Czy wychowanie tradycyjne, a więc to, które polega na stawianiu wymagań, egzekwowaniu wysiłku, przyzwyczajaniu do obowiązkowości, wreszcie na płynącym z miłości karaniu rzeczywiście jest w sposób nierozłączny związane ze zniewoleniem, nieposzanowaniem praw dziecka, nieposzanowaniem jego wolności? Nic bardziej błędnego!

Ojciec Święty Pius XI mówił: „Wszystkie systemy, które powołując się na rzekomą autonomię i niczym nie ograniczoną wolność dziecka, pomniejszają albo nawet niweczą powagę i działalność wychowawców, znaczenie prawa naturalnego i Bożego, dziecku zaś przyznają wyłączną inicjatywę odnośnie do samowychowania Łudzą się oni bardzo! Myślą, że zwracają dziecku prawdziwą wolność. W rzeczywistości zaś oddają je na pastwę niezdrowej pychy i złych namiętności. Toteż, konsekwentnie, usprawiedliwiają oni wszelkie popędy jako słuszne wymogi natury posiadającej tzw. autonomię. Należałoby jednak najpierw uzasadnić taką teorię…”

Ojciec Święty jakby mimochodem zwraca uwagę na ważną rzecz. Poglądom antypedagogów (ludzi, którzy twierdzą, że dziecku trzeba pozwolić na wszystko) brak właściwego uzasadnienia. Są one niczym innym, jak tylko wyrazem klimatu współczesnej cywilizacji. Swoją popularność zdobywają nie przez prawdziwość, ale przez to, że są często powtarzane i pozostają w zgodzie z duchem czasu.

Najodpowiedniejszym uzasadnieniem praktyk pedagogicznych jest koncepcja podmiotu wychowania, to znaczy człowieka. W końcu zarówno pedagogom tradycyjnym, jak i antypedagogom chodzi przecież o dobro człowieka. Aby jednak wiedzieć, co jest dla niego dobre, trzeba znać jego naturę, trzeba wiedzieć, kim człowiek jest.

Człowiek jest bytem złożonym. Złożoność ta jest całkiem specyficzna i ma dla działania, a więc i dla wychowania, kolosalne znaczenie. Gdy obserwujemy naturę ludzką, zauważamy, że jedna jej część przynależy do świata przyrody i podlega jego prawom. Ale jednocześnie widzimy, że nie ogranicza się tylko do niego. Człowiek jest bowiem zdolny do spełniania aktów, które w święcie przyrody nie są możliwe. Wśród nich na plan pierwszy wysuwają się akty poznania i miłości. Ich spełnianie jest możliwe dzięki niematerialnym, zdolnym do nie- podlegania determinacji władzom.

Człowiek jednak mimo tej dwoistości jest jednością. Mówimy, że to człowiek je albo śpi, a nie że robi to jego ciało. Podobnie mówimy o innych aktach – to człowiek poznaje, kocha, chce, a nie jego dusza. Ta jedność człowieka, bardzo ścisła, powoduje, że poszczególne części jego natury i właściwe dla każdej z nich władze usiłują na siebie nawzajem wpływać. Wpływ ten polega na próbie narzucenia własnego sposobu działania drugiej grupie władz. Cały wysiłek moralny człowieka powinien zmierzać w tym kierunku, by nie dopuścić do narzucenia sposobu działania władz cielesnych władzom duchowym, władzom duszy. Jeżeli stanie się tak, że władze cielesne zapanują nad intelektem i wolą, wówczas człowiek przestaje być wolny do moralnie dobrego działania. Intelekt nie jest do tego zdolny, a wola nie potrafi za nim podążać. Człowiek przestaje być podmiotem – świadomym i wolnym – swojego czynu, a staje się jego… pomiotem.

Warto zauważyć pewien praktyczny paradoks, w jaki popada antypedagogjka. Żąda ona rezygnacji ze starych metod wychowawczych w imię obrony wolności. Tymczasem to właśnie zastosowanie się do zaleceń antypedagogów prowadzi do indywidualnego zniewolenia – przez instynkty, popędy, zachcianki.

Realistyczny, pobieżnie naszkicowany przed chwilą obraz człowieka obala roszczenia współczesnej pedagogiki, by wychowywać, nie ingerując w rozwój dziecka czy młodzieńca Prawda jest bowiem taka, że bez wysiłku nie można prawdziwie być człowiekiem. I że bez wysiłku nie można bronić swojej godności i podmiotowości – tych ludzkich przymiotów, o których tak chętnie rozprawiają antypedagodzy.

***

Prawdziwe wychowanie zdąża do kształtowania osoby ludzkiej w kierunku jej celu ostatecznego, a równocześnie do dobra społeczności, których człowiek jest członkiem i w których obowiązkach, gdy dorośnie, będzie brał udział.

Należy więc zgodnie z postępem nauk psychologicznych, pedagogicznych i dydaktycznych dopomagać dzieciom i młodzieży do harmonijnego rozwijania wrodzonych właściwości fizycznych, moralnych i intelektualnych do zdobywania stopniowo coraz doskonalszego zmysłu odpowiedzialności w należytym kształtowaniu własnego życia przez nieustanny wysiłek i w osiąganiu prawdziwej wolności, po wielkodusznym i stanowczym przezwyciężeniu przeszkód.

Sobór Watykański II

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Kwiecień 1997 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Savoir-vivre dla dzieci Poradnik o dobrym wychowaniu

Savoir-vivre dla dzieci Poradnik o dobrym wychowaniu
ks. Janusz Stańczuk

W książce „Savoir-vivre dla dzieci Poradnik o dobrym wychowaniu” znajdziecie odpowiedź na setki różnych pytań. A ponadto zastanowimy się wspólnie, co to znaczy: człowiek dobrze wychowany? Można go łatwo rozpoznać, nawet jeżeli nie jest ubrany w elegancki smoking i cylinder na głowie.

Share.