Święta wielkanocne to jeden z wielkich tematów różańcowych. W pierwszą tajemnicy chwalebnej rozważamy bowiem, jak w wielkanocny poranek Jezus zmartwychwstał i ukazał się swoim uczniom. A ci „uradowali się, ujrzawszy Pana”, (red.)
Chrystus Pan przez swoje zmartwychwstanie obudził we wszystkich wielką, szczęśliwą radość. „Uradowali się tedy uczniowie, ujrzawszy Pana” (J 20,20).
RADOŚĆ W DNIU ZMARTWYCHWSTANIA
Ileż radości doznała Maryja! Wyśpiewuje to Kościół Chrystusowy w maryjnym hymnie wielkanocnym Regina caeli letare i w popularnych pieśniach naszego ludu. Jak wielką radość miała Maria. Magdalena, gdy usłyszała nagle: „Mario!” – i odkrzyknęła: „Rabbuni!” Wszędzie, gdzie Chrystus się pokazał, budził radość.
Rzecz znamienna, że zniknęły wszystkie ślady straszliwej męki. Pozostały tylko blizny, jako dowód przekonujący Tomasza. Ale nie było już cierpienia w duszy Chrystusa. Nie wspomniał o doznanych przykrościach, nie czynił wyrzutów, wymówek, nie miał pretensji czy żalu do kogokolwiek. Gdy wertujemy cztery Ewangelie porównując teksty i zestawiając je synoptycznie, aby odtworzyć obraz Chrystusa po zmartwychwstaniu, nie znajdziemy tam nawet odrobiny bólu, smutku czy zawodu. Chrystus przeszedł do porządku dziennego nad wszystkim, co ludzie z Nim uczynili. Piotr w swoich przemówieniach nawiązywał do męki i śmierci Chrystusa, ale Chrystus tak się zachowywał, jakby tego wszystkiego nie było…
Jego dzieło było tak wielkie, potężne wspaniałe i radosne że wszystko inne, nawet wspomnienie straszliwej męki, jakby nie istniało! Jego dzieło spełniało oczekiwania pokoleń czekających przez setki tysięcy lat. Wszystkie winy ludzkie obrażające Ojca Niebieskiego, cała niewierność Izraela, czekającego na Mesjasza, zachowanie Żydów wobec Chrystusa, ich niewiara, podstęp, złość, gniew i nienawiść – wszystko to było niczym w oczach Jego, w porównaniu z wielkością Dzieła Odkupienia. Ludzką słabość przerosła miłość, a miłość budzi radość. Dlatego Chrystus, dokonawszy Dzieła, zleconego Mu przez Ojca, rozradował się niczym nie zmąconą radością. Doznał ulgi, pokoju i szczęścia.
RADOŚĆ OBCOWANIA ZE ZMARTWYCHWSTAŁYM
Jego radość i pokój udzielały się wszystkim, z którymi się spotykał Chrystus chciał tej radości. Sam ją wywoływał i brał w niej osobisty, żywy udział. Widział jak uczniowie Jego się radują, stwarzał wiele okazji do radości – bardzo ludzkiej i zwyczajnej.
Jego Ciało było odmienione, ale Chrystus tak postępował jak gdyby żadna zmiana nie nastąpiła. W dalszym ciągu obcował z uczniami i otoczeniem w sposób zwykły i naturalny. Zasiadał z nimi do stołu i dzielił się posiłkami. Częściej nawet niż przed męką zapraszał ich, aby jedli, zachęcając swoim przykładem: „Pójdźcie, jedzcie…”, sam „…bierze chleb i daje im, a podobnież i rybę” (J 21,12-13). Nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego zadbał o to, aby na prawdziwą Wielkanoc przygotować posiłek dla uczniów zajętych połowem ryb. Wiemy, że przed męką rozmnażał chleby, ale nigdy przedtem nie słyszeliśmy,, aby sam „kucharzył”… Uczynił to właśnie po zmartwychwstaniu, gdy Jemu samemu było to już najmniej potrzebne.
Chrystus Pan nie ukazuje się uczniom w postaci Zmartwychwstałego Zwycięzcy, Nie podkreśla swej niezwykłej wielkości, choć Mu wyśpiewujemy w pieśniach wielkanocnych: „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. Nic z tego w Nim nie ma! Jest zwykły i codzienny, wchodzi w ludzkie sprawy na ludzką modłę.
Może nigdy przedtem Chrystus nie objawiał takiej serdeczności jak teraz. Wyrwał już z rąk szatana cyrograf, którym on legitymował wobec Boga swoje prawo do rodzaju ludzkiego. Szatan ma już puste ręce, a Chrystus – pełniusieńkie… Ci, którzy Go otaczają, są teraz Jego dziećmi, nabytymi zapłatą wielką – „… cenną Krwią Chrystusa jako niezmazanego i niepokalanego baranka…” (1 P 1, 19). To Jego dzieci, Jego własność, Jego dziedzictwo! Ojciec Niebieski oddał Mu wszystkich, a On stał się Pierworodnym z żyjących.
Stanął na czele rzeszy ludzkiej, idącej do Ojca. Oto Jego dzieci, Jego przyjaciele, Jego najbliżsi! Strasznie Go drogo kosztowali! Dlatego patrzy na nich jak na odzyskane skarby… Jak Ojciec syna marnotrawnego cieszył się, gdy syn wracał do domu, tak samo Chrystus odnosi Się do nas z niezwykłą serdecznością i miłością, radując się, że odzyskał to, co było zginęło.
RADOŚĆ NA CO DZIEŃ
Z tą wielką miłością i radością wejdzie Chrystus w dzieje Kościoła. Dlatego taki sam jest i dzisiaj w stosunku do nas, w osobistym obcowaniu z nami. Coś się „zmieniło” w całej postawie Chrystusa. Teraz będzie szukał sposobności, aby swoją wielką miłość jak najlepiej nam okazać.
Uczy nas przez to niezwykłej delikatności w odnoszeniu się do ludzi, subtelności, a nawet drobiazgowości, drobnostkowości. W tym się ona przejawia, że Chrystus umie cieszyć się małymi radościami ludzkimi, wszystkim, co ludzi cieszy i sprawia im radość,
Jest przedziwnie wrażliwy na wszystko, co ludzkie, co zdawałoby się „ostatniorzędne”. W len sposób pokazuje, jaką pozycję chce zajmować od dnia zmartwychwstania w ziemskim, doczesnym, codziennym, zwykłym święcie. Taki obraz swej duszy pozostawi nam już na zawsze, taki przekaże również Kościołowi… Wszczepi go niejako w życie i styl Kościoła, w pracę apostołów, biskupów i kapłanów.
W tym świetle nabierają znaczenia wszystkie małe sprawy, które może skłonni jesteśmy lekceważyć, patrząc na nie z góry jako ludzie, których one nie dotyczą – przecież to nie dla nas! Jesteśmy wyżsi ponad to wszystko. Życie człowieka składa się jednak z drobnych udręk, słabości i radości, tak jak na życie Chrystusa Pana złożyło się wiele detalicznych cierpień i radości.
Jak bardzo to wszystko czyni Chrystusa ludzkim, bliskim i „swojskim”! Chrystus jest „swojski”, bo jest Bratem. A my jesteśmy dla Niego braćmi, siostrami i matkami… (por. Mt 12,50). Sam nas tak nazwał. Chciał, aby „swojski” był również Kościół i wszystkie jego członki, aby wszyscy byli sobie bliscy we wzajemnym obcowaniu, prości, serdeczni, przyjaźni, życzliwi.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Kwiecień 1997 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Objawione w…
Bolesław Słota CSsR
Objawione w… to krótkie medytacje bogato ilustrowane. Książka jest fragmentarycznym zatrzymaniem w czasie i miejscach, gdzie jest możliwe spotkanie Boga. Jest towarzyszeniem osobom i wydarzeniom, które opowiadają o tęsknotach i potrzebach serca oraz wskazują ich Autora. Objawione w… odwołuje się też do spotkań zapisanych w Ewangelii.