Bóg stał się człowiekiem, aby wszyscy ludzie zostali przebóstwieni. W Eucharystii Bóg prawdziwie poślubia człowieka.

W Eucharystii sprawą najwyższej wagi nie jest po prostu obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Chrystus nie jest tam tylko po to, żeby być. Jest tam po to, by dać nam siebie jako pokarm, aby Jego zjednoczenie z nami było możliwie najpełniejsze. Eucharystia nie jest przede wszystkim Obecnością, jest więzią, a więź wymaga obecności. Wymaga naszej obecności, ludzi wierzących. Obecność Chrystusa w chlebie i w kielichu, choć jest obecnością Pana w prawdzie Jego sakramentalnego Ciała i Jego sakramentalnej Krwi, cała zmierza ku innej obecności. Jest dla tej innej obecności – mojej. (…)

Nie twierdzę, że Ciało i Krew Chrystusa nie są rzeczywiście związane z kielichem i z chlebem – są. Ale na tym poziomie Obecność Pana jest jeszcze tylko obecnością ofiarowaną. Jeszcze nie jest w sercu spotkania między osobami. Można to porównać do sytuacji w pociągu. Ktoś siedzi obok mnie; jesteśmy obok siebie lub naprzeciwko siebie. Nic między nami się nie dzieje. Mógłbym na siedzeniu obok trzymać walizkę, to byłoby to samo. Ta osoba nawet na mnie nie patrzy. Na próżno się uśmiecham, nic się między nami nie dzieje. A przecież ona realnie tu jest, i ja realnie tu jestem. Aby pojawiła się prawdziwa obecność, jeśli tak to można wyrazić, musi zrodzić się spojrzenie, uśmiech, przyjazne słowo; musi się coś wydarzyć. Kiedy to coś nastąpi, wtedy mogę naprawdę powiedzieć: jestem obecny przy drugim człowieku.

Przejścia do tego drugiego typu obecności dokonuje w Eucharystii akt wiary. Akt wiary, który nie ogranicza się do faktu, że powiem: „wierzę jakoś tak mgliście”, ale akt, który skupia w sobie doświadczenie wcześniejszego życia, doświadczenie życia „ukryte[go] z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3). Gdy brak przeżywania wiary, obecność Chrystusa nie osiąga pełni; nie jest obecnością chrześcijańską. Nie jest już w pełni zbawczą obecnością Ciała i Kielicha Przymierza – jedna z osób, których to dotyczy, nie przyszła na spotkanie. Widzicie, jak ważne jest być rzeczywiście obecnym na naszych celebracjach eucharystycznych. Bardzo często przed Panem i w obecności Pana jesteśmy obecni tylko fizycznie. Oczywiście, jesteśmy na Mszy; oczywiście, nawet jako księża celebrujemy lub koncelebrujemy, ale w rzeczywistości trzymamy się na dystans, jakby na zewnątrz, a nasz umysł, serce i uwaga przenoszą się o sto mil od rzeczywistej Obecności Pana, z powodu naszych ziemskich trosk, letniości, małej wiary i słabej miłości do Pana.  

Fragment książki kard. Roberta Saraha „W drodze do Niniwy”, Wydawnictwo Sióstr Loretanek 2017. Polecamy!

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – CZERWIEC 2017 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

W Drodze do Niniwy

W Drodze do Niniwy
kard. Robert Sarah

Droga do Niniwy jest drogą nawrócenia – prowadzi przez pustynię mojego serca, by dotrzeć do Serca Boga. Czterdzieści dni Wielkiego Postu to czas wyrzekania się grzechu i przyjmowania łaski. To prawdziwe zmaganie ze swoją słabością. To spotkanie z Miłosierdziem. Kardynał Robert Sarah, czerpiąc obficie ze Słowa Bożego i nauczania Ojców Kościoła, pomaga nam przeżyć ten uprzywilejowany czas radykalnej przemiany. Zaprasza nas do trwania twarzą w twarz z Bogiem w szczerości i prawdzie oraz stawiania sobie zasadniczych pytań.

Share.

Urodził się 15 czerwca 1945 roku w Ourous (Gwinea). Sakrę biskupią otrzymał 8 grudnia 1979 roku jako najmłodszy biskup na świecie. Do godności kardynalskiej został wyniesiony przez papieża Benedykta XVI w 2010 roku. W latach 2014–2021 pełnił funkcję prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. W kwietniu 2021 roku papież Franciszek mianował go członkiem Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich.