Czy śmierć stawia kropkę na końcu naszej księgi życia? Czy odcina nas od wszystkiego, co kochaliśmy? Nie, Bóg odsunął głaz od grobu swego Syna – to samo może zrobić dla nas.
uroczystość Wszystkich Świętych przypominamy sobie – bo jesteśmy zapominalscy, bo rzeczy wciąż nas do siebie natarczywie przyciągają, a głowy mamy pochylone w dół i zbyt rzadko unosimy je w stronę nieba – że nasi bracia i siostry, którzy przed nami odeszli, żyją w mieście zwanym niebem. Tam światło nie gaśnie. Zachwyt Bogiem wybucha jak wulkan, a z nim radość, która nigdy się nie kończy. Święci oglądają miłujące Serce jedynego świętego, miłosiernego Ojca, Pana i Stwórcy. Chwalą Go za Jego miłość, za wszystko. Cieszą się, że obok nich są inni szczęśliwi, zbawieni. I ich kochają taką miarą, jaką Bóg nas kocha. To ci, którzy, jak św. Maksymilian umarli dlatego, że nie pamiętali o sobie, ale o innych. Czy są wśród nich ci, których znaliśmy, kochaliśmy, szanowaliśmy – rodzice, współmałżonkowie, rodzeństwo, dziadkowie? Tego nie wiemy.