23 kwietnia mija tysiąc lat od męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, głównego patrona Polski. W sposób szczególny ukazuje nam on chrześcijańskie korzenie Europy i prowadzi ku nowej ewangelizacji.
Święty Wojciech, wychowany w pobożnej rodzinie możnowładcy czeskiego Sławnika, spokrewnionego z Sasami, już jako dziecko został przeznaczony przez rodziców do stanu duchownego. Po studiach w Magdeburgu, gdzie zetknął się ze św. Adalbertem, od którego podczas bierzmowania przyjął drugie imię, przyjechał do Pragi. Tu został wyświęcony na kapłana. Przez kilka lat znajdował się w otoczeniu biskupa praskiego. Siedemnaście dni po śmierci Dytmara został wybrany jego następcą.
Początkowo nic nie wskazywało na to, jak wielkim krzyżem będzie dla Wojciecha biskupstwo. Z ogromnym zaangażowaniem włączył się do pracy apostolskiej. Otaczał opieką biednych, odwiedzał więźniów, stanowczo sprzeciwiał się handlowi niewolnikami. Choć był biskupem, wiódł życie mnisze. Duże wymagania stawiał duchowieństwu i świeckim.
Po kilku latach posługi w diecezji praskiej udał się do Rzymu po radę i pomoc papieża Jana XV. Liczył być może na zwolnienie go z obowiązków biskupich. Tymczasem Jan XV zgodził się tylko na to, by Wojciech pozostał przez jakiś czas w klasztorze benedyktynów, najpierw (krótko) na Monte Cassino, a następnie w Rzymie na Awentynie.
Po śmierci biskupa Folkloda, który w czasie nieobecności Wojciecha zarządzał Kościołem praskim, poselstwo czeskie zażądało jego powrotu.
Diecezję praską opuścił po raz drugi i ostatni w roku 994. Stało się to po pewnym wydarzeniu związanym z zamordowaniem niewiasty, która, oskarżona o cudzołóstwo, szukała schronienia w jednym z klasztorów. Ścigający ją ludzie pogwałcili prawo azylu kościelnego. Wojciech rzucił klątwę i zażądał ukarania morderców. Niestety, nikt go nie słuchał. Udał się więc ponownie do Rzymu i wyprosił u papieża możliwość pracy apostolskiej wśród pogan.
MĘCZEŃSTWO Z RĄK PRUSÓW
Po pielgrzymce do grobów św. Marcina, Benedykta i Dionizego, jesienią 996 r. przybył na dwór Bolesława Chrobrego. Wiosną 997 r. wyruszył Wisłą do Gdańska. Tu głosił słowo Boże, odprawiał nabożeństwa, chrzcił. Zaraz po Wielkanocy przybył do Prus. Nie chciał, aby wspomagali go wojowie polskiego władcy. Za swój oręż uznał krzyż i słowo Boże. Niestety, po kilku dniach, napadnięty przez Prusów, zginął z rąk pogańskiego kapłana. Jego ciało wykupił od pogan Bolesław Chrobry, a do grobu biskupa męczennika w Gnieźnie zaczęli przybywać pielgrzymi.
CZEGO NAS UCZY ŚW. WOJCIECH?
Gdy patrzymy na życie św. Wojciecha, widzimy, że całkowicie powierzył je Bogu Oddał Mu wszystko – niezwykle trudną pracę w diecezji praskiej, życie mnicha na Awentynie, chęć nawracania pogan.
Dzisiaj św. Wojciech jest przykładem ducha apostolstwa, odwagi w głoszeniu Ewangelii, gotowości przyjęcia daru męczeństwa.
PATRON ZJEDNOCZONEJ EUROPY
Nie można mówić o Europie, jeśli nie wskazuje się na jej chrześcijańskie korzenie. W budowaniu jedności naszego kontynentu Kościół odegrał wielką rolę.
Św. Wojciech może być patronem jednoczącej się Europy. Jest bardzo prawdopodobne, że Ojciec Święty w czasie tegorocznej pielgrzymki do Polski ogłosi to uroczyście. Wojciech żył w czasach nie podzielonego jeszcze Kościoła; łączy więc Wschód i Zachód. Jego męczeńska śmierć może być wezwaniem do jedności wszystkich chrześcijan, społeczeństw i narodów.
Właśnie jedność Kościołów jest niezbędnym, choć nie jedynym warunkiem zjednoczenia Europy i dalszego jej istnienia. Jakże aktualne są więc słowa Ojca Świętego wypowiedziane 18 listopada 1991 r.: „Zbliża się ku swemu końcowi XX wiek, drugie milenium po Chrystusie. W tym okresie Kościół stara się w sposób szczególny odsłonić chrześcijańskie korzenie Europy. Święci najlepiej świadczą o tych korzeniach. Oni także mówią i napominają Nie pozwólcie się oderwać od tych korzeni, jeżeli drzewo ma dalej rosnąć, wedle miary odwiecznych przeznaczeń człowieka, które są w Bogu”.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Kwiecień 1997 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Po Bogu najważniejsza Polska
Czesław Ryszka
Współczesne pokolenie katolików w Polsce z nadzieją oczekuje beatyfikacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, wielkiego Polaka i męża stanu, wiernego świadka losów Kościoła i Ojczyzny, ojca milionów wierzących w Polsce w czasach komunistycznego zniewolenia. Potrzeba nam dzisiaj jego duchowej, niezłomnej postawy w starciu z tym wszystkim, co niszczy substancję narodu, osłabia Kościół, zabija godność osobową człowieka.