Rzymski poranek. Wąskie uliczki Zatybrza. Stukot odsuwanych okiennych szczęk chroniących nocą kafeterie. Za ladą jednej z nich uwija się tutejszy Gepetto. Za chwilę pojawią się pierwsi klienci.
Zwykle na początku przychodzą ci sami, co zawsze. Dopiero po nich pojawi się reszta. Każdy rzymianin ma swoją ulubioną kafeterię. Zagląda do niej przed wyjazdem do pracy – z obowiązkową, zwiniętą pod pachą gazetą. Najczęściej jest to ta w charakterystycznym łososiowym kolorze: „La Gazzetta dello Sport”.
Pomieszczenie powoli wypełnia woń dobywająca się z uruchomionych młynków do kawy. Szybkie espresso czy wykwintne cappuccino z pianką? Nieistotne, liczy się ceremoniał, obecność, włoska mantra poranka. Obok kafeterii roztacza się urok włoskiego poranka.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – WRZESIEŃ 2024 r.