Buntujemy się – i słusznie – przeciw śmierci, która wydaje się wszystko zabierać, niszczyć, negować. Już starożytni mawiali, że nie cali umrą. Mieli przeczucie, że ludzkie życie nie kończy się na ziemi.
Skąd wzięło się w nas pragnienie miłości, skąd wołanie o sprawiedliwość? Pomyślmy o szeroko pojętej kulturze. Wyraża świat ducha, który wyrywa się z doczesności ku temu, co ją przekracza. Pomyślmy o nieludzkiej tęsknocie. Można przecież mieć wiele – „wszystko” – a odczuwać głód serca. Serce ma to do siebie, że bez miłości, prawdy, sensu będzie wciąż niespokojne. Człowiek to brzmi dumnie, bo jest kimś więcej niż proch, ziemia, doczesność.
SENS ŻYCIA
Opowiadała mi moja ciocia, urszulanka szara, że kiedyś zgłosiła się do niej pewna pani. Długie lata pozostawała w tzw. wolnym związku z mężczyzną. Byli szczęśliwi. Kiedy wracali z wycieczki do Włoch, tuż przed domem zdarzył się tragiczny wypadek. Mężczyzna zginął. Kobieta nigdy wcześniej nie miała poczucia, że istnieje inny świat. W obliczu śmierci zaczęła jednak stawiać pytania: Co z jej miłością do człowieka, którego kochała? Czy już nigdy się nie spotkają? Jaki jest sens wszystkiego, co do tej pory przeżyła?
W Jezusie zagadka naszego losu została ostatecznie rozwikłana. Wyszliśmy z ręki naszego Stwórcy, jesteśmy Jego dziećmi. Dał nam życie i po ziemskiej pielgrzymce wracamy do domu Ojca, gdzie przygotował nam miejsce. Życie jest Jego cudownym darem, za który jesteśmy przed Bogiem odpowiedzialni. Perspektywa nieskończonej radości ma budzić w nas odpowiedzialność za życie ziemskie, byśmy przez miłość, miłosierdzie, służbę bliźnim stawali się coraz bardziej podobni do miłosiernego Boga. Świętego mogą oglądać tylko święci. Życie wieczne to dar i największe zadanie, jakie przed nami staje.
Oznacza to przewartościowanie, wprowadzenie nowych miar i wag ludzkiego istnienia z perspektywy przyszłości. Nie miara chwili, przyjemności, gromadzenia dla siebie, ale miara wieczności jest właściwą miarą dla człowieka. Tylko to, co odpowiada wieczności, warte jest trwania. Człowiek żyjący dla wieczności działa dla doczesności, zmienia ją w duchu Bożym. Jak rozegramy nasze życie ziemskie, jaka będzie jego jakość – w znacznej mierze zależy od nas.
ŚMIERĆ – I CO DALEJ?
Nasz Bóg wielokrotnie mówił o istnieniu nieba i piekła. Gdybyśmy nie dawali wiary Jego Słowu, to nasza obecność w Kościele byłaby kpiną. Rzecz w tym, żeby dojść do szczęśliwej wieczności. Sami tego nie możemy uczynić. Ale Jezus pokazuje, jak ten cel osiągnąć. On sam, Jego życie, sposób postępowania jest receptą na niebo. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 7-8).
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
Clive Staples Lewis w swojej alegorycznej opowieści Podział ostateczny opisuje podróż z nieba do piekła. Powiada, że jakość życia doczesnego decyduje, w którym kierunku złapiemy pośmiertny autobus. Według Lewisa ludzie dzielą się na dwa rodzaje: tych, którzy mówią Bogu: „Bądź wola Twoja”, i tych, którym Bóg mówi: „Bądź wola twoja”. Drugi wariant wybrali ci, którzy znaleźli się w piekle. Wybrali piekło sami, odmawiając Bogu posłuszeństwa, żyjąc według własnej recepty na szczęście. Nie chcieli uznać, że są tylko ludźmi, że potrzebują Boga i ludzi. Żyli wyłącznie dla siebie.
Piekło to świadomość wiecznej porażki, świadomość, że nigdy nie zobaczy się Boga – źródła życia i radości. Opis piekła według św. Faustyny budzi grozę (Dzienniczek, nr 741).
Ale nie ma duszy, która nie osiągnie radości, jeśli pragnie jej stale i na serio.
NADZIEJA W BOŻYM MIŁOSIERDZIU
O czyśćcu możemy przeczytać w Drugiej Księdze Machabejskiej (2 Mch 12, 42-46n), a pośrednio w Ewangelii według św. Mateusza (Mt 5, 25n) i Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 3, 10. 12-15). Kto nie odszedł z tego świata w stanie łaski, pojednany z Bogiem i ludźmi, kto nie odpokutował za swoje grzechy, musi to zrobić w czyśćcu. Musi się w duszy w czyśćcu cierpiącej wypalić egoizm, to, co było przywiązaniem do rzeczy, ludzi, by mogła całkowicie należeć do Boga. Kiedy spojrzymy na Boga – Miłość – zobaczymy swoje życie niedoskonałe, z błędami, słabościami, grzechami. Uświadomimy sobie, że tak często rozmijaliśmy się z miłością. Duchowe cierpienie dusz czyśćcowych polega na tęsknocie za Bogiem. Wiedzą, że Go wreszcie zobaczą, nie mogą jednak pomóc sobie samym. Pomoc niosą im nieskończone zasługi Jezusa, Maryi, świętych i nasza wstawiennicza modlitwa. Przeczytajmy fragment Dzienniczka na ten temat (nr 20).
Doktor Gałązka był znany z tego, że często za darmo pomagał ubogim. Miał malutką kawalerkę nad apteką. Nad drzwiami wejściowymi wisiała tabliczka z napisem: „Doktor Gałązka przyjmuje na górze”.
Tak się poświęcał dla innych, że nie miał czasu się ożenić. Kiedy zmarł, mieszkańcy miasteczka chcieli w jakiś sposób upamiętnić jego życie i dobroć. Jeden z jego pacjentów, biedak, któremu doktor uratował nogę przed amputacją, zdjął tabliczkę znad drzwi i przybił do drewnianego krzyża na grobie. Wszyscy mogli przeczytać jakże wymowną i prawdziwą informację: „Doktor Gałązka przyjmuje na górze”.
Prośmy naszego Pana: „O Ty, któryś jest niestrudzony; Ty, co nie śpisz, nie drzemiesz; Ty, któryś zatroszczył się o Łazarza w obojętnej mogile, proszę, opiekuj się mną, póki się nie obudzę” (C. S. Lewis, The Naked Seed).
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – LUTY 2017 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Bóg czy człowiek
o. Jan Paweł Strumiłowski OCist
Książka „Bóg czy człowiek” nie powstała ani z lęku Autora, ani z zamiłowania do tropienia spisków i herezji, ani też z niezadowolenia w obliczu rzekomej „wspaniałej wiosny chrześcijaństwa”, ale z miłości do Kościoła katolickiego. Powstała także z płynącego z tej miłości żalu i bólu na widok gwałtu zadawanego Oblubienicy Chrystusa. Ten gwałt jakby chciał ją przymusić do tego, by odwróciła się od Boga i bardziej skupiała się na nas.