Trzeźwość to coś więcej niż abstynencja. To określony styl życia, postawa życiowa. To wolność.

Osoby uzależnione od alkoholu są ofiarami mocno zakorzenionej w naszej kulturze tradycji picia: pijanej obyczajowości obecnej w narodzie od setek lat, tolerowania ryzykownych zachowań czy wczesnej inicjacji alkoholowej. Według różnych badań pośród nas żyje 800 tysięcy osób uzależnionych, 3 miliony Polaków pije ryzykownie i szkodliwie, a ponad 10 tysięcy każdego roku umiera z tego powodu.

Szokujący jest fakt, że do pierwszych doświadczeń z alkoholem przyznaje się 90 (!) procent uczniów klas trzecich gimnazjów. Pije też coraz więcej kobiet. Niepojęte jest okrucieństwo – mylone z gościnnością? – osób usiłujących za wszelką cenę namawiać innych do picia. Grozą napawa płacenie alkoholem za wykonaną pracę. Martwi ignorancja rodziców, wprowadzających swoje dzieci w toksyczną obyczajowość (impreza + alkohol = dobra zabawa). Choćby dość popularne proponowanie kilkulatkom szampana bezalkoholowego. Skutek? Maluchy naśladują dorosłych: wznoszą toasty, udają pijanych, zataczają się, bełkoczą… Zaciekawione, jak to jest naprawdę, szybko sięgną po prawdziwy „znieczulacz”.

Maryjo, przyrzekamy!

Od dawna wiadomo, że Polaków nie da się pokonać militarnie. Zawsze, nawet ponosząc za to straszliwą cenę, potrafiliśmy wyrwać się z każdej, najbardziej mrocznej niewoli – poza jednym wyjątkiem: nałogiem alkoholizmu. Stanisław Staszic w dość kontrowersyjnym, lecz nie pozbawionym racji dziele O szkodliwości Żydów pisał ze zgrozą o powszechnej dostępności wódki w karczmach, o sprzedawaniu jej na kredyt. Doprowadzało to często do uzależnienia włościan od ­właścicieli karczm, ruiny gospodarstw i rodzinnych tragedii. Hitler twierdził, że wystarczy rozpić jedną trzecią narodu polskiego, aby stał się on otępiały i bezwolny, niezdolny przeciwstawić się okupantowi. Ten proceder kontynuowali po wojnie komuniści. Nic więc dziwnego, że sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, odnawiając przed obliczem Jasnogórskiej Pani śluby Jana Kazimierza, 26 sierpnia 1956 r. w imieniu narodu zobowiązał się: „Zwycięska ­Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu, rozwiązłości”.

Abyście byli wolni…

Konkretną odpowiedzią na problem alkoholizmu stała się powołana do istnienia przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Była to odpowiedź na apel św. Jana Pawła II. „Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa – mówił Ojciec Święty podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, 8 czerwca 1979 r. w Nowym Targu – co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła”. Słowo „krucjata” wskazywało na radykalizm działania (zobowiązanie do całkowitej abstynencji do końca życia), a zarazem stanowiło wskazanie na krzyż jako skuteczny znak ostatecznego zwycięstwa nad wszelkim złem i zarazem źródło siły do realizacji zobowiązania. Ks. Blachnicki mówił o wymiarze nadprzyrodzonym Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, wskazywał na motywację wyrastającą z miłości Boga i bliźniego, ale też solidarność, ekspiację za grzechy pijaństwa, apostolstwo, pracę nad zmianą obyczajowości. Abstynencja nie miała stać się celem samym w sobie, ale środkiem do celu: otrzeźwienia narodu. Poprowadzenia go ku pełni wolności!

Na Górce

Od tego czasu zrodziło się wiele innych inicjatyw propagujących abstynencję jako drogę do trzeźwości. Ogromną rolę odgrywają dziś Kluby Anonimowych Alkoholików. Formacja AA zakłada trzeźwienie poprzez uznanie swojej choroby i jej akceptację, a następnie podjęcie kolejnych kroków wyzwolenia z nałogu. Ogromne znaczenie ma wsparcie wspólnoty, wspólna realizacja podjętych celów.

Od 36 lat górale przychodzą do zakopiańskiego kościoła ojców jezuitów, popularnie zwanego kościołem Na Górce, i ślubują wstrzemięźliwość – nie tylko od alkoholu, ale i od papierosów, narkotyków, a nawet od hazardu. Jedni podejmują zobowiązanie na całe życie, inni na miesiąc, rok. To już setki tysięcy zobowiązań – dobro, jakie z nich wynikło, jest niepoliczalne.

Trudno nie wspomnieć też o zobowiązaniach abstynencji podejmowanych przez Polaków na Wielki Post, Adwent, sierpień… To małe kroki, intymne przestrzenie spotkania z Ukrzyżowanym. Ich wartość jest bezcenna.

Czy warto sięgać po abstynencję?

Może dotyczy ona tylko tych, którzy mają problem z nadużywaniem alkoholu? Czy nie będzie potraktowana jako dziwactwo? Rzecz w tym, że rozpity naród to problem nas wszystkich. To sprawa jego „teraz”, a jeszcze bardziej jego przyszłości. W średniowieczu abstynencję postrzegano jako cnotę rycerską. Była wyrazem dojrzałości, rozumności, rozwagi. Dawała poczucie pełni wolności. Warto dziś sięgnąć do ideału sprzed wieków. To nie wyraz słabości, ale raczej mocy, siły!

„Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść” – pisał św. Paweł (1 Kor 6, 12). Jak mówił ks. Blachnicki, abstynencja, oprócz tego, że prowadzi ku trzeźwości, wiąże się z uwolnieniem od lęku, co pozwala odważnie i szeroko spoglądać na świat, stawiać czoło innym zagrożeniom wolności. Ciągle przecież wybieramy! Oddzielamy ziarno od plew. Zmagamy się ze swoimi słabościami. Uczymy się panowania nad zmysłami. Abstynencja sprawia, że wola staje się silniejsza – trudniej o błąd. Buduje wspólnotę. Staje się świadectwem innego życia.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – LIPIEC/SIERPIEŃ 2017 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Apostata
Krystyna Sztramska

Bohaterowie opowiadań z tomu Apostata znajdują się w sytuacjach z życia wziętych. Przeżywają zmagania wewnętrzne nieobce nam i naszym bliskim: jedni wychodzą z nich zwycięsko, inni przegrywają, losy kolejnych pozostają dla nas nierozwiązane. Dyskretnie podane cytaty z Katechizmu Kościoła Katolickiego osadzają ich problemy w kontekście Dekalogu. (...)

Share.

Publicysta, prezes Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.