„Gdyś słaby w dniu nieszczęścia, to bardzo mierna twoja siła. Ratuj wleczonych na śmierć, wstrzymaj rózgi, by nie zabijały. Czy powiesz: «Nie wiedziałem tego»? Kto bada serca, ma nie rozumieć? Wie Ten, który dusz dogląda, i według czynów odda każdemu.” (Prz 24,10-12)
W godzinach popołudniowego szczytu warszawskim Nowym Światem przechodzi wielu ludzi. Chodzą tak codziennie, wracają z pracy, robią zakupy i nie zdają sobie sprawy z tego, jakie miejsce mijają. Ale pewnego wrześniowego dnia część z nich zatrzymała się przy rogu Ordynackiej, zdziwiona widokiem kilkusetosobowej grupy łudzi – przeważnie młodych – z różańcami w dłoniach. Przed wejściem do jednego z budynków paliły się znicze i leżały kwiaty. Na piętrze mieści się lecznica „Alfa”, w której od kilkudziesięciu lat mordowane są dzieci, zanim zdążą opuścić łona swych matek.
Takich miejsc w Warszawie (na pewno także w innych miastach) jest wiele. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia w gazetach: „Wywoływanie miesiączki, „Zabiegi próżniowe tanio”, „Spirale”, „Zabiegi pod narkozą”… Potem można zadzwonić lub spotkać się z ginekologami, z personelem. Dokonuje się tu przestępstw, lekarze nie kryją się ze swoją działalnością. Czują się bezkarni. Już przez telefon zapraszają na konsultacje, podają ceny „zabiegów” (kilka lub kilkanaście milionów starych złotych). „Chce pani od razu ze wszystkim skończyć? Lekarz przyjmuje od 16.00 do 20.00 codziennie oprócz czwartków. Godzinę przed przyjściem proszę nic nie jeść ze względu na narkozę”. „Nie ma problemu nawet z ciążą pięciomiesięczną.” Inni wolą rozmawiać „przy kawie”. Najlepiej przyjść na wizytę.
„Pod tymi Kalwariami dnia dzisiejszego winniśmy odmawiać Różaniec, czuwać, dyżurować, jednocześnie ofiarując pomoc, dając nadzieję, błagając o przemyślenie… Powinniśmy też dążyć do współpracy z policją i domagać się właściwego ustawodawstwa. Jeżeli naprawdę troszczymy się o nasze nie narodzone dzieci, to nasza obecność w tych miejscach, podobna do obecności na Golgocie Matki Bożej, Marii Magdaleny i najmłodszego Apostoła, powinna być przynajmniej regularna. Brak osób gotowych na poświęcenie, na wyjście chociaż raz w tygodniu przed najbliższą klinikę śmierci i na przykład godzinne czuwanie, nie rokuje Kościołowi w Polsce niczego dobrego. Nie wolno nam bać się miejsc Krzyża. (…) Proszę o głębsze rozważenie, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem, tej propozycji działania. Odwagi!” – apeluje Marysieńka Klepacka, Wszyscy obrońcy życia już ją znają. Marysieńka ma dziewiętnaście lat, mieszka w Anglii, tam założyła ruch „Youth for Life”. Czuje się jednak Polką, całe wakacje spędza u nas, przekazując nam swoje doświadczenia. Zainicjowała utworzenie mchu „Młodzi za Życiem” i jako formę działania zaproponowała czuwania pod klinikami aborcyjnymi.
Pierwsze czuwanie 11 września pod „Alfą” na rogu Nowego Światu i Ordynackiej zorganizowała właściwie Marysieńka. Pomogło jej Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Warszawskiej i kilka osób z mchów prorodzinnych. Radia „Maryja” i „Józef” nagłaśniały akcję, zapraszały, młodzież rozdawała ulotki. Przyszło kilkaset osób. 2 października już sama młodzież (z inicjatywy KSM AW i Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej) zebrała się, by czuwać przy ul. Kruczej 50. Akcja nie była już tak nagłośniona i spektakularna, ale przecież nie chodzi o to, by za każdym razem przychodziły tłumy. Ważne, by czuwania były regularne.
Nikogo nie dziwi udawanie się do miejsc, w których w przeszłości zabijano niewinnych ludzi – do obozów koncentracyjnych czy rzymskiego Koloseum. Tym bardziej powinniśmy być tam, gdzie dziś codziennie ginie tysiące dzieci. „To nie gdzieś daleko – to w naszym mieście, za wiedzą i przyzwoleniem nas wszystkich kolejne dzieci są mordowane. Nie jest w porządku, że wiedząc, iż obok odbywa się egzekucja niewinnego człowieka, nie próbujemy go ratować. Czy w taki sposób zachowalibyśmy się, gdyby śmierć zagrażała naszym rodzicom, rodzeństwu, przyjaciołom? Możesz być pewien, że w oczach Pana Boga życie twoich bliskich nie ma większej wagi, niż życie dzieci zabijanych w gabinetach ginekologicznych. Te dzieci giną, bo my im pozwalamy ginąć.” – czytamy w ulotce podpisanej przez „Młodych za Życiem”. Ci, którzy stoją przed klinikami i modlą się, mają nadzieję, że uratują choćby niektóre ofiary., Jesteśmy tutaj po to, aby jako młodzi Polacy opowiedzieć się za życiem, aby stanąć w obronie naszych młodszych sióstr i braci. Nie mamy prawa być obojętni wobec wyroków śmierci wydawanych na najmłodszych Polaków (spirale, aborcja, pigułki wczesnoporonne). Pamiętamy o modlitwie w intencji dzieci poczętych, ich matek i ojców, lekarzy-zbrodniarzy wszystkich, także senatorów i prezydenta, od których zależy życie nie narodzonych.” – piszą o sobie na tej samej ulotce, na początku lub końcu czuwania wręczanej przechodniom i głośno odczytywanej przez tubę.
O wyznaczonej godzinie zbierają się pod kliniką. Modlą się. W sposób szczególny proszą o pomoc Matkę Bożą, rozważając kolejne tajemnice Różańca świętego. Młoda dziewczyna trzyma obraz Matki Bożej z Guadalupe.
Maryja jest na nim przedstawiona w stanie błogosławionym. Już w XVI w. ten cudowny wizerunek przyczynił się do nawrócenia w ciągu pięciu lat siedmiu milionów Indian meksykańskich, którzy dobrowolnie przyjęli chrzest i zaprzestali swych krwawych rytuałów polegających na zabijaniu dzieci i młodych mężczyzn na ofiary dla bożków. Matka Boża z Guadalupe została wybrana na patronkę nie narodzonych i obrońców życia na całym świecie.
Grupa młodych odmawia litanie i inne modlitwy. Wzywa wstawiennictwa Aniołów Stróżów i wszystkich świętych. Nikt nie krzyczy, nie dyskutuje. Emocje są wyciszone. Młodzi chcą wprowadzać pokój tam, gdzie panuje przemoc i niemy krzyk ofiar. Ludzie mijają ich raczej obojętnie, policja (zawsze powiadomiona wcześniej o akcji) przygląda się i chroni uczestników, ale nie jest „ani za, ani przeciw”. Czasem któryś z przechodniów roześmieje się, coś krzyknie, zdenerwuje się, że utrudniają mu przejście przez chodnik Młodzież nie daje się sprowokować. Nawet z panią ze sklepu przylegającego do budynku kliniki, która miała pretensje, że wielki transparent KSM AW zasłania jej wystawę, udało się spokojnie załatwić sprawę.
W swym „Stanowisku” młodzi zwracają się do wszystkich Polaków: do parlamentarzystów i lekarzy, aby nie uzurpowali sobie praw, których nie mają, aby nie wydawali i nie wykonywali wyroków śmierci na dzieciach jeszcze nie narodzonych; do nauczycieli i wychowawców, aby dbali o właściwe, prorodzinne wychowanie młodego pokolenia; do dzieci, aby nie bały się mówić prawdy i wychodzić z lekcji, gdy jest obrażana ich godność; do wszystkich ludzi sumienia, aby nie byli obojętni wobec zła, które na ich oczach dzieje się w ich miastach i na ich ulicach.
Ale trwanie pod klinikami to nie tylko apel, świadectwo, publiczne wyznanie swych przekonań. Do społeczeństwa można docierać na wiele sposobów, pewnie skuteczniejszych, choć nie zawsze tak wymownych. Jednak pełna miłości i modlitwy obecność jest przede wszystkim potrzebna tym najmniejszym i najbardziej bezbronnym dzieciom, aby w godzinie swego cierpienia i śmierci nie były osamotnione. Może właśnie ta obecność jest pierwszym i jedynym gestem miłości, jaki nie narodzone dzieci w czasie swego krótkiego życia w łonie matki otrzymują ze strony ludzi A przecież łono matki powinno być najbezpieczniejszym miejscem na świecie.
Członkowie KSM AW zapewniają, że nadal będą organizować regularne czuwania. Wierzą, że krople ich modlitw z Bożą pomocą mogą skruszyć nawet najtwardsze skały ludzkich serc.
Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Styczeń 1997
Wydawnictwo Sióstr Loretanek POLECA
Świadek życia
prof. Bernard Nathanso
Publikacja ta przyczyniła się do wielkiego dobra, pod wpływem lektury zostało uratowanych wiele ludzkich istnień. Dziękuję za wznowienie tej książki. Niech dalej działa! Niech świadczy o świętości każdego ludzkiego życia i niech pomoże Czytającym stać się obrońcami życia – głosicielami Ewangelii życia.