Najkrótszą chyba definicją chrztu jest wyrażenie, którego św. Paweł użył w Liście do Tytusa: „obmycie odradzające w Duchu Świętym”. Chrzest to zatem najpierw obmycie. „Umyć się” – to wielkie marzenie tych, którzy wracają z długiej, trudnej wędrówki albo kończą ciężką pracę. Po kąpieli czujemy się Jak nowo narodzeni”. Ale mówimy też, że trzeba „zmyć hańbę”. Czujemy więc doskonale, że jakiegoś „obmycia” potrzebuje również człowiek „duchowo brudny”, zbrukany, wonny. Jeżeli jednak chrzest jest przede wszystkim obmyciem wewnętrznym, to dlaczego poddaje się mu nawet maleńkie dzieci? W czym one zawiniły? Czy nie mówimy na małe dzieci „niewiniątka”?
Dochodzimy tutaj do bardzo tajemniczej historii grzechu, z którym przychodzimy na świat. Nieco bezradny czuje się człowiek wiozący, kiedy staje przed nim problem grzechu pierworodnego. Czujemy, że ta pierworodna wina nas obciąża, nie do końca jednak wiemy, jak działa. Korzystając z przykładów, jakich dostarcza nam współczesna medycyna, można porównać grzech pierworodny do wady genetycznej, wszczepionej ludzkości przez Prarodziców. Byłby zatem jakiś rodzaj „duchowej wady genetycznej”, dotykającej każdego. Człowiekowi – wydaje się – nic nie brakuje, a mimo to jest bardzo chory, gdyż każda z komórek, które go tworzą, jest chora, wewnętrznie „pęknięta”.
Chętnym do zgłębiania tajemnicy grzechu pierworodnego polecam List do Rzymian. Św. Paweł medytuje tam nad naturą tego grzechu (rozdz. 5), a nieco dalej (w rozdz. 7) skarży się na jego skutki: „Nie rozumiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (…) Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. (…) Nieszczęsny ja człowiek!” Któż z nas nie mógłby podpisać tej skargi swoim imieniem?
Sakrament ten to jednak nie tylko „obmycie”, ale to „obmycie odradzające”. Nie wystarczy oczyścić pole – wyplenić chwasty, wyorać kamienie… – otóż od chwali chrztu stajemy się .świątynią Boga”. Chrzest sprawia również, że staję się cząstką Kościoła. Oznacza to, że kiedy ktokolwiek mówi o Kościele, mówi także o mnie. Jak również to, że mój grzech na wzór naczyń połączonych, uderza nie tylko we mnie, a moja świętość wcale nie jest tylko moja Kiedy patrzymy na dziecko, nad którym kapłan wypowiada właśnie formułę:, Ja ciebie chrzczę…”, nie dostrzegamy w nim żadnych zmian. Czy rzeczywiście? Przecież oprócz naturalnych zmysłów, służących do kontaktowania się ze światem, otrzymuje ono trzy nowe. Wiarę, nadzieję i miłość. To one sprawiają przecież, że możemy zupełnie po nowemu widzieć, czuć, działać… Również Jezus przyjął chrzest On – Baranek bez skazy, świątynia Boga… Po cóż więc wszedł w wody Jordanu? Po to, byśmy my mogli kiedyś do nich wejść. Jezus zanurza się w wodach Jordanu, jak potem zanurzy się w śmierci, po to, by ją zwyciężyć.
Do kościoła przynieśli nas rodzice. Ochrzcił nas kapłan. Ale moc tego prostego gestu polania wodą nie bierze się z ludzi. Przy udzielaniu wszystkich sakramentów przyzywa się zawsze Ducha Świętego. To przez Niego ludzkie sprawy stają się sprawami Bożymi i dlatego św. Paweł dopowiada, że chrzest to „obmycie odradzające w Duchu Świętym”.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Styczeń 1996
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Chrzest
ks. Piotr Pawlukiewicz
Niniejsza książeczka, wchodząca w skład serii „Droga do Nieba”, to mały przewodnik i specyficzny elementarz. Autor dzieli się swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniem kapłańskim, ilustrując wybrane formuły katechizmowe przykładami z życia. Czyni to w formie prostej, przystępnej i barwnej, z myślą o najmłodszych czytelnikach. Książeczki z serii adresowane są do dzieci i młodzieży, ale można je polecić także rodzicom, jak również do wspólnej lektury rodzinnej.