To „oni” mają się nawrócić… Tak myślimy najczęściej. Czy widział kto człowieka modlącego się o własne nawrócenie?

Nieporozumieniem – niestety bardzo rozpowszechnionym -jest mniemanie, iż nawrócenie to sprawa tych „innych”. Co do mnie, myślimy sobie, to przecież jestem człowiekiem wierzącym – nie jestem poganinem czy jakimś „zatwardziałym grzesznikiem”. Owszem, chodzę czasem do spowiedzi, wyznaję swoje słabości (któż ich nie ma?), ale mówić tu o nawróceniu… Nie, zdecydowanie nie jest to właściwe słowo…

Dlaczego wobec tego Pan Jezus wzywał własnych uczniów do nawrócenia? Przecież już za Nim szli, przecież byli blisko Niego. Dlaczego w Środę Popielcową Kościół woła: „nawracajcie się” wcale nie do tych, którzy Boga nie znają, lecz do własnych dzieci?

Polski wyraz „nawrócenie” jest niezbyt szczęśliwym tłumaczeniem greckiego „metanoia”. Ale też trudno oddać w jednym wyrażeniu to wszystko, co biblijna „metanoia” zawiera: zmianę myślenia, odwrócenie hierarchii wartości – a więc taką przemianę człowieka, która nie dotyczy jego wyglądu, a serca Dlatego człowiek po nawróceniu jest niby ciągle tym samym człowiekiem, ale nie takim samym człowiekiem.

Jeśli wiem, co to nawrócenie, wiem też, że to nie „oni” mają się nawrócić. To ja mam się nawrócić. Mam coraz bardziej patrzeć jak Jezus, słuchać jak Jezus, myśleć jak Jezus. Człowiek nawrócenia to człowiek, który co dzień jest bardziej, jak Jezus”.

Temu, kto jeszcze ma wątpliwości co do potrzeby ciągłego nawracania się, j proponuję proste doświadczenie: proszę sobie przypomnieć wczorajszy dzień – wszystkie spotkania, rozmowy, myśli, decyzje. I proszę pomyśleć – gdyby to Jezus był na moim miejscu, czy byłyby to takie same spotkania, rozmowy, myśli…? To rzeczywiście wysoko ustawiona poprzeczka. Ale to sam Pan powiedział: „Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem święty” (Kpł 11,44). „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48).

Obowiązek stałego nawracania się wynika na pewno z tego, że chrześcijanin uczciwie patrzy na siebie i widzi swoje słabości. Daleko bardziej wynika jednak z tego, że człowiek wierzący wpatruje się w Chrystusa. Św. Stanisław Kostka rzekł kiedyś: „Do wyższych rzeczy zostałem stworzony”. To bardzo ważne zdanie. Zawsze bowiem, kiedy serce człowieka drgnie ku owym „wyższym rzeczom”- rodzi się nawrócenie.

„Nawróćcie się do Mnie – wyrocznia Pana – a Ja nawrócę się do was” (Za 1,3). „Nawróć nas, Panie, a wrócimy do Ciebie” (Lm 5,21). Jak rozumieć te dziwne słowa? Czy nawrócenie to wyłącznie moja sprawa, czy też wyłącznie dzieło Boga? Czy to Bóg nawraca człowieka, czy też człowiek sam ma się nawrócić? Ani jedno, ani drugie. Nawrócenie to zawsze owoc spotkania wolności Boga i człowieka. Pan Bóg wypowiada swoje „tak” – w teologii nazywa się to łaską – i człowiek mówi swoje „chcę”. Trzeba dobrze znać siebie i swojego Stwórcę, by się tak mądrze modlić: „Nawróć mnie, Boże, a nawrócę się do Ciebie”.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Marzec 1996

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Jak modlą się święci?

Jak modlą się święci? cz. 1-2
Adrienne von Speyr

Praca Jak modlą się święci? to niezwykła lektura. Składają się na nią przede wszystkim teksty szczerych modlitw, czasem niedoskonałych, czasem nieco próżnych, zawsze jednak pozwalających dostrzec, że Bóg jest w istocie wszystkim, czego potrzebujemy naprawdę. Warto smakować każdy z tych tekstów, zagłębiając się w obrazy i słowa, które Adrienne otrzymywała w swych widzeniach na przestrzeni wielu długich lat. Całość zaś spisywał, niejako „pod dyktando”, i wstępem opatrzył Hans Urs von Balthasar.

UDOSTĘPNIJ