„Nie chciałam już żyć – tak bardzo chciałam już do nieba Przestałam nawet jeść, ale to też nie pomogło – Pan Bóg nie chciał dać mi umrzeć. Wtedy powiedziałam: trudno, w takim razie zostanę świętą.”

Nie wymyśliłem tego. To wypowiedź żywej, konkretnej osoby. Szaleństwo – powiecie? Wręcz przeciwnie. To genialne przeczucie tego, czym jest niebo. O niebie można bowiem wiele mówić, ale dużo ważniejsze jest, aby się tam znaleźć. A na to nie trzeba czekać. Być „w niebie”, to być „w Bogu”, a do tego prowadzi ten jeden prosty krok, który każdy może uczynić: świętość. Chcesz być w niebie? – Chciej zostać świętym! W teologii rozważania o niebie, czyśćcu i piekle nazywa się eschatologią – nauką o rzeczach ostatnich – ostatecznych (grecki wyraz „eschaton” znaczy tyle co „ostatni”). Ale tak naprawdę ostatni jest zawsze Pan Bóg. „Jam jest Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni” – mówi Pan Jezus. Dlatego chrześcijańska eschatologia jest bardzo prosta. To Pan Bóg jest ostatecznym przeznaczeniem człowieka. Być z Nim to jest niebo, być bez Niego to straszliwa samotność piekła. A czyściec? Właściwie nie jest to „rzecz ostateczna” dla człowieka, to coś „po drodze”. W bardzo różnym stanie odchodzimy przecież z tego świata. Trochę święci, trochę grzeszni. Chyba zawsze niegotowi. A ponieważ nic, co nie jest święte, twarzą w twarz z Bogiem spotkać się nie może, dlatego też wszystko, co w nas liche, chore, grzeszne, musi zostać wypalone. Czyściec to stan, w którym człowiek całkowicie wydany jest na żar Boskiej miłości, gdyż sam nic już dla siebie nie może zrobić (po śmierci nasze czyny nie są już zasługujące — mówią mądrzy teologowie). Zatem przedstawia się czyściec wyraźnie jako miejsce cierpienia. Miałby czyściec boleć? Niemożliwe, mówią niektórzy, przecież Pan Bóg jest dobry, Jego miłość nie zadaje cierpienia. Tych, którzy tak twierdzą, zapytam: nie zdarzyło się wam nigdy w dzieciństwie wrócić do domu tak bardzo umorusanym, że konieczne było bolesne doszorowywanie? Czy nie musieliście nigdy iść do dentysty, który chciał dobrze, czynił dobro i zadawał ból?

I wreszcie piekło. Piekło istnieje dlatego, że istnieje wolność. Skoro można Panu Bogu swoim życiem powiedzieć: „Nie chcę być z Tobą, Boże” – to taka możliwość musi istnieć. Gdyby więc nie było piekła, nasza wolność nie byłaby pełna, czegoś by jej brakowało. Zupełnie inną sprawą jest odpowiedź na pytanie o to, kto oprócz szatana i jego aniołów tak straszne „NIE” Bogu powiedział. „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci w ogień wieczny” – mówi Pan Jezus, ale nie wiem, kogo ten wyrok obejmie.

Wiem tyle: jestem w ręku Boga i chcę w nim pozostać. Na wieki. I wszystkim tego życzę.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Różaniec – Listopad 1995

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

ŚWIĘCI bo nie udawali ŚWIĘTYCH
ks. Arkadiusz Nocoń

Książka Święci, bo nie udawali świętych, to opowieść o 105 różnych drogach do tego samego celu… Wśród bohaterów są tacy, których dobrze znamy (czy na pewno?), i tacy, których imiona brzmią egzotycznie, mimo że od lat są w kalendarzu liturgicznym… Wszyscy oni warci są przypomnienia, tak w czasie liturgii (ich życiorysy są najlepszym komentarzem do Ewangelii), jak i poza nią, gdyż „święci zawsze wołają o świętość” (Jan Paweł II) – moją i twoja.

Share.