Dogmat Wniebowzięcia ogłoszony w 1950 r. byt częścią programu papieża Piusa XII zabiegającego całym sercem o rozwój pobożności maryjnej. W bulli dogmatycznej pisał: „Pontyfikat nasz, jako też era współczesna, przygniecione są jakże wielu troskami, kłopotami i udrękami z powodu najstraszliwszych klęsk oraz odwrócenia się wielu od prawdy i cnoty. Ale z pociechą patrzymy jak w publicznych przejawach wiary katolickiej żyje i rozpala bardziej z dnia na dzień pobożność ku Bogarodzicy Dziewicy i stanowi zapowiedź lepszego i świętszego życia na całym świecie”.

Pius XII uważał że rozwój pobożności maryjnej jest gwarantem rozwoju dobra w świecie i otwarcia się ludzi na dary i łuski, których Bóg pragnie udzielić, by pomóc światu dźwignąć się z „najstraszliwszych klęsk” tych minionych i tych, które przetaczają się przez współczesny horyzont dziejów. Papież wierzył, że ogłoszenie nowego dogmatu maryjnego stanie się wielkim impulsem do rozwoju kultu Matki Bożej, a przez to pchnie świat w dobrym kierunku.

Miłość Piusa XII była tą samą żarliwą miłością, jaka płonęła w w sercach wszystkich pokoleń uczniów Chrystusa błogosławiących Matkę Bożą, a jego w wiara w możliwość tajemniczego wpływu kultu maryjnego na zmianę sytuacji społecznej i politycznej świata jest przekonaniem, które towarzyszyło Kościołowi od pierwszej chwili jego istnienia. To sprzężenie widać w Magnificat (Maryję wszystkie pokolenia zwać będą błogosławioną, a Bóg strąci władców z tronu, głodnych nasyci dobrami…). Wolanie papieża Piusa XII jest kolejnym mocnym głosem dopisanym do dwudziestowiecznej polifonii wiary Kościoła.

Prawdę o Wniebowzięciu Kościół ogłosił jako dogmat wiary. Tym samym stwierdził, że zawiera się ona w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. Ale Biblia milczy na temat zabrania Maryi do nieba… Epifaniusz z IV w. tak to tłumaczy: „.Jeśli ktoś sądzi że błądzimy, niech idzie w ślad za Pismem Świętym, w którym nie znajdzie wzmianki o śmierci Maryi. Nie ma tam żadnej wiadomości ani czy umarła, ani czy nie umarła, ani czy została złożona w grobie, ani czy nic… O tym całkowicie Pismo Święte milczy, a to ze względu na wielkość cudu, aby nie wprawiał w osłupienie umysłów ludzkich. Wychodząc poza granice ludzkiego rozumienia, Pismo Święte rzecz zostawiło niesprecyzowaną, ze względu na szacunek dla owego znakomitego i wspaniałego przybytku, aby ktoś przypadkiem nie przypisywał mu czegokolwiek z rzeczy cielesnych”.

Wspaniała odpowiedz, świętego mędrca! Ludzie goniący za cudownościami poświęcaliby czas na rozważanie opisów „rzeczy cielesnych”. (Zresztą, nie znajdując informacji w Piśmie Świętym, zaspokajali swoją wybujałą ciekawość w apokryfach…)

Z autorów nowotestamentalnych dłużej niż Maryja żył tylko św. Jan, prawdopodobny świadek Wniebowzięcia. On też w swej Apokalipsie posługuje się pewnym wymownym obrazem. Ostatnia księga Biblii nawiązuje wyraźnie do pierwszej księgi – Księgi Rodzaju „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie, a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje, a potomstwo Jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). To Protoewangelia – pierwsze słowa Dobrej Nowiny. Bóg zapowiedział nieprzejednaną walkę Chrystusa (i Jego Matki) z szatanem, której zwieńczeniem będzie zwycięstwo nad śmiercią: „A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane” (1 Kor 15, 54). Maryja, uczestnicząc w rajskiej zapowiedzi o zwycięstwie Mesjasza, ma w tym zwycięstwie udział przez swe panowanie nad grzechem i śmiercią. Zwycięstwo nad grzechem odniosła w Niepokalanym Poczęciu przez które stała się obca wszystkiemu, co związane z szatanem. Zwycięstwo nad śmiercią stało się Jej udziałem we Wniebowzięciu. Protoewangelia zawiera więc w sobie w sposób ukryty prawdę o Niepokalanym Poczęciu i o Wniebowzięciu Matki Chrystusa. W tym fragmencie objawionego tekstu Kościół odczytuje myśl o całkowitym rozgromieniu szatana nie tylko w duszy Maryi, ale i w Jej ciele.

Św. Jan, nawiązując do obrazu z Księgi Rodzaju, maluje w swej apokaliptycznej wizji obraz tajemniczej Niewiasty obleczonej w słońce (por. Ap 12, 1). To Apoewangelia – ostateczna Dobra Nowina o zbawieniu.

Łącznikiem między pierwszym a ostatnim słowem Biblii o Niewieście jest centralne wydarzenie w dziejach świata Wcielenie Syna Bożego. Dokonuje się ono dzięki fiat Tej, którą Jezus nazwał dwukrotnie „Niewiastą” (J 2,4; 19, 26), a którą Gabriel pozdrowił jako „Pełną Łaski”, dając w ten sposób Maryi nowe imię: jak Abram stał się Abrahamem, Szymon stal się Kefasem, tak Maryja staje się Kecharitomeną. Jej pełnia łask nie tylko w Niej samej nie daje miejsca szatanowi i jego zasiewowi zła, ale również przelewa się z Niej nadobficie i spływa na ludzi, by umacniać ich w zwycięskiej walce ze ziem.

W Maryi w sposób jedyny wypełnia się najgłębsza treść zapowiedzi ewangelicznych: „Gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12,26). Dla Niej Bóg nie jest, „Bogiem umarłych, lecz żywych” (Mk 12,27), a Chrystus czyni Ją uczestnikiem swej śmierci, zmartwychwstania i wniebowstąpienia (por. Ef2,5n; Kol 3,3). Maryja jest Tą, która należy do pierwszych zbudzonych ze snu (por. 1 Kor 15,23). W Niej potwierdza się związek między wybraniem, błogosławieństwem i udziałem w chwale Bożej (por. Rz 8, 30; Ef 1, 3-6). W Niej widzimy też wypełnienie się zapowiedzi o byciu zawsze z Panem (por. 1 Tes 4,16). Wniebowzięcie to konsekwentny ciąg dalszy Jej życia.

Kościół czcił męczenników w dniu ich „narodzin dla nieba”, czyli w dniu śmierci. Powstałe w IV w. święto ku czci Matki Bożej, zwane „Pamięcią Świętej Maryi”, zawierało w sobie treści związane z Jej „narodzinami dla nieba” i wkrótce zostało przemianowane na „Zaśnięcie Maryi” (V w.), „Przejście” (VI w.), a potem „Wniebowzięcie” (VIII w.). Od VI w. na Wschodzie w dniu 15 sierpnia zaczęto obchodzić święto „udania się Maryi do domu”.

Są tacy, którzy boją się śmierci. Są tacy, którzy umierają w pokoju. Największe katusze agonii przemieniają się w ich śmierci w niebiański uśmiech, jak ten zachowany na twarzy św. Teresy. Są tacy, których ciało wydaje po śmierci różany zapach, jak ciało o. Pio. Są tacy, których ciało przez wieki nie ulega rozkładowi, jak cielesne szczątki małej Hiacynty. Ale jest tylko jedna – Najświętsza, której ciało zostało zabrane do nieba.

Jej śmierć była tak inna, że Kościół nie mówi o śmierci, ale o przejściu. Tak mieli przejść do życia wiecznego mieszkańcy raju; dopiero grzech sprowadził na świat śmierć (por. Rz 5,12).

Wniebowzięcie otoczyło Maryję blaskiem zmartwychwstania Jej Syna. Jeżeli mistycy śnią o doskonałym zjednoczeniu z Bogiem, a oddani kontemplacji mówią o Jezusie Chrystusie jako o swoim Oblubieńcu, to Wniebowzięcie Matki Bożej jest spełnieniem ich ostatecznych pragnień. Maryja została zabrana do nieba z duszą i ciałem – nie tylko w duchu, jak wielki mistyk, Paweł Apostoł, porwany aż do siódmego nieba (por. 2 Kor 12,2), lecz w duchu i w ciele! I nie tylko słyszy „tajemne słowa, których nie godzi się człowiekowi powtarzać” (2 Kor 12,4), ale jest uczestnikiem tego, o czym one mówią. Udziałem Maryi jest bezpośrednie oglądanie Boga twarzą w twarz – przedmiot tęsknoty autora Hymnu o miłości.

Wniebowzięcie Maryi z duszą i ciałem nie oznacza oddalenia Matki Bożej od ludzkich spraw. „W zaśnięciu nie opuściłaś świata, o Matko Boża: połączyłaś się ze źródłem życia, Ty, która poczęłaś Boga Żywego, a przez swoje modlitwy uwalniasz nas od śmierci” – śpiewa Kościół w swej liturgii bizantyńskiej. Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie, niebo jest bliżej nas niż sprawy doczesne, Maryja przez swe Wniebowzięcie jest tym bardziej bliżej nas. Jej dzieci jęczących i płaczących na tym łez padole.

To, co próbujemy rozważać w pokorze i modlitewnej zadumie, pozostaje zaledwie zamglonym obrazem oglądanym w zwierciadle doczesności. Wiemy, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Tak, dogmat ten stanowi bramę do kontemplacji.

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Wakacje 1997 r.

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Maryja Niepokalana Matka Boga i Matka nasza Księga 1
ks. Dolindo Ruotolo

W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 1964 r., 82-letni ks. Dolindo Ruotolo zaczął pisać dzieło swego życia, trzytomowy traktat pt. Maryja Niepokalana. Matka Boga i Matka nasza. Praca nad tysiącem stron tekstu zajęła ks. Dolindo prawie pięć lat. Zanim jednak zaczął pisanie, kapłan zapytał Maryję: „Chcesz, żebym napisał duszom o Tobie?”. „Napisz z miłości do Mnie” – odpowiedziała Matka Boża.

Share.