Są tacy, którzy krytykują katolicką pobożność i twierdzą, że czynimy z Maryi kogoś równego Bogu, bo modlimy się do Niej i od Niej oczekujemy cudownej pomocy. A przecież wystarczy otworzyć Pismo Święte, by zrozumieć niezwykłą rolę Maryi w cudach ewangelicznych, niekwestionowanych, bo objawionych.

Przecież największy cud świata – Wcielenie Boga – dokonał się w Maryi, i to za Jej przyzwoleniem („Niech mi się stanie…”). Przecież Jezus uczynił pierwszy cud właśnie na prośbę swej Matki i dzięki Jej pośrednictwu („Zróbcie wszystko, cokolwiek wam [mój Syn] powie”). Przecież cud odkupienia na krzyżu dokonał się w obecności Maryi, która na zawsze została wpisana w dzieło zbawienia, bo od umierającego Chrystusa otrzymała misję macierzyństwa wobec rodzącego się Kościoła („Niewiasto, oto syn Twój…”). I jest jeszcze cud Zesłania Ducha Świętego dokonany dzięki temu, że Apostołowie trwali na modlitwie z Matką Najświętszą i wokół Niej.

Czy to mało? Czy Jej obecność ptzy cudach nie jest biblijnie uzasadniona i oczywista? I czy nie widać, że to nie Maryja czyni cuda, ale że to Bóg ich dokonuje tam, gdzie Ona jest obecna?

Wszystkie pokolenia wielbiące Matkę Bożą znają cuda i łaski otrzymane za Jej pośrednictwem: Wiemy, że w 594 r. Grzegorz z Tours znał już trzy takie nadprzyrodzone wydarzenia. Warto też odnotować starożytną Historię Teofila, której autentyczny bohater oddał się szatanowi, ale z podpisanego z nim paktu wybawiła go ostatecznie Maryja. Przypomnijmy słynny cud przywrócenia Człowiekowi amputowanej nogi w Calanga koło Saragossy w 1640 r. Wspomnijmy o cudach, które mogło oglądać setki ludzi, np. o łzach płynących z oczu Pielgrzymującej Figury Fatimskiej, figury w Syrakuzach (1953 r.) i w Akita (1975-1981). A co powiedzieć o „cudzie słońca” w Fatimie, który oglądało ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi? Nie ma wątpliwości – tam, gdzie jest Maryja, tam dokonują się cuda – podobne do odnotowanych w Piśmie Świętym.

Kościół naucza o nieustannej obecności Maryi, o Jej miłości do swoich dzieci, o obfitości łask, którymi dzieli się z nami. Maryja, która jest przy nas, która kocha nas i może nam pomóc, pomaga każdemu, kto o to prosi. Dlatego św. Bernard twierdził z przekonaniem: „Nigdy me słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy przyzywa, Ciebie o przyczynę prosi…” A św. Ludwik mówił: „Maryja jest cudownym kanałem łaski. Przez Nią przychodzą na ziemię wszelkie prawdziwe dobra…” I uzupełnił to znamienną uwaga „Na skutek swych próśb otrzymasz albo Jej towarzystwo, albo łaskę cierpliwości.” Ta ostatnia jest może najmniej widocznym cudem, który staje się naszym udziałem, gdy prosimy Maryję o coś, co nie jest dla nas dobre, albo czego nie powinniśmy otrzymać w chwili obecnej. Dlatego św. Ludwik modli się: „W swojej obfitości daj mi długotrwałe cierpienie albo dobre zdrowie”.

Tak, to, że czegoś nie otrzymujemy, też jest cudem – cudem miłości Matki, którą wie, czego nam potrzeba, a co szkodzi nam w dążeniu do zbawienia. Największym cudem, o jaki możemy prosić Maryję, jest więc zawierzenie Jej bez reszty we wszystkim. Totus Tuus – jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy…

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Luty 1997

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Osiem Kroków Wiary Maryi

Osiem Kroków Wiary Maryi
ks. Robert Grzybowski

Bezpośrednią inspiracją do pochylenia się nad osobą Maryi były dla mnie rekolekcje prowadzone przez Jose Prado Floresa, założyciela Szkoły Ewangelizacji Świętego Andrzeja (SESA). Zachęciły mnie one do odnalezienia prawdziwej ikony Maryi. Sięgnąłem wówczas po adhortacje apostolską Pawła VI Marialis cultus, w której znalazłem pomoce do renowacji ikony Maryi w moim życiu.

UDOSTĘPNIJ