„Przez dwa lata byliśmy z mężem aktywnymi dystrybutorami firmy Arnway. Oboje mamy wyższe wykształcenie, jesteśmy pracownikami «budżetówki». Zbudowaliśmy sieć około 200 osób, doszliśmy do poziomu 15% i w okresie bardzo aktywnej pracy, pomimo sukcesów, zdecydowaliśmy się wycofać. Dlaczego? Bo doświadczyliśmy na sobie tego, jak tworzy się nowego człowieka, jak zmienia się świadomość, jak uczy się innych tego, co w końcu prowadzi do zniewolenia przez system”.

Tak rozpoczyna się książeczka ks. Andrzeja Zwolińskiego pt. „Amway — polskie szczęście w amerykańskim stylu”. Jej celem nie jest dostarczenie szczegółowych informacji na temat powstania Amway’a, jego kontaktów, obrotów, sukcesów. Te dane można znaleźć w innych źródłach. Donosiły także na ten temat „Gazeta Wyborcza”, „Sztandar Młodych”. Na temat Amway’a dyskutowano też wiosną w krakowskim „Liście”. Wiadomo (na podstawie wewnętrznych publikacji Amway’a), że kurs „Biznes start” zorganizowany w Polsce w 1992 roku wprowadził (bezpłatnie) w tajniki przedsiębiorczości 700 osób. Wiadomo, że Amway, którego filozofii nie jest obce dzielenie się zyskiem z innymi, wspiera w Polsce tak społecznie ważne sfery jak: ochrona zdrowia, edukacja czy sztuka. Wspiera także program badawczy Akademii Rolniczej polegający na monitoringu skażeń środowiska i próbie wyselekcjonowania gatunków roślin, które mogą się stać „zielonymi filtrami” miast. Ks. Zwoliński (choć ujawnia, kłopoty” Amway’a z prawem czy prawdę o rzeczywistych dochodach szeregowych dystrybutorów) skupia się zasadniczo — i w to warto uważnie się wczytać — na zagrożeniach systemu sprzedaży bezpośredniej, zwłaszcza w wersji lansowanej przez Amway. Są to przede wszystkim zdaniem autora: uzależnienie ekonomiczne, (poddanie się Wielkiemu Planowi, brak regularnego wynagrodzenia, stosowanie manipulacyjnych metod przekonywania — „zjazdy rodzinne”, wiece, „seminaria”, książki, kasety, szesnastopniowy system wyróżnień – uniwersalistyczne idee bogactwa i sukcesu bliskie ideom New Age, wprowadzanie niepokojącej motywacji do pracy r- ekspansja w świat marzeń, brak rozeznawania swoich pragnień.

Dochodzi również do zacierania prawdziwej hierarchii wartości („Wierzę w Boga, Rodzinę i sukces. Kiedy pracuję, odwracam tę kolejność”), poświęcenie dla sukcesu kontaktu z najbliższymi, merkantylizacja stosunków międzyludzkich, wreszcie ocena człowieka i jego pracy — „o tyle jesteś wart, o ile jesteś człowiekiem sukcesu”. Przed wykazem literatury zamykającym książeczkę ks. Zwoliński odsyła nas jeszcze raz do otrzymanego listu: „Wielu z naszych przyjaciół i znajomych pozostało w Amway’u i do dziś nie rozumieją, dlaczego odeszliśmy. Chyba nikt nie rozumiał naszych argumentów. System jest tak przemyślnie skonstruowany, że nie można im nic udowodnić”. Nie jest tajemnicą, że wiele osób w dobrej wierze, może przynaglonych kłopotami finansowymi (także z rodzin wielodzietnych zaangażowanych w ruchy odnowy w Kościele) podjęło współpracę z Amway’em. Książeczka ks. Zwolińskiego zachęca do zrewidowania tej decyzji.

ks. Andrzej Zwoliński, Amway — polskie szczęście w amerykańskim stylu, wyd. Gotów, Kraków 1995.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Różaniec – Listopad 1995

Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA

Za co warto umierać? Myśli o tym dla czego warto żyć

Za co warto umierać? Myśli o tym dla czego warto żyć
abp Charles J. Chaput OFMCap

Charles J. Chaput OFMCap, emerytowany arcybiskup Filadelfii, w książce „Za co Warto Umierać? Myśli o Tym Dla Czego Warto Żyć” zabiera nas w intelektualną podróż pełną wyzwań, przed którymi – podobnie jak przed śmiercią – nie sposób uciec. Z właściwą sobie mądrością i szczerością, stawia przed Czytelnikiem najważniejsze pytania: po co jesteśmy? dla czego warto żyć? Czy choćby to tytułowe: za co warto umierać? Nie odpowiada, jak to ma już w zwyczaju, wprost. Niczego nie podaje nam jak kelner na tacy.

Share.