Świat się zmienia i ludzie są zmienni. Na szczęście stałość Boga i niezmienność Jego Stówa są w stanie porządkować życie wszystkich epok. I to niezależnie od mentalności czy rozwoju społeczeństw w różnych, nie zawsze słusznych, kierunkach. Tak ma się rzecz choćby z tolerancja.
Z biblijnych opisów możemy wydobyć wiele przykładów tolerującej postawy Chrystusa. To, co zostawił nam w Piśmie Świętym, będącym m.in. świadectwem Jego czynów, na zawsze pozostaje niezmienne. Zmienia się jednak rozumienie samej tolerancji. I czasem bywa ona mylona z akceptacją.
„Tolerancja” jest dziś terminem chyba bardziej nietykalnym niż ludzie, których ma dotyczyć. Jej pierwotne znaczenie wyraźnie się poszerza i nieco rozluźnia. Traci swoją wyrazistość i jasność wynikającą z łacińskiego oryginału. Tolerare znaczy bowiem tyle, co „ścierpieć”, „wytrzymać”, „cierpliwie znosić”. Natomiast sprawa z akceptacją ma się nieco inaczej. Acceptare to dosłownie „przyjmować”. W szerszym rozumieniu może oznaczać popieranie, utożsamianie się.
Po co nam te rozróżnienia? Ponieważ trudno jednoznaczne postawy Jezusa określać wieloznacznym terminem. A takim niewątpliwie staje się dziś „tolerancja”. Pan Jezus prezentuje jasny stosunek do człowieka i jego czynów. A my z pewnością możemy tę Jego postawę wpisać dziś w ową szeroką gamę barw pomiędzy tolerancją a akceptacją.