Ustanowienie trwałego pokoju nie jest sprawą rozbrojenia arsenałów. Nawet gdyby udało się wszystkie śmiercionośne rakiety przerobić na statki kosmiczne, a czołgi na rowery, to przecież w każdej domowej kuchni będzie można znaleźć dosyć narzędzi, by skrzywdzić człowieka. Pokój to zatem nie sprawa tego, co się ma w ręką, lecz tego, co się nosi w sercu.
Czy w tak niespokojnym świecie można pozostać człowiekiem pokoju? Tak, lecz nie chodzi tu o pokój w znaczeniu psychologicznym (spokój), ani o słodkie, pozbawione trosk życie (całkiem niesłusznie zwane „świętym spokojem”), czy też wreszcie o tak zwany pokój międzynarodowy, który jakże często wynika po prostu z równowagi strachu, a nie z życzliwości. Nie chodzi więc o ludzkie wyłącznie pojmowanie pokoju, ale o pokój Boży. Jezus Chrystus w każdej Mszy świętej powtarza z naciskiem: „Pokój zostawiam wam – Mój pokój wam daję”. Czym jest ten Jezusowy pokój? To stan serca pojednanego, stan człowieka bliskiego Boga stan dziecka na kolanach matki. Taki to wewnętrzny pokój mamy nieść światu, w którym żyjemy. „Przekażcie sobie znak pokoju” – to wezwanie obejmuje z pewnością coś więcej, niż tylko ukłon w stronę sąsiada na Mszy świętej. To jest program na życie, a więc z pewnością także i na dzisiaj. Pytam zatem (siebie i Was): Czy aby na pewno siejemy pokój wśród tych, którzy z nami mieszkają; którzy z nami pracują? Czy przekazaliśmy znak pokoju tym, których dzisiaj spotkaliśmy?
Być człowiekiem pokoju to wcale niekoniecznie to samo, co być człowiekiem spokojnym, to niekoniecznie również nie kłócić się z nikim i do wszystkich się uśmiechać. Uspokójcie się Więc wszyscy, którzy macie niespokojnego ducha. To – jak myślę – do wszystkich nerwusów powiedział św. Paweł: „Gniewajcie się, ale nie grzeszcie”. Wzburzenie, gwałtowny odruch serca broniącego dobra, może być czasem najlepszą odpowiedzią na zło, które widzimy. Lepiej jednak nie podejmujmy w takim stanie wielkich decyzji, pamiętając z kolei mądrą uwagę św. Jakuba, iż gniew „sprawiedliwości Bożej nie wykonuje”.
Koniecznie jeszcze trzeba wspomnieć o tym, że bycie człowiekiem pokoju nie oznacza bycia pacyfistą. Pacyfizm to pogląd, według którego zachowanie pokoju zewnętrznego warte jest każdej ceny, a przecież wiemy, że w hierarchii wartości chrześcijanina są dobra cenniejsze niż pokój. My nie jesteśmy wyznawcami pokoju lecz wyznawcami Boga pokoju. „Jeśli to możliwe, zachowujcie pokój ze wszystkimi”. No właśnie-jeśli to możliwe… Zupełnie nie do przyjęcia natomiast jest taka odmiana pacyfizmu, która polega na wyrzeczeniu się stosowania siły nie tyle własnym kosztem (gdy ktoś sam wydaje się na cierpienie), ile kosztem innych ludzi (gdy ktoś przestaje bronić osób sobie powierzonych). To ciekawe: św. Maksymilian – choć pacyfistą wcale nie był – przed śmiercią się nie bronił, i dzisiaj jest dla nas wzorem; natomiast człowiek, który przestaje bronić swoich najbliższych, nie uchodzi wcale za pacyfistę, ale za tchórza.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Styczeń 1997
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Józef cieśla z Nazaretu
Giovanna Ferrante
Nie jest to biografia świętego Józefa. Jest to niezwykła opowieść, w której ten „człowiek milczenia” – takim go znamy z kart Ewangelii – zabiera głos i sam opowiada historię swego życia. Przemawia naszym językiem. I wcale nie wydaje się papierowym bohaterem wymyślonym przez Autorkę książki. Prawda historyczna przeplata się tu z fikcją literacką – to fakt. Lecz wszystko razem stanowi piękne i wzruszające wyobrażenie tej szczególnej postaci.