziła przez ciszę Wielkiej Soboty i oczekiwanie na zesłanie Ducha Pocieszyciela. Dlatego powierzył Maryję Janowi, a Jana Maryi. Ostatnie słowa, te wypowiedziane w obliczu śmierci, są najważniejsze. Warto zauważyć, że ostatnie słowa Jezusa na krzyżu dotyczą wzajemnych relacji, bliskich więzi, budowania wspólnoty.