Wielcy przywódcy Kościoła polskiego często zachęcali do pójścia drogą maryjną. Chcieli iść z Maryją, za Maryją i jak Maryja. Jak realizowali to w swojej codzienności? Kim była dla nich Matka Boża?
Najświętszej Matce oddawali swe życie i wierzyli w Jej zwycięstwo kard. August Hlond, kard. Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II. Całym sercem podziwiali Pannę Najświętszą, najbliższą Bogu. Zachwycali się Nią, wzywali Jej pomocy i wyraźnie odczuwali Jej wsparcie. Czcili w Niej Matkę Zbawiciela, ale także zdecydowali się przyjąć Ją nieodwołalnie jako własną Matkę. Wiedzieli, że Najświętsza Panna zawsze będzie Matką najlepszą. Skoro Serce ma niepokalane, nie zawiedzie, nie popełni błędu. Zawsze będzie cierpliwa i łagodna, skutecznie poprowadzi ku Zbawicielowi.
Matka najmilsza
Łatwo zrozumieć tęsknotę za Matką tak wspaniałą… Kard. Hlond, kard. Wyszyński i św. Jan Paweł II pragnęli Jej wsparcia, pomocy i pociechy, ale chcieli jeszcze czegoś więcej. Byli zafascynowani Jej duchowym pięknem, Jej wolnością od zła, niezależnością od wszelkich pokus. Dzięki Niej widzieli, kim może być człowiek obdarowany łaską Bożą. Jej życie i słowa przyjmowali jak światło na własnej drodze życia, bezgranicznie wierząc w Jej moc i cierpliwą miłość do ludzi. Kard. Stefan Wyszyński z całą odpowiedzialnością deklarował: „Wszystko postawiłem na Maryję”. Jak to rozumieć?
Autorytetem staje się dla nas ten, kogo szczególnie szanujemy, doceniając jego doświadczenie. Wielcy Polacy podziwiali mądrość i świętość Najświętszej, Jej oddanie Bogu i najściślejszą więź ze Zbawicielem. Przyjmując Maryję za Matkę, oczekiwali nie tylko stałej pomocy i pociechy słodkiej Wspomożycielki chrześcijan, jak Ją określał kard. Hlond, ale także Jej mądrej rady. Codzienny różaniec był znakiem oddania i pragnienia zbliżania się do Serca Niepokalanej. Uznając Maryję za Matkę Zbawiciela oraz własną, nasi mistrzowie przyznawali Jej nieograniczone prawa macierzyńskie – a więc także wychowywania i prowadzenia swych dzieci, w tym prawo wskazywania wymagań i obowiązków. Dzieci niekiedy swej matki nie rozumieją, jej postępowanie może być dla nich nawet trudne do przyjęcia, ale dziecko ufa swej matce bardziej niż sobie. Uznaje, że matka jest mądrzejsza, lepsza, silniejsza i wie lepiej. Nieraz wbrew sobie i własnym sądom stawia na matkę, jej sądy, decyzje i wybory. Tak właśnie wszystko postawił na Maryję kard. Stefan Wyszyński. W najtrudniejszych sytuacjach życiowych, w czasie uwięzienia, przesłuchań, zastraszania, nieraz wbrew własnym uczuciom wierzył w Jej opiekę i wierność. Uznawał Ją za Matkę i Nauczycielkę, przyjął jako Mistrzynię życia.
Zachowało się wiele medytacji i rozważań Prymasa Tysiąclecia – starannie przemyślał życie Maryi, Jej zachowanie, modlitwę, sposób reagowania na sprawy zaskakujące, trudne i bolesne. Traktował Ją jak Matkę, której mądrości i miłości był zawsze pewien, wierzył, że to Ona wie najlepiej, jak doprowadzić swych uczniów do Chrystusa.
Panna wierna
Prymas Tysiąclecia i św. Jan Paweł II nie oczekiwali, że z Maryją będzie się żyło łatwo – zauważali trudne życie Matki Jezusa, Jej ufne oddanie Ojcu, wytrwałe starania o poznawanie woli Bożej. Kard. Wyszyński uznawał Pannę mądrą za Pierwszą Studentkę teologii, stale zastanawiającą się nad słowami Zbawiciela, przechowującą w Sercu Jego naukę. Chciał Jej słuchać, uczyć się od Niej; widział w Niej Matkę i Królową, która ma prawo wymagać od ludzi, by uczynili wszystko, cokolwiek Syn powie. Jasną Górę prymas uważał za miejsce wybrane, które jednoczy, broni i wzmacnia cały naród. Jego celem i marzeniem było zaprowadzenie wszystkich do Królowej Polski, by na kolanach, z różańcem w ręku powierzyli Jej swe życie, przysięgając wierność i posłuszeństwo. Wierzył w zwycięstwo Maryi w sercach ludzi, którzy przy Niej i dzięki Niej się nawrócą i wypełnią śluby jasnogórskie, będą żyć w łasce uświęcającej, bez grzechu ciężkiego, by cały naród stał się Domem Bożym. Za oddanie Matce Bożej uznawał pełne posłuszeństwo wobec Niej, Jej słów, Jej celów i Jej wartości, a więc postawienie wszystkiego na Maryję.
Totus Tuus
Tą drogą zupełnie otwarcie i z pełnym przekonaniem podążał także św. Jan Paweł II. Matce Najświętszej oddawał siebie całego, każdy dzień, wszystkie wydarzenia. Takie zawierzenie praktycznie oznaczało, że przyjmował je jako od Niej pochodzące, z Jej ręki, przez Nią kierowane, a więc ostatecznie dobre i łaskawe. Różaniec, traktowany jako sprawdzona szkoła wiary wielu pokoleń, był nieodłącznym znakiem jego pobożności. Chciał słuchać Maryi, być wierny Jej życiu, Jej wezwaniu, iść z Nią i tak jak Ona – ku Zbawicielowi. Papieski wysiłek przyjmowania wszystkiego, co się przydarza, jako daru z rąk Niepokalanej można było dostrzec także w czasie zamachu, w przyjmowaniu choroby i powolnego umierania. Jego oddanie Maryi było widoczne, niekiedy budziło zdziwienie, jednak niezłomność zawierzenia inspirowała i zachęcała.
Patrząc na nich, widzimy, jak działa Matka Boża w życiu wiernych i jak zwycięża – nad złem, grzechem, rozpaczą i słabością ludzką. Tak może być także w naszym życiu, jeśli posłuchamy nauczycieli…
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – MAJ 2017 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Po Bogu najważniejsza Polska
Czesław Ryszka
Współczesne pokolenie katolików w Polsce z nadzieją oczekuje beatyfikacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, wielkiego Polaka i męża stanu, wiernego świadka losów Kościoła i Ojczyzny, ojca milionów wierzących w Polsce w czasach komunistycznego zniewolenia. Potrzeba nam dzisiaj jego duchowej, niezłomnej postawy w starciu z tym wszystkim, co niszczy substancję narodu, osłabia Kościół, zabija godność osobową człowieka.