Każdy, kto odwiedza Rzym, chce zobaczyć Kaplicę Sykstyńską i dzieło Michała Anioła, które dla współczesnych nie zawsze już jest czytelne. A szkoda. Spróbujmy więc może spojrzeć na nie raz jeszcze…

Przed kilku laty grupa japońskich restauratorów podjęła się pieczołowitej konserwacji słynnych fresków Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Dziś, po czasochłonnych pracach oczyszczających z kilkuwiekowego kurzu i brudu to monumentalne dzido, możemy jeszcze bardziej podziwiać geniusz renesansowego artysty.

Już samo miejsce jest niezwykłe. Kaplica Sykstyńską, jako główne miejsce święte w Watykanie, miała – i tak pozostaje do dziś – wielkie, symboliczne znaczenie dla papiestwa. Przez wieki używano jej w chwilach wielkich uroczystości, takich jak wybór papieży.

W latach 1508-1512 Michał Anioł pokrył freskami jej sufit Namalował na nim sceny biblijne ze Starego Testamentu (m.in. słynne stworzenie Adama). Po ćwierćwieczu artysta raz jeszcze wszedł do wnętrza kaplicy, by na polecenie papieża Pawła III zapełnić freskami wielką płaszczyznę ściany ołtarzowej. Miał zamknąć temat chrześcijańskiej historii zbawienia i namalować Sąd Ostateczny.

NIEZWYKŁY TEMAT

Już sam temat wydaje się czymś niezwykłym, skoro po roku 1500 zarzucono całkowicie ten ulubiony w średniowieczu motyw religijny. Dlaczego więc temat ten powraca i to w tak prestiżowym miejscu? Chodziło o obronę tradycyjnych wartości w Kościele i przeciwstawienie się reformacji. Kiedy bowiem Michał Anioł powrócił do pracy w Sykstyńskiej Kaplicy, w historii Kościoła dokonał się już tragiczny rozłam. W 1517 r. Marcin Luter zapoczątkował reformację, którą – z przyczyn politycznych, a częściowo moralnych – poparli władcy wielu krajów Europy. Marcin Luter zakwestionował niektóre elementy doktryny Kościoła. Deus sohis, Scriptura sola, gratia sola (tylko Bóg. tylko Pismo Święte, tylko laska) – te trzy hasła streszczają poglądy protestantów. Nie ma więc wstawiennictwa świętych, nie ma kościelnej tradycji, nie ma zasługiwania przed Bogiem. Nie ma kultu Maryi, nie ma czci Jej oddawanej, nie ma Jej naśladowania. Krytyka podnoszona przez reformatorów zogniskowała się na ataku na wielowiekową tradycję maryjną. Cześć oddawana Matce Bożej została uznana za rażące nadużycie.

Z upływem lat poglądy te stawały się coraz bardziej ostre i zajadłe. W latach trzydziestych bunt protestantów osiągnął swe apogeum. Luter całkowicie już odstąpił od tradycyjnych idei Kościoła. W 1522 r. w kazaniu na Narodzenie Matki Bożej zakwestionował rolę Matki Najświętszej w codziennymi życiu chrześcijan.

KRUCJATA W OBRONIE CZCI MATKI BOŻEJ

Kościół nie pozostał niemy. Zaatakowany w swej maryjności tym goręcej zaczął wysławiać Maryję Niepokalaną, Wniebowziętą i Pośredniczkę. Im głośniej wrogowie Kościoła obrażali Matkę Najświętszą, tym Jej dzieci głośniej wysławiały Jej wielkość i tym żarliwiej oddawały Jej cześć.

Każdy chciał stanąć w pierwszym szeregu obrońców czci Maryi i wynagrodzić Matce Najświętszej zniewagi ze strony odstępców.

Świat katolicki podjął swego rodzaju krucjatę przeciw atakującym świętą tradycję Kościoła. Każdy czynił to, co mógł Prości ludzie śpiewali Maryi pieśń i zanosili modlitwy. Pisarze tworzyli pamflety. Kaznodzieje z zapałem mówi o Maryi Co mógł zrobić artysta Michał Anioł – wiemy syn Kościoła – który także chciał dać wyraz swej pobożności i apostołować swoim talentem?

Zbliżał się czas, kiedy ludzie Kościoła byli zdecydowani przeciwstawić aę niszczącej Kościół reformacji przez zorganizowanie Soboru Powszechnego. Michał Anioł zdecydował się namalować Sąd Ostateczny. Chciał pomóc kardynałom i biskupom w dobrym przygotowaniu się do czekających ich zadań. Chciał ukazać Ojcom Soboru jedyną prawdziwą perspektywę – perspektywę wieczności – według której człowiek wierzący musi oceniać podejmowane przez siebie wybory i decyzje. Jego fresk wzywał dostojników kościelnych do poważnego potraktowania prac soborowych, bowiem Bóg sądzić ich będzie z każdego słowa i czynu.

MARYJNE PRAWDY

Michał Anioł nie ograniczył się do przypomnienia biskupom i kardynałom o czekającym ich Sądzie. W myśl starej zasady malarstwa pedagogicznego umieścił w swym dziele główne elementy doktryny Kościoła, które zostały zakwestionowane przez protestanckich reformatorów.

Znamy ten obraz. W jego centrum znajduje się atletyczny Chrystus – Sędzia wznoszący jedną rękę, by zbawić tych po Jego prawej stronie i opuszczający drugą rękę w geście potępienia tych, którzy są po stronie lewej. Dusze zbawionych wznoszą się wolno w gęstym powietrzu, potępionych – opadają powoli do piekła. Na dole fresku ludzkie szkielety powstają z otwartych grobów, a Charon przewozi dusze przez Styks. Uważny pielgrzym, stojący przed gigantycznym freskiem, dostrzeże jeszcze jedną postać. Najważniejszy w wielkiej scenie Sądu jest Chrystus, a obok Niego stoi… Maryja.

Tu zaczyna się pedagogiczna myśl Michała Anioła Skoro Luter i jego poplecznicy odrzucili pobożność maryjną, artysta postanowił oddać cześć Matce Najświętszej i w swoim dziele umieścił Ją tuż przy Chrystusie, po Jego prawej stronie. Podczas gdy inni dopiero idą do nieba i zbliżają się do Chrystusa, Maryja już tam jest; niebo jest Jej domem, a nie celem pielgrzymowania. Maryja jest więc pierwszą spośród zbawionych – tych gromadzonych po prawicy Jezusa. Oto jak ważną prawdę ukazał Michał Anioł: Maryja jest już zbawiona (co nawiązuje do wiary Kościoła w Jej wniebowzięcie) i nie tylko jest pierwszą z odkupionych (wiara w Niepokalane Poczęcie), ale też jest Pośredniczką naszego zbawienia O tej ostatniej prawdzie świadczy wyjątkowe na obrazie zjednoczenie Jezusa i Maryi. Maryja jest tak blisko Jezusa, tak bardzo jest z Nim, że odróżnia się całkowicie od pozostałych, licznych postaci obrazu. Matka Najświętsza zasiada ze swym Synem na Boskim tronie i czynnie oręduje za swymi duchowymi dziećmi.

WIELKI RÓŻANIEC

By jeszcze bardziej podkreślić znaczenie maryjnego pośrednictwa, Michał Anioł umieścił na swym obrazie tylko jeden element pobożnościowy. Ten element uczynił on środkiem umożliwiającym dostanie się do nieba w dzień Sądu. Poniżej Maryi namalował spuszczany z obłoków niebieskich ogromny różaniec, po którym dusze wspinają się do nieba. Można sądzić, że tylko on jest ocaleniem dla dusz. Michał Anioł nie pokazał innej możliwości „wciągnięcia do nieba”, tylko poprzez różaniec…

W ten sposób artysta dał wyraz swojej pobożności i miłości do Matki Najświętszej, przypomniał Kościołowi maryjną pobożność epoki średniowiecza. Chciał raz jeszcze podkreślić znaczenie Maryi i Różańca.

Dziś nam o tym przypomina…

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Listopad 1996

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Bóg czy człowiek

Bóg czy człowiek
o. Jan Paweł Strumiłowski OCist

Książka „Bóg czy człowiek” nie powstała ani z lęku Autora, ani z zamiłowania do tropienia spisków i herezji, ani też z niezadowolenia w obliczu rzekomej „wspaniałej wiosny chrześcijaństwa”, ale z miłości do Kościoła katolickiego. Powstała także z płynącego z tej miłości żalu i bólu na widok gwałtu zadawanego Oblubienicy Chrystusa. Ten gwałt jakby chciał ją przymusić do tego, by odwróciła się od Boga i bardziej skupiała się na nas.

Share.