Umiłowawszy Jezusa całym sercem, św. Teresa chciała I być kwiatkiem, którym jej Oblubieniec mógłby się cieszyć, jeśliby taka była Jego wola, który mógłby porzucić, jeśliby się nim znudził, lub zerwać, kiedy by tylko zechciał. Była w swoich pragnieniach całkowicie poddana woli Bożej. Wierząc, że wszystko jest łaską, odnajdywała Boga w każdej chwili i w każdej sytuacji, zawsze gotowa do miłości. Lecz osobliwie odnajdywała Go w obecności Maryi, w Jej postawie Służebnicy Pańskiej, w Jej macierzyństwie, pokorze, uniżeniu i niezwykłej miłości, z jaką Matka Pana przychodziła do niej. By być bliżej Jezusa, Mała Święta również stała się dzieckiem Maryi, zawierzając się Jej bez granic. Chciała być jak Dziecię Jezus w ramionach ukochanej Matki. Swe uczucia do Najświętszej Panny, pełne szczerego oddania i niezwykłej czułości, takiej, jaką może mieć tylko małe dziecko w stosunku do swej mamy, wyraziła najpiękniej w poetyckiej modlitwie zatytułowanej Dlaczego kocham Cię, Maryjo?
O Matko, niech pieśń moja dziś ku Tobie płynie, Dlaczego z mej miłości przynoszę Ci dary, Czemu w duszy, gdy myślę o Tobie jedynie, Nie budzą lęku Twojej wielkości bezmiary. Ach! Twej chwały, Mateńko, ni pojąć, ni mierzyć, Ona blaskiem przewyższa świętych w zaobłoczu! Że jestem Twoim dzieckiem, trudno mi uwierzyć… Ja nie zdołam przed Tobą, Maryjo, podnieść oczu.
Zawsze płomień miłości dziecko w piersi czuje, Na myśl, że Matki serce wspólnie z nim cierpiało: Królowo, Twoje Serce, ach, ja to pojmuję, By zyskać moją miłość, ileż łez wylało! To, co mówią o Tobie Ewangelii słowa, Zbliżyć mi się do Ciebie i patrzeć ośmiela, Tak prosta życia Twojego osnowa, Żyłaś, cierpiałaś jak ja, Matko Zbawiciela!
Gdy Ci Anioł zwiastował poczęcie, Dziewico! Boga, który świat cały trzyma w mocy swojej, Wydawałaś się trwożną, dziwna tajemnico! Boś myślała o skarbie dziewiczości Twojej. Ja pojmuję, że dusza Twa pokorna, czysta Tak drogą była Bogu, jak w niej przebywanie, Ja wiem, że tylko ona, jasna, promienista, Mogła służyć samemu Stwórcy za mieszkanie!
Kocham Cię, jako Pana Służebnicę małą, Któregoś zachwyciła pokory wielkością. Ty w pokorze posiadasz swą potęgę całą, Przez nią Cię Trójca Święta darzy obecnością. I dla niej Cię otoczył dobry, miłościwy Duch Boży. I w łonie Twym miał przybytek godny, Gdy dla nas postać ludzką przyjął Bóg prawdziwy, Którego Imię: Jezus, Twój Syn pierworodny!
Ty wiesz, Maryjo, że mimo mojej maleńkości, Jak Ty w sercu posiadam Wszechmocnego Pana, Lecz nie wzbudzają we mnie lęku ułomności, Skarb Matki to skarb dziecka, Matko Ukochana! Jam dzieckiem kochającym mocą duszy całej, Czyż Twa miłość i cnoty nie są także moje? Gdy do serca wstępuje mój Pan w Hostii białej, Niech w mym sercu znajduje, Matko, Serce Twoje!
Ty mi dajesz rozumieć, że iść w Twoje ślady, To nie jest trudną rzeczą, Królowo wybranych! Wąskiej do nieba ścieżce nie dałabym rady, Gdybyś przez nią nie wiodła blaskiem cnót świetlanych. Przy Tobie pragnę zawsze pozostać maleńką, Niechaj Twoja pokora przykładem mi będzie, W domu świętej Elżbiety poznałam, Mateńko, Jak ziarna miłosierdzia mam rozsiewać wszędzie!
Tani klęcząc, słucham, słodka Królowo Aniołów, Wzniosłego hymnu, który z Twego Serca tryska, Ty mnie uczysz melodii niebieskich zespołów, Dziękczynnej, żem jest Zbawcy mojemu tak bliska. Twoje słowa miłości to tajemna rosa, Która po wszystkie wieki da ożywcze tchnienie, Przez Ciebie Wszechmocnego zesłały niebiosa, Rozmyślałam, błogosławiąc Najświętsze Wcielenie.
Opiekun Twój nie widział cudu Zwiastowania, Więc pogrążony w smutku płakał Józef święty, W swej pokorze nie dałaś niczym do poznania, Że w Twoim żywocie Zbawiciel poczęty! Jakże Cię kocham za to milczenie wymowne! To symfonia melodii nikomu nie znanej, Ona moce Twej duszy ujawnia cudowne, Ty widzisz pomoc tylko w krainie świetlanej!
Widzę Cię, wraz z Józefem zewsząd odepchniętych, Gdy szukacie w Betlejem, kędy głowę złożyć: W każdym domu brak miejsca dla biedaków świętych, Nikt Wam, Przeczysta Matko, nic chce drzwi otworzyć. Możni miejsca zajęli! Zaledwie w stajence Dano Dziewiczej Matce wydać Stwórcę nieba, O Maryjo, jakżeś cudna w tej Twojej: udręce, Aby taką być, na to Twej wielkości trzeba!
Gdy dyszę, jak cichutko Słowo Boże kwili! Kiedy widzę, jak Stwórca w pieluszki spowity… Maryjo, czy mam zazdrościć Aniołom w tej chwili? Ich Bóg jest moim Bratem, to rozkoszy szczyty! Kocham Cię, żeś, Najświętsza, u ziemskich wybrzeży Kwiat niebiański z Bożego tchnienia rozwinęła, I że przyjmując hołdy królów i pasterzy, Radość ukryłaś w sercu, żeś Boga poczęła.
Kocham Cię, że zniżając świętość swą, z innymi Niewiasty niesiesz Syna swego do świątyni, Za to, że Go podajesz rękami własnymi W objęcia Symeona/Najświętsza Władczyni, Jam wpierw uniesiona, szczęśliwa, wsłuchana W hymn chwały, lecz gdy starzec swe proroctwo wieści, Do serca mego trwoga napływa o Pana, Twoje, Matko, przeszywa ostry miecz boleści!
Królowo męczenników, do zmierzchu dni Twoich Miecze boleści będą ranić Twoje Serce; Teraz porzucasz, Matko, strony ojców swoich W ucieczce przed Herodem; by żyć w poniewierce… W fałdach szaty ukryty śpi Jezus spokojny, A Ty, Najświętsza, zawsze posłuszna, bez zwłoki, Gdy Cię w podróż przynagla Józef bogobojny, Idziesz w dal, choć noc skryła ziemię i obłoki…
Tam, na ziemi egipskiej, w biedzie, słodka, cicha, Zdajesz mi się w swym Sercu spokojną, radosną; Wygnanie? Twoje łono swobodnie oddycha, Jezus jest Twą Ojczyzną, Twym niebem, Twą wiosną!… Lecz potem gorzki smutek znów w Jerozolimie Napełnia Twoją duszę, zginął Jezus drogj!… Trzy dni szukasz Go wszędzie, szepcąc słodkie Imię; To było Twe wygnanie! Pełne bólu trwogi.
Na koniec Go wśród grona uczonych znajdujesz, Gdzie budzi podziw starców dookoła siebie I wołasz: „Ach mój Synu! – drżąca obejmujesz – Oto wraz z ojcem plącząc, szukaliśmy Ciebie!” I gdy tulisz do łona jedyne swe Dziecię, Słyszysz prostą odpowiedź Jezusa małego: „Czemuście mnie szukali? – Czyż o tym nie wiecie, iż trzeba, bym o rzeczach myślał Ojca mego?!”
Ewangelia mi mówi, że podziwu godny, Wzrastał w mądrości Jezus, a zawsze poddany Ojcu i Matce swojej, posłuszny, pogodny, Jak tylko mógł być Maryi Syn, umiłowany. Poznałam tajemnicę, idąc Jego śladem, Do świątyni nie tylko wiodła Go nauka, O Matko, Syn Twój pragnął, byś była przykładem, Niech dusza w nocy wiary też Jezusa szuka.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Styczeń 1997
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Osiem Kroków Wiary Maryi
ks. Robert Grzybowski
Bezpośrednią inspiracją do pochylenia się nad osobą Maryi były dla mnie rekolekcje prowadzone przez Jose Prado Floresa, założyciela Szkoły Ewangelizacji Świętego Andrzeja (SESA). Zachęciły mnie one do odnalezienia prawdziwej ikony Maryi. Sięgnąłem wówczas po adhortacje apostolską Pawła VI Marialis cultus, w której znalazłem pomoce do renowacji ikony Maryi w moim życiu.