W maju 1956 r. kard. Stefan Wyszyński pisał podczas swojego uwięzienia: „Nazwano mnie prymasem maryjnym. Gorąco pragnę życiem swoim usprawiedliwić tę nazwę. Mogę to czynić w doskonały sposób tylko wtedy, gdy upodobnię się do Ciebie, Królowo mego życia. Stałaś się Służebnicą Pańską. Wesprzyj mnie, bym nareszcie był jedynie sługą Twego Syna. Oddałaś swoją krew najczystszą Synowi swemu, dopomóż mi do tego, bym i ja krwi swojej nie szczędził Chrystusowi”.

Przy okazji przypomnę słowa Ojca Świętego wypowiedziane na spotkaniu z Polakami w auli Pawła VI w dzień po objęciu pasterzowania w Kościele Powszechnym 23 października 1978 r. Wtedy między innymi Papież powiedział do Księdza Prymasa: „Czcigodny i umiłowany Księże Prymasie, pozwól, że powiem po prostu, co myślę: Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem. Kiedy to mówię do ciebie, mówię zarazem do wszystkich moich braci w biskupstwie, do wszystkich, do każdego z kapłanów, zakonników i zakonnic, do każdego z moich umiłowanych Polaków, braci i sióstr w Polsce i poza Polską. Warto przytoczyć wypowiedź Księdza Prymasa zapisaną pod datą 27 września 1953 r„ a więc drugiego dnia pobytu w Rywałdzie koło Lidzbarka. Jest to refleksja nad drogą, która go doprowadziła do więzienia: „Przechodzę myślą całe pięć lat mej pracy na stanowisku Prymasa Polski i ki równika spraw kościelnych. Najprzód jedno a priori Od początku byłem przygotowywany przez wszystkich na o fiat sytuacji. Gdy wchodziłem do pierwszego kościoła parafialego swej archidiecezji, w drodze na ingres do Gniezna w Toruniu, na Podgórzu otrzymałem od parafian obraz przedstawiający Chrystusa Pana ze związanymi dłońmi trzymanego za ramię przez żołnierzy. Obraz ten umieściłem w Gnieźnie w swojej pracowni. Obraz ten stał się symbolem. chociaż nie był moim programem. We wszystkich niemal przemówieniach ingresowych, w których byłem witany, ten symbol się przebijał. Niemal wszyscy płakali nade mną od początku. Ojciec był wyraźnie pod wrażeniem moich losów-, podobnie moje siostry. Wśród moich domowników ta pewność rychłego aresztowania mnie była tak powszechna. że szofer oglądał się nawet za nową posadą. Pewnego dnia zgłosił się do mnie jeden z młodych kapłanów i oświadczył, że przychodzi dlatego, iż Ojciec Komiłowicz przed swoją śmiercią kazał mu to zrobić. Opowiedział Ojca sen, który miał w okresie mojej konsekracji. Sen ten zapowiadał mi los podobny do losu biskupa krakowskiego. Tylko obaw a przed moją reakcją powstrzymywała go od tego, że dotychczas nie wypełnił polecenia Ojca Ale dziś, był to rok 1949, jest zdania że dłużej nie może prawdy ukrywać. Wysłuchałem spokojnie relacji o śnie, podziękowałem, uspokoiłem go, że jestem na wszystko przygotowany i rozstaliśmy się. W gronie episkopatu – pisze dalej Prymas Wyszyński – też utrzymywała się opinia że skończę w więzieniu. Jeden z księży biskupów podarował mi dzieło księdza Klimkiewicza o kard. Ledóchowskim mówiąc: «Warto tę książkę przeczytać, bo może się przydać». Niektórzy księża biskupi oczekiwali katastrofy w każdej chwili. Stolica Święta liczyła się też poważnie z tą ewentualnością, i to raczej prędzej niż później. Można to wyczytać w każdym dokumencie określającym moje uprawnienia specjalne. (…) Nieraz zarzucano mi, że chcę zostać męczennikiem. Byłem daleki od tej myśli, chociaż tej możliwości nie wykluczałem. Od początku swej pracy stałem jednak na stanowisku, że Kościół polski zbyt wiele oddał już krwi w niemieckich obozach koncentracyjnych, by mógł nierozważnie szafować krwią pozostałych kapłanów. Męczeństwo jest niewątpliwie wysoko zaszczytne, ale Bóg prowadzi Kościół nie tylko drogą nadzwyczajną – męczeństwa, lecz i zwyczajną – pracy apostolskiej. Owszem, byłem zdania, że dziś nam potrzeba innego rodzaju męczeństwa. Męczeństwa pracy, a nie krwi.

„Ponieważ Rząd odrzucił Konkordat i nie uznaje Kodeksu Prawa Kanonicznego ani też Konstytucji Kościoła, wytworzył się stan bardzo dotkliwy w nieuniknionych kontaktach współistnienia. Doświadczenie kilku lat istnienia „Porozumienia” pokazało, ile razy mogliśmy powoływać się na nie, a chociaż nie zawsze to było skuteczne, to jednak wiązało ręce Rządowi i hamowało programowe zniszczenie Kościoła”. Tak pisał kard. Wyszyński w swoich zapiskach. Stwierdził, że śledził rozwój historii prześladowań w Związku Radzieckim i w innych krajach i przypuszczał, że Rząd Polski nie zajmie dokładnie takiej postawy, jaką zajął Związek Radziecki czy w NRD. czy w Czechach, i że będzie można liczyć jednak na pewne odstępstwa. Jednak Rząd użył siły. Było rzeczą oczywistą, że ta siła będzie wyłącznym środkiem oddziaływania, im dalej posuwać się będzie przebudowa społeczno-gospodarcza w atmosferze błędów, które popełnia. A błędy mnożono dalej – pisze kard. Wyszyński – doszły jeszcze błędy na odcinku życia religijno- moralnego, zerwanie Konkordatu, ataki na Stolicę Świętą, schlebianie wolności obyczajowej młodzieży, godzenie w Kościół. To musiało razić naród, który nigdy walki z reli- gią nie prowadził. Nawet społeczeństwo obojętne religijnie wzmaga swą czujność wobec inicjatorów wszelkiej walki religijnej. A więc, to wszystko, co się próbuje teraz, to już było, to już historia.

25 maja 1983 r. modląc się na Placu św. Piotra w czasie stanu wojennego, Papież pow-iedział: „Pani Jasnogórska, pragnę dzisiaj polecić Twojemu macierzyńskiemu sercu, Wspomożycielko wiernych, śp. kard. Stefana Wyszyńskiego Prymasa Polski, którego Ojciec Niebieski dwa lata temu odwołał do wieczności. Było to w dniu 28 maja w samą uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, jakże wymowny dzień, jak wiele mówi nam, że data śmierci jest zarazem datą urodzin do pełnego życia w Bogu. Odszedł od nas w dzień Wniebowstąpienia Prymas Tysiąclecia, człowiek, któremu dane było służyć ludowi Bożemu na polskiej ziemi w okresie przełomowym i trudnym. Jakże gorąco zmarły Prymas miłował Ciebie, Pani Jasnogórska . Matko Kościoła. Jakże gorąco miłował Kościół Twojego Syna. Jak wiernie miłował Ojczyznę i wszystkich P^ow’ Po^‘ wił po sobie wielkie zaiste dziedzictwo. Oby to ck.edzic- two ttwało w nas. Oby Kościół i naród pozostał mocny dziedzictwu Kardynała Wyszyńskiego .

(wg korespondencji z Rzymu dla Radia Maryja)

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Wrzesień 1996

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Rozmowy na Bachledówce

Rozmowy na Bachledówce
Praca Zbiorowa

Książka „Rozmowy na Bachledówce z Prymasem Polski Stefanem Kardynałem Wyszyńskim” ma formę „wywiadu” (…). Okres, który został tu przedstawiony, obejmuje lata 1946-1950, tj. posługę kard. Wyszyńskiego jako biskupa w Lublinie i początki prymasostwa w Gnieźnie i Warszawie.

Share.