Timothy Tindal-Robertsonem jest autorem znanej w Polsce książki Fatima, Rosja i Jan Paweł II oraz współautorem Fatima, Kościół i Trzecie Tysiąclecie. Jest wiceprzewodniczącym Światowego Apostolatu Fatimskiego w Anglii i koordynatorem programu nawiedzenia figury fatimskiej w rodzinach angielskich. W czasie studiów nawrócił się na wiarę katolicką. Odepchnięty przez ojca – masona i matkę – zagorzałą purytankę, powierzył się opiece Maryi. Sam wyznaje, że trwającą kilkanaście lat presję rodziców zdołał przełamać tylko dzięki codziennemu odmawianiu Różańca. Obecnie mieszka w Exeter. Jest ojcem pięciorga dzieci.

Jest pan znany w Polsce ze swoich książek. Czytając je widzimy, że jest pan dobrze obeznany z historią naszego narodu. Co wyjątkowego odnajduje pan w Polsce?

Mając dwadzieścia cztery lata nawróciłem się na katolicyzm; odkryłem, jak bardzo katolicki był kiedyś mój kraj. Przez tysiąc lat, to znaczy do czasu reformacji, Anglia była wierna Stolicy Apostolskiej i oddana Matce Bożej. Potem przez trzysta lat do 1850 roku nie mieliśmy nawet biskupów, a wiara przetrwała zasadniczo dzięki rodzinom. Wiara przetrwała, ale trzeba było ją budować na nowych fundamentach. Zachowały się wspomnienia i przekazy, jednak ciągłość tradycji została przerwana.

Tymczasem w Polsce, pomimo tak wielu trudności i prześladowań w naszej historii, Kościół zachował w kolejnych pokoleniach żywą i nieprzerwaną łączność z narodową kulturą, tradycją i historią.

Tak, to jest dla mnie, jako historyka, fascynujące. Od daty chrztu Polski Kościół stanowił duszę narodu i był nią zawsze, a Maryja była jego Królową i Matką, szczególnie w momentach dziejowych prób. Nie mylę się chyba, kiedy twierdzę, że owocem waszej wielkiej miłości do Maryi, waszego wspaniałego świadectwa autentycznej pobożności, jest to, że Matka Boża umacniała i zachowała waszą więź z Bogiem i Kościołem. Z tego Polska jest znana w świecie! Ta cecha polskiej pobożności maryjnej jest dla mnie ważnym świadectwem pisanym na kartach waszej historii. Mówi ona o mocy maryjnego wstawiennictwa. Jednocześnie tłumaczy ona, dlaczego zaraz po zakończeniu II wojny światowej Polska spontanicznie przyjęła orędzie fatimskie i weszła w nowy szlak pogłębiania swej pobożności maryjnej. Tak, Polska może mówić o swym szczególnym związku z Fatimą.

Co ma pan na myśli mówiąc o wyjątkowym związku?

Wszystko zaczęło się 8 września 1946 r., a więc blisko pięćdziesiąt lat temu. Z tym dniem Polska stała się pierwszym po Portugalii krajem, którego episkopat poświęcił naród Niepokalanemu Sercu Maryi.

Zdaje się, że tę wyjątkowość próbuje pan nawet wiązać z wyborem kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową.

Nie można nie wspomnieć o tym szczególnym owocu zwycięstwa Kościoła w Polsce nad komunizmem, które było wynikiem wypełnienia przez wasz naród próśb Matki Bożej Fatimskiej. Myślę, że możemy tak właśnie rozumieć wybór Karola Wojtyły na papieża. Była to szczególna łaska i nagroda dla Kościoła w Polsce, ale było to też zupełnie wyjątkowe zdarzenie w całej historii papiestwa. Czy kiedykolwiek przedtem zasiadał na Stolicy Pionowej papież tak w pełni maryjny, tak bardzo TOTUS TUUS?

„Macierzyńska obecność Maryi”, jakiej w dniu zamachu doświadczył papież, doprowadziła go do wypełnienia prośby Matki Bożej domagającej się poświęcenia Rosji. Skutki tego poświęcenia znamy wszyscy.

To jeszcze nie wszystkie związki z Fatimą. W 1951 r. pallotyni z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem zorganizowali trwające ponad dwadzieścia lat nawiedzenie figury Pani z Fatimy. Figura ta, zgodnie z życzeniem biskupa z Fatimy, pełniła rolę Pielgrzymującej Pani Fatimskiej, która nie mogła przybyć do krajów położonych za żelazną kurtyną. Podczas gdy inne kraje dopiero zapoznawały się bliżej z orędziem, Polska już przeżywała wielkie nawiedzenie figury i poznawała orędzie w najczystszej formie: jako wezwanie do modlitwy, pokuty i nawrócenia.

Ten szczególny związek Polski z Fatimą zaznaczył się również w październiku ubiegłego roku. Jeśli się nie mylę, po raz pierwszy w historii Fatimy konferencja episkopatu jakiegoś kraju oficjalnie zaprosiła Pielgrzymującą Madonnę i wysłała po nią do Sanktuarium delegację wiernych wszystkich stanów, oraz przedstawicieli biskupów z Prymasem na czele.

W swoich wystąpieniach podkreśla pan fakt, że pobożność maryjna w Polsce jest tradycyjna. Czy uważa pan, że „stare” formy kultu maryjnego pozostają odpowiednie dla współczesnego człowieka?

Proszę zauważyć, że kiedy Jezus udzielił odpowiedzi na pytanie o to, jakie przykazanie jest największe, mówił o miłości do Boga – najpierw całym sercem, potem duszą, potem umysłem. Jezus chce, abyśmy kochali Boga i bliźniego. Miłość – to jest rzecz najważniejsza. A miłość wypowiada się w gestach, chyba zawsze takich samych. Niezależnie od epoki, niezależnie od stopnia zaawansowania kultury, stopnia wykształcenia – wypowiada się zawsze w sposób „tradycyjny”. Trudno wymyśleć tu coś nowego… Podobnie ma się rzecz z kultem, który wyraża miłość do Boga i Jego Matki. I myślę, że…

Dopóki ktoś kocha, dopóty nie ma problemu z tradycyjną pobożnością?

Właśnie. Obawiam się, że różnego rodzaju kościelni nowinkarze i krytykanci nie bardzo kochają. Inaczej rozumieliby wartość uświęconych tradycją, często natchnionych od Boga i sprawdzonych w historii form nabożeństwa.

Te tradycyjne nabożeństwa wcale nie muszą być bardzo stare. Nabożeństwo pierwszych sobót objawione przez Matkę Bożą Fatimską, czy nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego to przecież XX wiek!

Tradycyjny nie musi oznaczać czegoś sprzed wielu wieków. Chodzi raczej o zakorzenienie w tradycji. U was w Polsce jest to jedna z podstawowych cech wiary.

Podnoszą się raz po raz glosy, że nasza pobożność podkreślając rolę Matki Bożej czyni to kosztem Jej Syna, który jest jedyną Drogą…

To prawda, podnoszą się takie głosy na Zachodzie, i to nie od dziś. Problem jednak tkwi nie w Polsce, lecz w religijności Zachodu, który ma mylne pojęcie o roli Maryi. Ci ludzie rzeczywiście myślą, że pobożność maryjna, taka jak w Polsce, w jakimś sensie stanowi przeszkodę w zjednoczeniu wiernych z Chrystusem, przez to na przykład, że zastępuje je zjednoczenie z Maryją. Przykro mówić, ale jest wśród nas wielu katolików, którzy nie uznają roli Matki Bożej i nie kochają Jej. Nie rozumiem, jak dziecko może nie kochać swojej Matki i nie chcieć doświadczać Jej miłości.

Może ci ludzie nie uznają w Maryi swej Matki i dlatego nie kochają Jej? Może uważają Ją za kogoś obcego? Aż trudno wypowiedzieć takie słowa!

W każdym razie dusze tych ludzi marnieją i stają się coraz bardziej ubogie i zimne. Słabnie ich więź z Chrystusem. Chyba więc jest dokładnie odwrotnie: kto nie kocha Matki, nie może kochać Syna.

Nie chciałbym jednak generalizować i twierdzić, że wszyscy na Zachodzie są tacy. Spotykam bardzo wielu ludzi, którzy tęsknią za doświadczeniem rzeczywistości nadprzyrodzonej – i to wcale nie na drodze New Age, ale poprzez pobożność maryjną.

Uczestniczył pan w całonocnym czuwaniu przy figurze Madonny Fatimskiej, która nawiedziła swe zakopiańskie Sanktuarium. Czy mógłby pan na zakończenie podzielić się z nami swoim maryjnym doświadczeniem tamtej nocy?

Udział w tym trwającym całą noc czuwaniu uważam za wyjątkową łaskę. Miało ono miejsce w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem z 3 na 4 grudnia. To chyba moje największe przeżycie duchowe w całym moim życiu.

Podczas tych uroczystości widziałem wiele rzeczy wzruszających, wspaniałych… Najbardziej urzekła mnie jednak wierność tych ludzi. Oni wiedzieli, że przybyła do nich ich Królowa i Matka. Nic nie było w stanie powstrzymać ich od okazania Jej swej miłości: ani straszliwy ścisk panujący w kościele, w którym stali ci, którzy zdołali wejść do środka (a stali „na baczność” co najmniej pięć godzin), ani przenikliwy mróz, jaki atakował stojących na zewnątrz. A kiedy śpiewali, czułem, że dwie pieśni wyrażały niespotykaną, głęboką, żarliwą miłość do Boga i Matki Najświętszej. Przemawiały one do mnie z całą mocą, choć nie rozumiałem nawet słowa. Później dowiedziałem się, że to była pieśń „My chcemy Boga” i „Boże coś Polskę”.

Takiej modlitwy i takiej manifestacji miłości do Maryi nie widziałem nigdzie. To jest wasz wielki skarb, to jest wasza siła. Wiem, że w Polsce zwycięstwo należy do Maryi. Siłą waszego narodu jest właśnie maryjność.

Dziękuję za rozmowę.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Luty 1996

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Dar Fatimy

Dar Fatimy
ks. Tadeusz Guz

Książka Dar Fatimy Odczytać na nowo orędzie Marki Bożej – to zapis spotkania z ks. prof. Tadeuszem Guzem podczas promocji książki: ,,Niebo jest silniejsze od nas”. Płyta zawiera pełny tekst książki „Niebo jest silniejsze od nas. Opowieść fatimska”. Czyta: Halina Łabonarska Format nagrania: mp3 Czas całkowity: 7 godzin i 38 minut Muzyka, realizacja nagrania i montaż dźwiękowy: Piotr Łabonarski.

UDOSTĘPNIJ