Gdy pierwszy raz przyjechałem do Loretto w poszukiwaniu spokojnego domu dla mamy, pomyślałem do razu: Tak, to jest miejsce dla niej.
Pośrodku pięknej Puszczy Kamienieckiej, szumiącej zieloną jodłą, świerkiem, sosną, grądami, w której borówki i jagody dywanem ścielą się pod starodrzewem sosnowym, a gdzieniegdzie można spotkać porosłe wydmy, bagna i moczary nadbużańskie, znajduje się miejscowość Loretto wraz z klasztorem i sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej położonym nad Liwcem. W tym cudownym miejscu – bo na miano cudu zasługuje – ostatnie lata swojego życia spędziła moja mama, która w wieku 94 lat odeszła na zawsze.
Mama miała 16 lat, gdy wybuchła wojna. Wydarzenia wojenne, okupacja oraz cierpienie, głód i strach, których doświadczyła przez ten czas, spowodowały utratę zdrowia, także psychicznego. Stała się osobą bardzo trudną we współżyciu.
Zamieszkała w Domu Pomocy Społecznej „Charytatywne Dzieło Miłości im. ks. Ignacego Kłopotowskiego”, prowadzonym przez siostry loretanki. Od pierwszych dni pobytu w Loretto zupełnie się zmieniła. Uspokoiła się, zaczęła się do mnie uśmiechać. Przestała też chorować i brać leki. Nie wierzyłem własnym oczom, skąd taka zmiana? Wiedziałem, że to dzięki temu miejscu w środku puszczy. Jest w nim jakaś moc, dobro; to inny, piękniejszy świat, ludzie stają się tu lepsi.
Przyjeżdżając w odwiedziny do mamy, zacząłem przy okazji obserwować otaczający ją świat.
Moje wizyty stawały się coraz dłuższe – doszły kilkudniowe pobyty w domu pielgrzyma, wypady do okolicznych miejscowości, potem coraz dalej. Zacząłem zabierać swoje dorosłe dzieci. Byliśmy codziennie z mamą i babcią, a jednocześnie wciągała nas turystyka, piesze wędrówki, spływy kajakowe rzeką Liwiec.
Szczególnie zachowałem wspomnienie przydrożnych kapliczek maryjnych, których w okolicznych miejscowościach, a także w puszczy jest bardzo wiele. Stoją w miejscach przepięknych krajobrazowo, ukryte w środku lasu lub na obrzeżach pól. Nie zliczę, ile razy zatrzymywałem się przy nich, żeby odpocząć, podziwiać ich małą architekturę – rzemiosło ludowe, a także wznieść się myślą do Najświętszej Panienki, poprosić o zdrowie dla rodziny czy podziękować za otrzymane łaski.
Na obiad wracaliśmy do klasztoru. Należał się po tak spędzonym dniu. Siostry gotują wspaniale, jest to proste jedzenie, ale smaczne i zdrowe, nigdy tego nie zapomnimy. Z podziwem i szacunkiem patrzyłem zawsze na panie z personelu świeckiego, które wkładają pełne zaangażowanie serca i sił w opiekę nad staruszkami, bo czują, że to ma sens.
Loretto promieniuje na całą okolicę, ale także na nasze serca, umysły i dusze, a moje spotkanie z Loretto rozpoczęło cały łańcuszek wydarzeń, które stworzyły wokół mnie nową rzeczywistość. Błogosławiony ojcze Ignacy Kłopotowski, dzięki ci, żeś wybrał to miejsce; dziękuję za pracę twoją i sióstr przez wszystkie lata. Bóg musiał tobą kierować. Wszystkim siostrom ze zgromadzenia gorące „Bóg zapłać”; będę do was wracał, na zawsze zostaniecie w mojej pamięci.
***
Dom Pomocy Społecznej „Charytatywne Dzieło Miłości im. ks. Ignacego Kłopotowskiego” w Loretto prowadzony jest przez Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. Dom jest przeznaczony dla kobiet w podeszłym wieku i somatycznie chorych.
Dom Pomocy Społecznej
Loretto k. Kamieńczyka
07-202 Wyszków
tel. +48 29 / 596 66 31
www.dps.loretto.pl
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – WRZESIEŃ 2017 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Pedagogia bólu niezawinionego
bł. ks. Karol Gnocchi
Pierwsze wydanie książki Pedagogia bólu niezawinionego ukazało się kilka godzin po śmierci ks. Karola Gnocchiego, zmarłego w Mediolanie 28 lutego 1956 roku. Tłumy ludzi żegnały go w kościele San Bernardino alle Ossa, gdzie wystawiono ciało, i towarzyszyły mu w drodze do Katedry. Arcybiskup Mediolanu Giovanni Battista Montini, który miał przewodniczyć uroczystości pogrzebowej w Katedrze, trzymał w ręku tę niewielką, lecz jakże cenną książeczkę. Znał więc zapewne testament księdza Karola, będący dojrzałym – i to w najwyższym stopniu – owocem jego drogi duchowej.