Dzisiaj nasi bohaterowie, Szymon i Weronika, będą poznawać, czym jest grzech i dlaczego jest on zły. Najgorsze jest to, że po popełnieniu grzechu wali się wszystko, zresztą sami za chwilę się przekonacie.
Szymon obudził się wyjątkowo wcześnie. Zwykle ma kłopoty z porannym wstawaniem. Tym razem był wyspany, w domu panowała cisza. Słyszał tylko miarowy oddech Weroniki i pracę pompki w akwarium. Rybki też już nie spały. Szymon podniósł się i pizez chwilę przyglądał się tybięj gonitwie. Czy me w ogóle śpią? A może całą noc się tak ze sobą bawią? Patrzył na nie zazdrośnie.
Położył się z powrotem. Nasłuchiwał. Żaden z domowników najwyraźniej nie miał ochoty na pobudkę, a jemu już zaczęło się nudzić. Co tu zrobić? Najpierw chrząknął, ale nie poskutkowało. Spróbował jeszcze raz i znowu bez skutku. Wszyscy nadal spali. Trzeba było wymyślić coś innego. Ale co? Nic nie przychodziło mu do głowy. Miał ochotę wstać i chociaż na chwilę włączyć grę komputerową Myślał nawet, żeby to zrobić bez budzenia innych, ale doskonale wiedział, że nie spodobałoby się to rodzicom. Wiadomo, najpierw trzeba się umyć, ubrać, odmówić poranną modlitwę, zjeść śniadanie i dopiero potem, jeśli jest jeszcze czas przed wyjściem do przedszkolą można się pobawić. Ach, te dziwne zwyczaje – pomyślał. – Czy nie można by tego zmienić?
Póki co nie chciał ryzykować. Jedyne wyjście to jednak pobudka. Nagle uśmiechnął się sam do siebie, przymrużył oczy, zatarł ręce i… zaczął głośno jęczeć. Był przekonany, że wpadł na genialny pomysł. Kiedyś w przedszkolu bolał brzuch małego Piżmaka. Szymon zapamiętał, jak tamten pojękiwał i siedział skulony. Teraz postanowił trochę poudawać chorego. To dopiero będzie pobudka! – wyobrażał sobie. – Od razu wszyscy staną na nogi. I rzeczywiście! Pierwsza obudziła się Weronika. Wychyliła głowę z góry piętrowego łóżka i zobaczyła skulonego Szymka.
– Co się stało?
– Boli mnie brzuch.
Wił się niby z bólu Nabrał powietrza w usta i dął z całych sił, żeby choć trochę się zaczerwienić. Przemek był wtedy czerwony na twarzy. Pani pielęgniarka mówiła do wychowawczyni, że ma temperaturę. Temperatury to chyba się nie da udawać, ale w jaki sposób można się zaczerwienić – wiedział.
Tymczasem Isia szybko zbiegła po drabince i zaczęła wołać mamę. Po chwili przy łóżku Szymona byli już wszyscy. Mama od razu położyła rękę na czole i stwierdziła, że „Młody” ma gorączkę. Potwierdził to tata. Oboje zaczęli dotykać brzucha Szymon nie wiedział, co mówić. Czy lepiej, jak boli cały, czy lepiej, jak tylko część? Pewnie lepiej, jak cały – taką wersję przyjął i był w tym konsekwentny.
Rodzice patrzyli bezradni. Teraz oni nie wiedzieli, co robić. W końcu stwierdzili, że trzeba jechać do wujka Janusza Właściwie ten wujek Janusz nie jest prawdziwym wujkiem, jest przyjacielem rodziców, ale przyjęto się, że dzieci tak się do niego zwracały. Wujek Janusz jest lekarzem. Dobrze zna się na chorobach maluchów, bo jest dziecięcym chirurgiem. Tata poszedł do telefonu i poprosił wujka o pomoc. Wujek zaproponował, że sam przyjedzie.
Trwało to chwilę. W tym czasie wszyscy siedzieli przy „Młodym”, a ten czuł, że naprawdę dostaje gorączki. Nie wiedział, jak z tej sytuacji wybrnąć. Sprawy potoczyły się za daleko. Obudził wszystkich, to prawda, i o to mu chodziło, ale przecież nie miał zamiaru budzić jeszcze wujka! Zaraz tutaj będzie. I co? A jeśli powie, że zabiera go do szpitala? A jeśli każe mu łykać jakieś okropne tabletki? Co teraz? Powiedzieć, że to tylko żart? Wszyscy by się obrazili Robiło mu się coraz cieplej. Już miał wydusić z siebie całą prawdę, gdy zadzwonił dzwonek i do mieszkania wbiegł wujek Janusz. Zaczęło się badanie. Najpierw orzekł, że to nie wyrostek. Mama po tej wiadomości odetchnęła z ulgą. Ale co mogło powodować ból? Wujek przewracał Szymona to na plecy, to na brzuch, i rozkładał ręce.
– Chyba zabiorę go do szpitala, zrobimy badania i wszystko się wyjaśni – szeptał do rodziców.
– Tak będzie najlepiej – zawyrokował tata. Podeszli do łóżka i powiedzieli o decyzji. „Młody” zaczął płakać. To była najgorsza wiadomość, jakiej mógł się spodziewać. Był już przygotowany nawet na zastrzyk, ale nie na szpital!
– No, to co robimy? – pytał wujek.
– Może poczekajmy – mama też nie przepadała za szpitalem.
Ostatecznie postanowiono, że Szymon dostanie zastrzyk i będzie leżał w łóżku, a gdyby ból nie ustawał, natychmiast powędruje do szpitala.
„Młody” odetchnął z ulgą, choć lerzenie w łóżku nie było tym, o czym myślał i za czym tęsknił Było mu strasznie głupio, ale nie miał odwagi wycofać się z tego wszystkiego. To były okropne godziny. Wielki strach nie odstępował nawet na minutę. Chyba będę musiał do wszystkiego się przyznać – myślał- i wszystkich przeprosić.
Mama wróciła z pracy i pozwoliła mu już chodzić. Nie miał nawet ochoty na grę komputerową. Nie chciał rysować ani bawić się samochodami. Siedział smutny przy akwarium i patrzył na rybki. Cały czas chodziła mu po głowie ta sprawa. Wiedział, że nie zaśnie, dopóki tego nie wyjaśni. Ale jak to zrobić? W końcu podjął męską decyzję, choć idąc do kuchni, kilka razy się zatrzymywał. Najchętniej by zawrócił ale cóż…
– Mamo – zagadnął.
– Coś się stało? Jak brzuszek? – mama pochyliła się i złapała „Młodego” za ramiona. Miał spuszczoną głowę. Nie miał nawet odwagi spojrzeć mamie w oczy. – No, co tam u ciebie?
Szymon dłuższą chwilę stał i nogi mu się uginały pod ciężarem słów, które chciał i musiał wcześniej czy później wypowiedzieć.
– Ja udawałem.
– Dlaczego to zrobiłeś? – mama patrzyła z niedowierzaniem.
Szymon stał i płakał. Nie chciał już nic mówić, zresztą mama nie zmuszała go do mówienia. Nie mogła tego pojąć, ale widziała, że „Młody” zrozumiał swój błąd i że jest mu teraz bardzo ciężko. Chciała mu pomóc jak najszybciej. Odłożyła na bok fartuch, wzięła Szymka na kolana i tak w milczeniu siedzieli. Mama głaskała go po głowie.
Całej tej sytuacji przyglądała się Weronika, która przerwała odrabianie lekcji. Podparta głowę łokciami i patrzyła na winowajcę. Wcale nie otwierał oczu Łkał. Nie mógł powstrzymać płaczu.
– On popełnił grzech! – zawyrokowała Isia.
Szymonem aż wstrząsnęło. Spojrzał na siostrę przerażony. Wiedział, że grzech jest czymś strasznym Tym razem to on go popełnił!
– On już o tym wie – powiedziała mama.
– Niech więc nas za to przeprosi – domagała się Weronika.
„Młody” pocałował mamę w policzek, zeskoczył z jej kolan i objął swoimi rękoma siostrę. Powiedział „przepraszam” i czuł. jak robi mu się lżej. Potem jak uskrzydlony pobiegł do swojego pokoju Chciał krzyczeć z radości! Wydusił to z siebie! Co za ulga!
Wiedział, że czeka go jeszcze przeprawa z tatą i z wujkiem Januszem Chciał to mieć jak najszybciej za sobą. Gdy mama zajęła się obiadem, poprosił Weronikę, żeby wykręciła mu numer telefonu do wujka Powiedział szybko o wszystkim i odłożył słuchawkę. Wkrótce wiódł też tata. Pogtoził synkowi palcem, ale ten od razu złożył obietnicę, że to się więcej nie powtórzy Tata żartobliwie potarmosił „Młodego”. Uspokoił się. że z brzuchem wszystko w porządku W pracy myślał tylko o tym Obydwaj mężczyźni odetchnęli Kamień spadł im z sarca.
Szymon już rozumiał, dlaczego grzech jest zły. Siedział dumny z odkrycia. Zaczął wszystko tłumaczyć Weronice. Usiedli na podłodze i długo rozmawiali ud obiadu aż do kolacji Mówił, jak do tego wszystkiego doszło, jak myślał tylko o sobie i wcale go nie obchodziło, że inni się nie wyśpią Mówił, jak nudno było wszystko odwrócić, jak stracił dobry humor i chęć do zabawy i jaką ulgę przyniosła mu męska decyzja.
Dzieci wyciągnęły swoją Biblię i odnalazły znany już im fragment o grzechu Adama i Ewy.
– To tak samo. jak tutaj – Isia zaczęła czytać linijkę po linijce. – To szatan dębię kusił, a ty go posłuchałeś! Zobacz, Adam i Ewa też wstydzili się po grzechu! – aż wykrzyknęła. – Nawet chowali się przed Panem Bogiem!
– I wstydzili się siebie – powiedział Szymon- jak ja się wstydziłem was!
– Wiesz, ja już za miesiąc będę mogła się spowiadać – z dumą powiedziała Isia.
– Co to znaczy?
– Że będę mogła powiedzieć Panu Bogu o wszystkich moich grzechach i On mi je przebaczy.
– Ja też mogę Mu o nich powiedzieć.
– Tak, ale ja otrzymam rozgrzeszenie Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć, ale w kościele stoją konfesjonały…
– Wiem – wtrącił Szymon – Tam zawsze siedzi ksiądz i ludzie klękają.
– No właśnie, ksiądz w imieniu Boga odpuszcza im grzechy, które oni w konfesjonale powiedzieli.
– To musi być uczucie!
– Pewnie jeszcze piękniejsze niż to, które miałeś, gdy już przyznałeś się do wszystkiego.
– Myślałem, że zacznę łatać jak ptak – radośnie uśmiechnął się Szymon.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Kwiecień 1997 r.
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Oni spotkali Jezusa
ks. Janusz Stańczuk
Ta książka powstała, aby pomóc nam w spotkaniu z Panem Jezusem. Przyjrzyjmy się kilkudziesięciu postaciom, najczęściej dobrym, i pomyślmy, w jaki sposób zaprosić Jezusa na spotkanie. Sięgnijmy do Biblii, porozmawiajmy z rodzicami i dziadkami, z przyjaciółmi i nauczycielami. Zapytajmy swojego serca. Jezus jest blisko. Wystarczy naśladować tych, którzy Go spotkali.