To, co dzieje się z kobietami chińskimi, jest zbrodnią przeciw ludzkości rozgrywającą się w majestacie chińskiego prawa. Język prawny służy tu do ukrywania prawdy o tym, nie mówi się wprost, ale wiadomo, o co chodzi. Przymusowe sterylizacje przy stosowaniu nie tylko przymusu, ale i przemocy, nachodzenie kobiet oczekujących dziecka, które żyją w nieustannej presji psychicznej, jest dla nas czymś, co trudno sobie wyobrazić.

Konferencja w Pekinie poświęcona była w całości kobiecie. Czy rzeczywiście w centrum tego światowego spotkania znalazły się największe i najważniejsze problemy kobiet?

Konferencja dotyczyła kobiety w świecie współczesnym, widzianej w perspektywie problemów, którymi żyje, zaś hasłami przewodnimi były słowa: sprawiedliwość, rozwój, pokój. Konferencja powinna była więc zająć i się sytuacją kobiety, ale tak naprawdę tego nie czyniła. Podstawowe założenia spotkania zostały wadliwie sformułowane, wywoływało to już od początku konflikty. Podobnie końcowy dokument .platformy” wywoływał sprzeciwy od samego początku i prezentował wadliwą filozofię. Przedstawiał też sfałszowaną rzeczywistość. Chciał wykreować nowe prawa kobiety i nowy model rodziny z odmiennym niż dotychczas miejscem w niej dla kobiety.

Jaki rodzaj modelu kobiety dokument ten postuluje?

Kobiety poza rodziną, poza macierzyństwem. W dokumentach nie ma punktu dotyczącego kobiety w rodzinie i jej macierzyństwa. Natomiast najwięcej jest ojej prawie do wolności i swobody seksualnej oraz o zdrowiu seksualnym. A przecież sfera życia seksualnego to tylko jedna z dziedzin ludzkiego życia, i to bardzo intymna. Kobieta zaś przechodzi różne etapy życia. Inne sprawy są istotne, gdy przeżywa okres młodości, inne są problemy w wieku dojrzałym – związane przede wszystkim z macierzyństwem – inne, gdy wchodzi w okres wiążący się z wycofywaniem się z aktywnej pracy zawodowej.

Sam wybór na wiceprzewodniczącą konferencji pani Chen Muhua, osoby bezpośrednio odpowiedzialnej za realizację programu urodzeń w Chinach, zakrawa na skandal. Zaczyna się tu świat rodem z Orwella. Co kryło się tak naprawdę za fasadą konferencji pekińskiej?

Z konferencją było podobnie jak z owym szarym murem, który biegł wzdłuż pekińskich ulic i zakrywał domostwa chińskich rodzin. Gdy jednak zajrzało się głębiej, można było zobaczyć biedne i bardzo zaniedbane podwórka. Mówiąc o fasadzie bardzo dobrze pani trafiła. Chińczycy specjalnie na konferencję wybudowali drapacz chmur ze szkła i metalu. Przybyłe na konferencję delegacje bardzo szybko odkryły, że jest to tylko efektowna atrapa pusta w środku. Zaś pani Chen Muhua jako przewodnicząca Wszechchińskiego Związku Kobiet — odpowiednika dawnej naszej Ligi Kobiet – legitymizowała politykę władz Chin na światowym forum. Konferencja, podczas której debatowano o wskaźnikach reprodukcyjnych ukrywała niektóre przypadki przemocy wobec rodziny i kobiety. Obserwator z zewnątrz mógłby odnieść wrażenie, że toczy się walka o to, by ukryć przed światem kobiet np. informację, że znaczna część środków antykoncepcyjnych powoduje min. liczne odmiany raka. Bo po cóż denerwować niepotrzebnie kobiety? – pytano między wierszami.

Na ile zapisy utrwalone w końcowym dokumencie są obowiązujące dla polskiego prawa?

Na szczęście ostatnim rzutem na taśmę, około 6 rano 15 września, w ostatnim dniu konferencji został przyjęty zapis zawierający klauzulę generalną, która głosi m.in., że rządy w realizacji wskazań zawartych w dokumencie końcowym kierować się będą suwerenną odpowiedzialnością z poszanowaniem wartości religijnych, etycznych i dziedzictwa kulturowego poszczególnych narodów oraz przekonań filozoficznych jednostek. Zaaprobowane przez państwa ONZ ustalenie, że realizacja wskazań zawartych w „Platformie działania” może się dokonywać w poszanowaniu wartości religijnych, jest w moim przekonaniu rzeczą bardzo istotną. Nie wyobrażam sobie, by można było w Polsce przy wykonywaniu zaleceń pomijać kryteria etyczne. Zapis ten stanowi bardzo dobry punkt startowy w dalszym domaganiu się od rządu budowania prawa w duchu poszanowania naszych tradycyjnych, chrześcijańskich wartości. Przecież nie ma lepszej płaszczyzny wspólnego działania niż płaszczyzna wspólnych wartości. I te wartości muszą być respektowane, wszelkie narzucanie innych zasad jest łamaniem prawa. I tu jestem spokojna. Polskie kobiety dokładnie wiedzą, co oznacza poszanowanie tradycji i ideałów naszych praojców i tylko niewielka grupa feministek chce je obalić.

Tak więc paradoksalnie naszym sukcesem jest to, że ustalenia wypracowane w „Projekcie Platformy Działania” nie mogą obowiązywać w naszym prawie?

To jest właśnie ten paradoks. Gdyby to ode mnie zależało, to zakwestionowałabym cały dokument, który powstał na podstawie błędnej filozofii. Nie do przyjęcia są dla mnie też takie pojęcia jak „bezpieczna aborcja” czy „bezpieczny seks”, które zostały przyjęte za ustaleniami konferencji kańskiej. Z pekińskiego dokumentu wykreślono z kolei takie pojęcia, jak „godność kobiety” czy „wartości duchowe”. Odrzuciłabym też w całości cały rozdział poświęcony zdrowiu kobiety, który sprowadza ją do roli przedmiotu. Trzeba otwarcie powiedzieć, że tylko dzięki niektórym krajom Ameryki Południowej, Stolicy Apostolskiej i krajom muzułmańskim udało się zatrzymać niektóre pomysły szalonych feministek zachodniego świata.

Jak długo, zdaniem pani senator, kobiety chińskie potrafią znosić swoją dramatyczną sytuację i jak długo cywilizowany świat będzie udawał, że nic się nie dzieje?

Z Pekinu wróciłam dramatycznie przygnębiona, zorganizowanie tej konferencji właśnie tam zakrawa na drwinę. To, co dzieje się z kobietami chińskimi, jest zbrodnią przeciw ludzkości rozgrywającą się w majestacie chińskiego prawa. Język prawny służy tu do ukrywania prawdy o tym, nie mówi się wprost, ale wiadomo, o co chodzi. Przymusowe sterylizacje przy stosowaniu nie tylko przymusu, ale i przemocy, nachodzenie kobiet oczekujących dziecka, które żyją w nieustannej presji psychicznej, jest dla nas czymś, co trudno sobie wyobrazić. Przechodząc przez plac Tienanmen nie sposób było również zapomnieć o studentach, do których strzelano jak do zwierząt. Tuż przed konferencją skazano na karę śmierci kilkadziesiąt osób, z których kilkanaście rozstrzelano. Miało to zastraszyć i zapobiec wszelkim rozruchom związanym z konferencją. Ten fakt był już wystarczającą przyczyną, by nie organizować tam konferencji.

To spotkanie było w paszczy lwa. ONZ po raz kolejny w moim przekonaniu dyskwalifikuje swoją wiarygodność. Nie będę tu już wspominać o Jugosławii czy Ruandzie. Nikt z zabierających w Pekinie głos nie nazwał po imieniu rozgrywającego się zła. Jest to hipokryzja tych wszystkich, którzy mają własne interesy ekonomiczne i nadzieję na nowe rynki zbytu w Chinach. Choćby na ogromne ilości środków antykoncepcyjnych i sterylizacyjnych. Biedne narody, biedni ludzie, gdzie są masowo łamane prawa człowieka, pozostają same, nikt nie będzie się o nie upominał. Chociażby eksterminacja ludzi w Górnym Karabachu, co dzieje się z Kurdami, na naszych oczach wybija się całe narody. A ONZ w tym czasie zajmuje się prawami seksualnymi zachodniego świata kobiet. Konferencja w Pekinie uświadamia nam tragedię i absurd wielu konferencji organizowanych pod egidą ONZ. Musimy uczyć się wyciągać własne wnioski i sami dbać o prawo budowane w naszym kraju.

Dziękuję za rozmowę.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Różaniec – Listopad 1995

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej

Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej
Marguerite A. Peeters

Oto jedno z „najważniejszych i zarazem najodważniejszych dzieł współczesnej kultury naukowej” – zaznaczył w przedmowie ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz. Książka ta porusza zagadnienie globalnej rewolucji kulturowej, której celem jest – jak określiła Autorka we wstępie – „rozprzestrzenienie na całym świecie (…) nowej etyki, która ma (…) charakter sekularystyczny; jest ona wynikiem rewolucji feministycznej, seksualnej i kulturowej”.

Share.