Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński, dziś duga Boży, już w roku 1959 tak mówił do wiernych parafii Dzieciątka Jezus w Warszawie: „Nigdy nie byliśmy narodem grabarzy, bo nikogo nie pochowaliśmy, szanując wolność wszystkich. Byłoby rzeczą tragiczną, gdyby naród szanujący wolność, umiejący walczyć «za naszą i waszą wolność» sam dla siebie stał się grabarzem!” I dodał: „Przezwyciężymy więc chyba obłęd chwilowy, bo inaczej tego nazwać nie można, jak tylko obłędem…”
Tym razem, gdy Roku Pańskiego 1996 obłęd zainfekował większość zasiadających w Sejmie parlamentarzystów, naród przygotowywał się do wielkiej batalii o życie najmłodszych Polaków i o własną narodową przyszłość. Bo „naród – ostrzegał Ojciec Święty Jan Paweł II – który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”.
Gdy Sejm znienacka uruchomił mar chinę proceduralną celem zalegalizowania tzw. aborcji, naród odpowiedział milionami protestów. Radio Maryja nieustannie apelowało o wyrażanie sprzeciwu. Ludzie pielgrzymowali po biurach senatorskich i poselskich. W biurze senator Alicji Grześkowiak bez przerwy liczono głosy protestu; stowarzyszenia „Pro Life” („Za życiem”) przystąpiły do przygotowania manifestacji od strony technicznej. Pierwszy milczący marsz za życiem, który zgromadził około trzydziestu tysięcy uczestników, rozpoczął się Mszą świętą w kościele pw. św. Krzyża, a zakończył się pod Senatem RP. I przyniósł zwycięstwo: Senat odrzucił ustawę. Drugi marsz zgromadził już ponad sto tysięcy uczestników, rozpoczął się Mszą świętą koncelebrowaną przez osiemnastu biskupów i około trzystu księży, pod przewodnictwem Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa. Podczas Mszy świętej zawierzono Polskę Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Maszerowała cała Polska – ludzie z wielkich miast i małych wiosek, z gór i znad morza, osoby starsze, w średnim wieku i jakże dużo młodzieży. „Parlamentarzysto. Nie zabijaj!” – krzyczało wiele transparentów wśród przejmującej ciszy manifestujących. I wielu z nas miało nadzieję, że jednak sumienia parlamentarzystów choć na chwilę zmiękną, że niewielką liczbą głosów, choćby jednym, ustawa zostanie odrzucona. Ale gdy dnia 24 października spojrzeliśmy na tablicę świetlną, wszystko stało się jasne: większość sejmowa jest za „wolnością” do zabijania poczętych polskich dzieci. Głosu narodu i najbardziej podstawowej racji stanu nie wzięto pod uwagę, choć głosów sprzeciwu było prawie dwukrotnie więcej niż tych, którzy zapragnęli powrotu postkomunistów w 1993 r„ choć odebranie człowiekowi prawa do życia sprawia, że wszystkie pozostałe prawa są nierealne, bo cóż po prawach temu, kto został już zabity?
Determinacja i upór, z jakimi tylu parlamentarzystów występuje przeciwko życiu, rzuca cień podejrzenia, że opanował ich nie tylko obłęd, ale że służą zorganizowanemu złu. Bo normalny Polak takiej presji nie byłby w stanie wytrzymać. Jak bowiem można ustawić się poza Narodem i poza Kościołem, w imię czego?
Krótka wizyta w Polsce dra Bernarda Nathansona, który przyjechał na zaproszenie Dyrektora Radia Maryja, o. Tadeusza Rydzka, rzuciła wiele światła na problem „prawa” do zabijania poczętych dzieci. Okazało się bowiem, że aborcja jest tylko jednym z elementów całej strategii wypracowanej przez zwolenników cywilizacji śmierci, którzy dziś, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, mają olbrzymie wpływy. Dr Nathanson, dawniej wielki przeciwnik żyda, a teraz jego wielki orędownik, zwrócił uwagę na dwa punkty. Po pierwsze, legalizacja aborcji jest wstępem do legalizacji eutanazji, czyli prawa do zabijania ludzi już urodzonych, a także do legalizacji tzw. inżynierii genetycznej, czyli nieograniczonych badań i eksperymentów na dzieciach poczętych. Po drugie, olbrzymie zyski, jakie przynosi aborcja (dziś w Stanach Zjednoczonych jest to kilkanaście miliardów dolarów), inwestowane są w tzw. edukację seksualną; dzięki temu rozkręcony zostaje cały przemysł pornograficzny i farmaceutyczny. W ten sposób powstaje monstrualny obieg finansowy, z którego zyski czerpie małe anonimowe grono, a którego krwawą ofiarą stają się już nie tylko poszczególni ludzie, ale całe narody. Musimy więc pamiętać, że w grę wchodzi cały szereg innych mechanizmów, które wprowadzą nas do strasznej Doliny Śmierci.
W imię podstawowego prawa człowieka i prawa narodów musimy dołożyć wszelkich starań, nie wyłączając trudu i cierpienia, aby nigdy prawo do zabijania niewinnych dzieci, które realnie jest pseudo prawem, które jest gwałtem, nie zostało formalnie zalegalizowane. Jeśli zaś Trybunał Konstytucyjny ugiąłby się pod naciskiem dominujących sił politycznych, to musimy pamiętać, że moment ten oznaczałby początek okupacji dla najmłodszych Polaków, którzy, tak jak w czasie wojny wszyscy Polary, zostaliby wyjęci spod prawa. Ale wówczas nie śpiewajmy już „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Grudzień 1996
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Świadek życia
prof. Bernard Nathanso
Publikacja ta przyczyniła się do wielkiego dobra, pod wpływem lektury zostało uratowanych wiele ludzkich istnień. Dziękuję za wznowienie tej książki. Niech dalej działa! Niech świadczy o świętości każdego ludzkiego życia i niech pomoże Czytającym stać się obrońcami życia – głosicielami Ewangelii życia.