Kara krzyża była znana głównie na Wschodzie, wśród Persów, Scytów, Fenicjan, Kartagińczyków. Grecy stosowali ją za zbrodnie przeciw państwu, a później jako karę zwykłą dla niewolników i rozbójników. Wśród Rzymian uchodziła za najokrutniejszą i najbardziej hańbiącą.
Krzyżowanie było bolesną, a zarazem najpowolniejszą formą śmierci. Cyceron uważał, że jest to kara „najokrutniejsza i najstraszliwsza” (In Verrem II). Pisał: „Pojęcie krzyża musi być czymś obcym nie tylko dla ciała obywateli rzymskich, ale i dla ich myśli, ich oczu i uszu”.
Nie stosowali tej kary Żydzi. Rzymianie praktykowali ją jednak na okupowanym przez siebie terytorium, zwłaszcza w Judei.
DRZEWO ZBAWIENIA
Krzyż (łac. crux) mógł mieć różną formę: decussata (X – „krzyż św. Andrzeja”), comissa (T) lub immissa seu capitata (+). Krzyż Jezusa miał dwa elementy: stipes – belkę pionową, oraz patibulum – belkę poziomą. Nad głową skazańca umieszczano zwykle titulus – wypisany na małej desce tytuł winy. Ze względu na wysoką cenę drewna w Jerozolimie wbita w ziemię belka pionowa służyła do kilku egzekucji. Jezus dźwigał na własnych plecach belkę poziomą. Ważyła ponad 50 kg… Przesuwała się, powodując silne otarcia. Wysokość krzyża mogła być różna (3-4,8 m). Do przebicia boku Jezusa żołnierz potrzebował długiej włóczni – lonchus, a nie pilum – co oznacza, że Jezus został ukrzyżowany na crux alta (krzyżu wysokim), a Jego nogi znajdowały się na wysokości głowy człowieka stojącego pod krzyżem. Wykonawcami kary było czterech żołnierzy pod wodzą centuriona, pełniącego funkcję egzekutora (exactor mortis).
Seneka rozważał: „Czyż znajdzie się ktoś taki, kto wolał topnieć wśród męczarni, gasnąc powoli, i tylekroć wypuszczać duszę jakby po kropelce, zamiast wyzionąć ją od razu?” (Listy moralne do Lucyliusza, 101, 14). Wizja bł. s. Anny Katarzyny Emmerich mówi, że wzięcie krzyża przez Jezusa nastąpiło tuż po ogłoszeniu wyroku. Jezusa podprowadzono do belki przyniesionej przez grupę niewolników, na środku placu, na którym był sądzony. Obraz ten jest pełen nabożności: Jezus „ukląkł przy krzyżu, objął go rękami, trzykrotnie ucałował, cichym głosem składając swemu Ojcu w niebie wzruszające dziękczynienie za dopełniające się odkupienie ludzi”. Jest to wizja mistyczna, która podkreśla zgodę Jezusa na drogę krzyżową, Jego świadomość dokonujących się dzieł.
ŚWIĘTE SZCZĄTKI
Rozpowszechnienie kultu krzyża w Kościele związane jest z odnalezieniem go w IV w., tradycyjnie przypisywanym św. Helenie. Kawałki trzech krzyży, a ponadto gwoździe i titulus zostały odnalezione w 325 r. w cieniu Golgoty, w podziemnej jaskini, w starej cysternie. Ekspedycję poszukującą pamiątek po Jezusie nakazał zorganizować cesarz Konstantyn Wielki.
Na prawdziwość krzyża odnalezionego przez ekipę cesarzowej Heleny wskazywała obecność tabliczki z opisaną winą skazańca. Dodatkowym potwierdzeniem był cud: wszystkie trzy znalezione krzyże przyniesiono do łoża pewnej cierpiącej kobiety, trapionej chorobą wiele lat, która po dotknięciu prawdziwym krzyżem została uzdrowiona.
Przekaz, że stare krzyże znaleziono w starej cysternie koło Golgoty, ma swoje uzasadnienie historyczne. Nikt by się nie zgodził na to, by Rzymianie wykorzystali drzewo z krzyża lub zanieśli je do miasta – było ono nieczyste, bo splamione krwią, miało kontakt ze zmarłym. Należało je więc jak najszybciej usunąć. U Żydów wszystko, co miało kontakt z krwią zmarłego, miało być z nim pochowane. Prawdopodobnie schowek był pomyślany jako tymczasowy, na czas świąt.
O odnalezieniu krzyża wspomina w roku 351 biskup Cyryl Jerozolimski w liście do cesarza Konstancjusza, syna Konstantyna: „za panowania twego umiłowanego przez Boga, świętej pamięci ojca Konstantyna, odnaleziono w Jerozolimie zbawienne drzewo krzyża”. Rolę Heleny w tym wydarzeniu wychwala przed zgromadzonym dworem św. Ambroży z Mediolanu w roku 395, podczas uroczystości żałobnych ku czci cesarza Teodozjusza. Helena od późnego antyku jest czczona jako święta.
IŚĆ ZA JEZUSEM
Po odnalezieniu krzyża zaczęły się pojawiać śmiałe próby ukazania Chrystusa na krzyżu, lecz równocześnie Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego – z otwartymi oczami, w królewskiej koronie, z szeroko rozpostartymi ramionami, odzianego w czerwoną szatę dostojnika. Był to Chrystus królujący na drzewie. Monumentalne i triumfalne przedstawienie krzyża zdominowało mozaikę w apsydzie kościoła św. Pudencjany w Rzymie (ok. 390 r.), gdzie Chrystus siedzi na tronie pod krzyżem, czy kościoła św. Sabiny (ok. 430 r.), gdzie znajduje się wizerunek trzech ukrzyżowanych na Golgocie.
W 638 r., gdy Jerozolimę opanowali niewierni, patriarcha podzielił relikwie krzyża z bazyliki Grobu Pańskiego – zbudowanej w miejscu znalezienia krzyża – na dziewiętnaście części i wysłał je do różnych diecezji.
Krzyż w Nowym Testamencie nie jest przeznaczony tylko dla Jezusa. Ewangelie mówią o „niesieniu krzyża” przez uczniów wraz z Jezusem: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8, 34); „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10, 38; por. 16, 24). Niesienie krzyża jawi się jako konieczny sposób naśladowania Jezusa. Wymaga rezygnacji z siebie (por. Mt 10, 37). Krzyż nie odnosi się już do kaźni, lecz do sensu, jaki Jezus nadał swemu życiu i śmierci.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – MARZEC 2017 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Róża wśród kolców
ks. Wacław Buryła
Perły, o czym wiemy, rodzą się w bólu, w cierpieniu. Wiara i zbawienie także rodzą się w bólu. Chrystus samotnie wędrował drogą krzyża, bez naszego udziału, bez naszego wsparcia. My mamy łatwiej, możemy wędrować razem z Nim, możemy oprzeć się na Jego krzyżu, na Jego miłości. I to jest nasza szansa.