Pamiętam, jak jeden z dziennikarzy rezydujących w Rzymie opowiadał o niezwykłej sytuacji podczas jednej z pierwszych audiencji papieża Franciszka na placu św. Piotra. Po zakończonej audiencji Papież pozdrawiał wiernych, przejeżdżając samochodem panoramicznym po placu. W pewnym momencie poprosił o zatrzymanie auta, ponieważ dostrzegł w pierwszym rzędzie schorowanego starszego mężczyznę na wózku inwalidzkim. Franciszek spojrzał na niego oraz na kobietę, która stała obok, i zapytał: „Pana żona?”. A po chwili dodał: „Dobrze gotuje?”. Na twarzach wszystkich, którzy to słyszeli, od razu pojawiły się uśmiechy. Przywołuję to z pozoru banalne wydarzenie w kontekście Światowego Dnia Chorego, który obchodzimy 11 lutego.
Czasami mam wrażenie, że według naszej opinii papieże mieszkają w niedostępnym Watykanie i przemawiają oraz piszą na tematy przede wszystkim przesiąknięte poważną teologią. Moim zdaniem papież Franciszek, naśladując swoich poprzedników – Benedykta XVI i Jana Pawła II – stara się nam przypominać, że bycie chrześcijaninem nie może być oderwane od rzeczywistości. Wrażliwość na biedę, choroby i inne wykluczenia jest znakiem rozpoznawczym papieża Franciszka, a jednocześnie stanowi zaproszenie dla nas, abyśmy w naszych codziennych sytuacjach praktykowali Ewangelię miłosierdzia, zwłaszcza wobec chorych i cierpiących.
Pozwolę sobie przywołać kilka przykładów – szczególnie wymownych znaków i gestów Franciszka, które zapraszają do życia miłosierdziem w codzienności. Papieskie wizyty na wyspach Lampedusa i Lesbos oraz spotkania z uciekinierami z rejonów wojny. Otwarcie na placu Świętego Piotra noclegowni, łaźni i zakładu fryzjerskiego dla bezdomnych, których na ulicach Rzymu spotyka się bardzo często. Skierowane do rzymskich bezdomnych niezwykłe zaproszenie do odwiedzenia Kaplicy Sykstyńskiej. Spotkanie z chorymi dziećmi w szpitalu w krakowskim Prokocimiu. Niektórzy komentatorzy nazywają to swoistą „encykliką gestów”.
Niektórym nie podobają się te znaki, mówią, że papieżowi nie wypada tak robić, ale spróbujmy spojrzeć na Jezusa, który dotykał trędowatych, ciągle spotykał chorych, niósł im nadzieję i uzdrowienie, jadał z celnikami i grzesznikami. Papież nieustannie przypomina nam, szczególnie w kontekście chorych, opuszczonych, samotnych, że bardziej niż piękne słowa liczy się moja obecność, czas, dobre słowo, modlitwa i konkretny uczynek miłosierdzia. Dlatego w czasie świętowania wspomnienia Matki Bożej z Lourdes pamiętajmy o mocy świadectwa prostych gestów miłości.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – LUTY 2017 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Wielkie Szczęście Życie Mnichów Opowieść
Nicolas Diat
Benedyktyński klasztor w Fontgombault. Zobacz, jaki jest na co dzień – zdaje się mówić Nicolas Diat. „Och, nie wydarzy się nic spektakularnego – pisze. – Ale rozgorzeją nasze serca. Odczujemy delikatny powiew tajemniczej łaski. Popatrzymy na światło przenikające kościół opactwa, drzewa w sadach tańczące na wietrze, mnichów idących w oddali, ku wzgórzom. Gregoriańskie nuty wzbiją się na mistyczne wyżyny. Będziemy znów dziećmi zachwyconymi wspaniałymi procesjami. I będziemy milczeć. I ujrzymy piękny, wspaniały, łagodny uśmiech mnichów”.