Wokół słowa „tolerancja” na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat narosło wiele nieporozumień. Do tego stopnia, że niekiedy obawiamy się zasłużyć na miano „nietolerancyjnych”. Czy słusznie?
W ostatnich miesiącach I mogliśmy zaobserwować nasilenie tzw. wojny kulturowej. Walka toczy się między kulturą chrześcijańską opartą na tradycyjnych wartościach a kulturą ponowoczesną, w której nadrzędną wartością jest nieskrępowana niczym wolność.
Punktem zapalnym tej walki jest oczywiście batalia o swobodę co do moralności dla ludzi spod znaku LGBT oraz o tolerancję względem ich sposobu życia ze strony chrześcijan. I co ciekawe, kiedy mogliśmy obserwować przemarsze tzw. parad równości przez polskie miasta, niejednokrotnie wśród demonstrujących pojawiały się transparenty z napisami „Jezus szedłby z nami”. Bo przecież Jezus jest dobry, jest samą miłością, a więc musi być też tolerancyjny. Ale czy na pewno?