Dramat ateisty ma miejsce w chwili, gdy otaczające piękno napełnia go uczuciem wdzięczności, a on nie ma jej do kogo skierować. Przecież nie wypada mu westchnąć: „O Boże, jakie to wspaniałe!”.
To błyskotliwe spostrzeżenie Gilberta K. Chestertona (+1936) jest trafne psychologicznie i zawiera fundamentalną prawdę teologiczną: pierwszym adresatem naszej wdzięczności jest Stwórca i Odkupiciel. Ci zaś, od których otrzymujemy doraźne dary i usługi, znajdują się w tej hierarchii dopiero na miejscu czwartym. Zaraz po Bogu stoją rodzice (zob. 1 Tm 5,4), a za nimi, według św. Tomasza z Akwinu, osoby piastujące godności będące źródłem pewnych dóbr społecznych. Rozważania O wdzięczności oparł on na filozofach pogańskich: Arystotelesie, Cyceronie i Senece, choć w kwestiach dyskusyjnych decydowały argumenty ewangeliczne i apostolskie. Szczególnie często Tomasz z Akwinu cytuje O dobrodziejstwach Seneki (+65) znanego nam z Quo vadis, gdyż był wychowawcą Nerona, którego niewdzięczność skazała filozofa na karę samobójstwa.