Wiek piętnasty… Niezwykłe to były czasy. Czasy duchowego przebudzenia I szukania Boga Czasy medytacji i modlitwy, przede wszystkim modlitwy różańcowej. Każdy chrześcijanin – od ziem polskich aż po wybrzeża Hiszpanii – chciał mieć różaniec i chciał się na nim modlić.

Piętnaste stulecie to rozkwit epoki różańca. Wpisał się on w historię Europy do tego stopnia, że wiele ulic nosiło różańcowe nazwy, jak te dwie w Londynie, Pater Noster i Ave Maria, usytuowane w cieniu katedry św. Pawła Niezwykłe były różańce tamtej epoki, od których brały nazwy ulice, cechy czy stowarzyszenia W owych czasach innych różańców urwali mężczyźni, innych kobiety. Różańce mężczyzn były krótkie, składały się z jednego dziesiątka i były noszone u pasa Różańce kobiet składały się ze stu pięćdziesięciu paciorków podzielonych na pięć dziesiątek. Przykuwały uwagę swoim niezwykłym pięknem.

NIE SZCZĘDZONO BOGACTW

na ich stworzenie. Złoto, srebro, perty, rubiny, szmaragdy, diamenty, gagat i niebieskie szkło. Z terenów Polski płynął do Paryża bursztyn – ceniony materiał do wyrobu różańców. Tańsze wykonywano z drzewa klonowego, dla dzieci – z białych kości Niektóre wyrabiano z korali bo te-jak mówiono – przynoszą szczęście. Lubiano różańce z drzewa oliwnego, a to ze względu na jego związki z Biblią i widoma wydarzeniami zbawczymi.

Wiele paciorków było misternie rzeźbionych. Henryk VIII na przykład, który do spotkania z Armą Bołeyen znany był z wielkiej pobożności maryjnej i który nosił u pasa dziesiątek różańca, miał na paciorku „Ojcze nasz” misternie wykonaną miniaturową rzeźbę przedstawiającą Mszę gregoriańską z Matką Bożą i Dzieciątkiem w chwale.

Nieraz wyrabiano różaniec z zupełnie niezwykłych materiałów. Św. Teresa z Avila miała różaniec z wysuszonych płatków róż; kiedy szła przez kaimelitański klasztor, towarzyszył jej zapach różanych olejków. Natomiast w dominikańskim klasztorze św. Sabiny w Rzymie znajdował się różaniec z poczernionych, małych, wysuszonych pomarańczy pochodzących z drzewa, które prawdopodobnie zasadził św. Dominik.

Piętnastowiecznej Europie towarzyszyły różańce, których wartość można by szacować na ogromne fortuny. Była to nie pisana reguła pobożności tego stulecia.

MARZENIEM MARYJNYCH CZCICIELI

było uczynienie narzędzia modlitwy tak pięknym od strony materialnej, jak chciano by, aby ta modlitwa była piękna od strony duchowej. Bogactwo różańca miało więc być znakiem wartości próśb zanoszonych do Matki Najświętszej. Ponadto ludzie żyjący w piętnastym wieku rozumieli, że modlitwa jest cenniejsza od pieniędzy. Dobrobyt materialny nie był podstawowym celem życia; niewiele przynosił on radości nawet najbogatszym. Dlatego były przypadki, że ktoś cały skromny majątek przeznaczał na zakup możliwie najpiękniejszego różańca, bowiem w tej modlitwie widział narzędzie prawdziwego szczęścia swojego i swej rodziny.

SKĄD TO NIEZWYKŁE PRZEBUDZENIE DUCHOWE?

Skąd takie ożywienie modlitwy do Matki Najświętszej? Poprzednie stulecie było dla europejskiej cywilizacji wiekiem rozczarowań i klęsk Najpierw wojna stuletnia między Anglią i Francją zaczęła dzielić Europę, zjednoczoną dotychczas pod hasłami wspólnej wiary. Potem przyszła „czarna śmierć”, która w ciągu niespełna czterech lat do tego stopnia zdziesiątkowała ludność, że na przykład ze stu czterdziestu dominikanów z Montoelier przeżyło zaledwie siedmiu. Niektórzy, jak pewien irlandzki mnich, myśleli, że na całym świecie nikt poza nim jednym nie przeżył tej zarazy. Czy dziwi fakt, że paryscy gracze w kości robili z nich różańce, by zapomniawszy o doczesnych rozkoszach, uciekać się do litościwej Mado?

Ludzie dostrzegli marność tego świata. Zaczęli bardziej myśleć o swojej duszy niż o ciele. Dokumenty mówią, że taki sposób życia dawał im najwyraźniej wiele satysfakcji. Zapanowała epoka ducha.

Tak było do początku szesnastego wieku – do czasu reformacji.

ISTNIAŁO PEWNE NIEBEZPIECZEŃSTWO,

jakie pociągała za sobą różańcowa moda. Sama modlitwa mogła przepaść bez śladu, a posiadanie różańca mogło być oderwane od wartości duchowych i wskazywać tylko na bogactwo doczesne. Złoty czy perłowy różaniec łatwo stawał się wtedy znakiem powodzenia w życiu doczesnym i niekoniecznie świadczył o bogactwie życia wewnętrznego. Bywało, że różaniec, który był z definicji zewnętrznym znakiem maryjnej pobożności, stawał się mało znaczącym elementem dekoracyjnym strojów nowożeńców, zwykłą formą upominku, pozbawioną swego pierwotnego znaczenia, by na koniec stać się modną ozdobą noszoną nawet w formie naszyjnika.

Kiedy zaczęto skupiać się przede wszystkim na wyglądzie i materialnej wartości tego narzędzia modlitwy, na scenie pojawił się gorliwy dominikanin, bł. Alan de la Roche, który odnowił praktykę odmawiania Różańca przez zakładanie bractw różańcowych. Opatrznościowo zdążył swym dziełem

WYPRZEDZIĆ FALĘ REFORMACJI

będącą tyglem, w którym miała być wypróbowana wierność całych narodów w ich miłości do Kościoła i do Maryi. Już za samo posiadanie różańca skazywano na śmierć. Szybko urósł on do symbolu katolicyzmu.

Historia przechowała niejeden fakt z wielkiego martyrologium tej epoki. Podajmy jeden przykład. Za panowania Elżbiety I u siedemdziesięcioletniego Tomasza Atkinsona znaleziono różaniec. To wystarczyło, aby rozpoznać w nim kapłana, zawlec go do Yorku, powiesić w czasie publicznej egzekucji, po czym odrzeć z szat i poćwiartować.

POJAWIŁA SIĘ WIĘC POTRZEBA NOWEGO RÓŻAŃCA.

Rycerze maltańscy nosili przy swych mieczach rodzaj różańca, który miał kształt małego zębatego kółka z wypukłościami służącymi do odmawiania Zdrowaś, Maryjo i krzyżem przypominającym o Ojcze nasz i Chwała Ojcu. Ten maltański różaniec można było nosić na palcu i bez trudności obracać kciukiem w czasie modlitwy. Posługując się nim, w sposób nie zauważony przez innych modlono się w każdym miejscu i o każdej porze. Przez długie lata chrześcijanie używali go w czasach wojny. W okresie reformacji pojawił się on na palcach prześladowanych katolików.

Reformacja zepchnęła epokę kosztownych różańców do skarbca historii. Kiedy jednak do niego zaglądamy, jest on niemal pusty. Co stało się z piętnastowiecznymi różańcami z pereł, diamentów, złota? Rzadko który doczekał współczesnych czasów. Wprawdzie wspomniana epoka odnotowuje liczne przypadki, kiedy najważniejszą rzeczą dziedziczoną po ojcu był właśnie różaniec. Jednak prędzej czy później ludzie w testamentach dzielili różańce na części, przekazując wybranym sanktuariom po kilka drogocennych kamieni. Przykładem tęga jest testament Lady Arm Scrope z 1498 r., która, dysponując swym majątkiem, kazała podzielić różaniec na dziesiątki:,Matce Bożej z Wal- singham dziesięć mych wielkich paciorków ze złota. Matce Bożej z Westminster dziesięć takich samych paciorków. Św. Edmundowi z Bury dziesięć takich samych paciorków. Św. Tomaszowi z Can- terbury dziesięć takich samych paciorków. Św. Tomaszowi Finchamowi z Weslminr ster dziesięć takich paciorków…”

PAMIĘTAJMY

że różańcowe paciorki mają taką tylko wartość, jak odmawiane na nich modlitwy. Cty każdy z nas musi mieć różaniec Jbez- cenny” od strony materialnej? Nie. Nie jest on konieczny do godnego chwalenia Matki Bożej. Przecież Bóg stworzył człowieka z naturalnym różańcem i jeśli nie mamy nawet najzwyklejszego, możemy żyć jak piętnastowieczny biskup Canterbury, Robert Wmehelsey, który „nie prędzej odłożył wykonane zajęcie, nim natychmiast po zakończeniu pracy, gdziekolwiek ty nie był, odmówił anielskie pozdrowienia, licząc je na palcach swych rąk”.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Kwiecień 1997 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

O różańcu Maryi Od Sykstusa IV do Piusa V Angelus Maria Walz OP

O różańcu Maryi Od Sykstusa IV do Piusa V
Angelus Maria Walz OP

O początkach i rozwoju niektórych nabożeństw warto niekiedy pisać – po to, by w końcu zebrać nagromadzone o nich wiadomości i poszczyć o nowe, w międzyczasie odkryte, źródła, tak żeby dotyczący ich materiał ukazać w nowym świetle. Taki właśnie cel przyświeca niniejszemu przedstawieniu pewnego etapu historii modlitwy różańcowej.

Share.